„Przyjechałem tu odpocząć na lato, a nie pracować w ogrodzie,” Narzekał Wnuk
Cztery lata minęły od kiedy mąż Eli, Jerzy, odszedł z tego świata. Pustka, którą zostawił, wydawała się ogromna, ale jej ogród, dzieci, a zwłaszcza wnuki, przynosiły jej pocieszenie. Ela zawsze była matriarchinią rodziny, silną i odporną, i nawet w żałobie znajdowała siłę w pielęgnacji swojego ogrodu i przygotowywaniu się na wizyty ukochanych wnuków.
To lato miało być wyjątkowe. Jej wnuk, Łukasz, miał przyjechać do niej na pobyt. Ela spędziła tygodnie przygotowując jego pokój, wyobrażając sobie długie rozmowy wieczorami, książki, które by czytali, i cichą radość z obserwowania, jak cieszy się ogrodem. Jednak Łukasz miał inne oczekiwania co do wakacji.
Od momentu przyjazdu było jasne, że Łukasz nie interesuje się spokojnym tempem życia swojej babci. Miał 17 lat, pełen energii, ciągle na telefonie, ledwie zauważając kwitnące kwiaty czy starannie przycięte żywopłoty, które były dumą Eli.
Pewnego popołudnia, gdy Ela przycinała róże, zapytała Łukasza, czy chciałby jej pomóc posadzić nowe warzywa w ogrodzie. Myślała, że to będzie dobra okazja do zbliżenia się do siebie, coś, co mogłoby oderwać go od ekranów i może zaszczepić w nim miłość do ogrodnictwa.
„Przyjechałem tu odpocząć, Babciu, a nie pracować w ogrodzie,” narzekał Łukasz, jego ton był ostrzejszy niż Ela się spodziewała. „Myślałem, że to mają być wakacje.”
Ela poczuła ukłucie w sercu. Próbowała ukryć swoje rozczarowanie uśmiechem, ale było to trudne. „Po prostu myślałam, że moglibyśmy spędzić razem trochę czasu,” powiedziała łagodnie.
Łukasz wzruszył ramionami. „Po prostu chcę odpocząć, wiesz? Może spotkać się z kilkoma znajomymi w mieście.”
W kolejnych dniach Łukasz spędzał coraz więcej czasu poza domem. Ela obserwowała, jak odchodzi, a jej serce za każdym razem trochę bardziej się zapadała. Kontynuowała pielęgnację ogrodu w samotności, kwiaty wydawały się mniej żywe, warzywa mniej obfite.
Pewnego wieczoru Ela postanowiła skonfrontować Łukasza. Znalazła go w jego pokoju, jego torby były już częściowo spakowane. Wyjeżdżał wcześniej niż planowano.
„Czy wszystko w porządku, Łukaszu?” zapytała Ela, starając się utrzymać spokojny głos.
„Tak, wszystko w porządku. Po prostu chcę wrócić do domu. Tutaj nie ma zbyt wiele do roboty, a tęsknię za przyjaciółmi,” odpowiedział Łukasz, nie patrząc jej w oczy.
Ela skinęła głową, walcząc ze łzami. „Rozumiem. Po prostu miałam nadzieję, że będziemy mieli więcej czasu razem.”
Łukasz spojrzał na nią, w końcu dostrzegając smutek w oczach swojej babci. „Przepraszam, Babciu. Po prostu… chyba spodziewałem się czegoś innego.”
Następnego ranka, gdy taksówka Łukasza odjeżdżała, Ela stała w drzwiach. Czuła głęboki, pusty ból, machając mu na pożegnanie, wiedząc, że lato, które sobie wymarzyła, pełne śmiechu i wspólnych chwil, było kolejnym snem, który się nie spełnił.
Wracając do swojego ogrodu, Ela zdała sobie sprawę, że pocieszenie, którego szukała w swoich roślinach i kwiatach, wydawało się teraz mniej pocieszające. Ogród wydawał się większy i pustszy, odzwierciedlając jej własne serce. Gdy letnie słońce zachodziło, cienie wydłużały się, a Ela zrozumiała, że niektóre dystanse, raz stworzone, trudno jest zniwelować.