„Mąż Mojej Córki to Awanturnik: Bartek Stracił Pracę po Raz Kolejny w Imię Sprawiedliwości”
Moja córka Ewa wyszła za Bartka dwa lata temu i od tego czasu nasze rodzinne spotkania są dalekie od spokojnych. Bartek to człowiek, który żyje konfliktem i kontrowersją. Ma niesamowitą zdolność do przekształcania najbardziej błahych spraw w pełnowymiarowe dramaty. Tydzień temu spędził całe popołudnie kłócąc się z kasjerką w lokalnym sklepie spożywczym, ponieważ nie wydała mu grosza reszty. Domagał się rozmowy z kierownikiem, złożył formalną skargę i groził, że zadzwoni do centrali firmy. Wszystko to z powodu jednego grosza.
Ewa ciągle go broni, mówiąc, że ma silne poczucie sprawiedliwości i nie może znieść żadnych niesprawiedliwości. Ale dla mnie wygląda to bardziej na to, że cieszy się chaosem i uwagą, jaką przyciągają jego działania. Jego zachowanie kosztowało go wiele w życiu zawodowym. Żaden pracodawca nie chce kogoś, kto ciągle wywołuje problemy i tworzy wrogie środowisko pracy.
W ciągu ostatniego roku Bartek został zwolniony z pięciu różnych prac. Jego najnowsze zwolnienie miało miejsce w znanej firmie technologicznej, gdzie pracował jako programista. Według Ewy, Bartek pokłócił się z menedżerem o to, co uważał za niesprawiedliwe traktowanie kolegi. Postanowił zorganizować protest w firmie, co szybko wymknęło się spod kontroli. Zarząd nie miał wyboru i musiał go zwolnić.
Ewa była zdruzgotana, gdy usłyszała tę wiadomość, ale nadal stała po stronie Bartka. Wierzy, że jego działania są uzasadnione i że po prostu walczy o to, co słuszne. Jednak nie mogę przestać martwić się o ich przyszłość. Jak długo mogą utrzymać taki styl życia? Ile jeszcze prac Bartek straci, zanim zrozumie, że jego zachowanie wpływa nie tylko na niego, ale także na Ewę?
Nasza rodzina próbowała interweniować kilka razy. Mój mąż Jan i ja wielokrotnie rozmawialiśmy z Ewą, próbując przekonać ją do rozsądku. Wyjaśniliśmy, że choć ważne jest stawanie w obronie swoich przekonań, można to robić bez narażania swojego życia zawodowego i relacji. Ale Ewa pozostaje niezłomna w swojej obronie Bartka.
Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny w zeszłym miesiącu, gdy Bartek pokłócił się z naszym sąsiadem Grzegorzem o miejsce parkingowe. Grzegorz zaparkował samochód nieco poza linią, zajmując kilka centymetrów miejsca Bartka. Zamiast spokojnie omówić problem, Bartek wybuchł gniewem, krzycząc i grożąc wezwaniem policji. Kłótnia eskalowała do tego stopnia, że Grzegorz musiał zaangażować wspólnotę mieszkaniową.
Ewa była zawstydzona incydentem, ale nadal broniła działań Bartka, mówiąc, że po prostu bronił swoich praw. Widziałam jednak, jak bardzo ją to męczyło. Wyglądała na wyczerpaną i zestresowaną, ciągle martwiąc się o to, co Bartek zrobi następnego.
Choć bardzo kocham moją córkę, nie mogę ignorować faktu, że jej małżeństwo z Bartkiem przynosi jej więcej szkody niż pożytku. Starałam się być wspierająca i wyrozumiała, ale przychodzi moment, kiedy trzeba stawić czoła rzeczywistości. Zachowanie Bartka nie jest normalne i nie jest czymś, co można łatwo naprawić.
Boję się o przyszłość Ewy, jeśli będzie kontynuować tę drogę z Bartkiem. Ile jeszcze prac straci? Ile jeszcze konfliktów wywoła? I jak długo Ewa będzie mogła go bronić, zanim osiągnie punkt krytyczny?
Na koniec mogę tylko mieć nadzieję, że Ewa zda sobie sprawę, że czasami miłość nie wystarcza do utrzymania związku. Czasami trzeba podjąć trudne decyzje dla własnego dobra i szczęścia. Do tego czasu mogę tylko być przy niej i mieć nadzieję, że znajdzie siłę do podjęcia właściwej decyzji.