„Jak Szybko Minęło Życie, Te Wszystkie Lata. I Jak Stały Się Niepotrzebne Dla Ich Dorosłych Dzieci”: Nie Mogła Już Dłużej Słuchać, Jej Oczy Wypełniły Się Łzami
Maria siedziała w swoim małym, przytulnym salonie, miękkie światło kominka rzucało migoczące cienie na ściany. Pokój był pełen wspomnień—oprawione w ramki fotografie jej dzieci, Wojtka, Kuby i Mai, zdobiły każdą dostępną powierzchnię. Podniosła z kawowego stolika dobrze zużyty album ze zdjęciami i zaczęła przewracać jego strony.
Wojtek, jej najstarszy syn, zawsze był ambitny. Opuścił dom w wieku 18 lat, aby realizować swoje marzenia za granicą. Maria pamiętała dzień jego wyjazdu jakby to było wczoraj. Stała na lotnisku, łzy płynęły po jej twarzy, gdy mocno go przytulała. „Obiecaj mi, że będziesz się odzywał,” szepnęła.
Obiecał, ale życie miało swoje plany. Okazjonalne telefony zamieniły się w sporadyczne e-maile, a w końcu tylko kartki świąteczne. Maria ceniła każdą z nich, przechowując je w specjalnym pudełku w swojej sypialni. Często wyciągała je w zimne zimowe wieczory, czytając i ponownie czytając jego słowa, próbując poczuć się blisko niego mimo dzielących ich mil.
Kuba, jej średnie dziecko, zawsze był poszukiwaczem przygód. Przeprowadził się na zachód Polski, aby założyć własny biznes. Maria była z niego dumna, ale bardzo za nim tęskniła. Odwiedzał ją okazjonalnie, ale te wizyty stawały się coraz rzadsze wraz z rozwojem jego firmy. Ostatni raz widziała go dwa lata temu na Święto Dziękczynienia. Obiecał wtedy przyjechać na Boże Narodzenie, ale w ostatniej chwili odwołał z powodu zobowiązań zawodowych.
Maja, jej najmłodsza córka, była jedyną, która pozostała stosunkowo blisko. Mieszkała w sąsiednim województwie, ale była zajęta własną rodziną i karierą. Maria rozumiała to, ale nie mogła powstrzymać uczucia samotności za każdym razem, gdy widziała imię Mai na ekranie telefonu zamiast widzieć ją osobiście.
Pewnego szczególnie zimnego zimowego wieczoru Maria siedziała przy kominku z filiżanką herbaty, przeglądając listy od Wojtka. Natknęła się na jeden sprzed kilku lat, w którym pisał o swoim nowym życiu za granicą i jak bardzo tęskni za domem. Łzy napłynęły jej do oczu, gdy czytała jego słowa. „Mamo, tak bardzo za tobą tęsknię. Chciałbym być tam z tobą.”
Nie mogła czytać dalej. Ból tęsknoty za dziećmi był zbyt wielki do zniesienia. Włożyła list z powrotem do pudełka i zamknęła je, jej ręce drżały. Rozejrzała się po pokoju na wszystkie zdjęcia i pamiątki z życia, które wydawało się teraz tak odległe.
Serce Marii bolało z tęsknoty, której słowa nie mogły opisać. Oddała wszystko dla swoich dzieci, a teraz czuła się jak myśl późniejsza w ich zapracowanym życiu. Wiedziała, że ją kochają, ale to nie wystarczało, aby wypełnić pustkę stworzoną przez ich nieobecność.
Gdy tak siedziała pogrążona w myślach, zadzwonił telefon. To była Maja, dzwoniąca jak co tydzień sprawdzić co u niej słychać. Maria otarła łzy i odebrała telefon, starając się brzmieć radośnie.
„Cześć Mamo! Jak się masz?” Głos Mai był jasny i radosny.
„W porządku, kochanie,” odpowiedziała Maria z wymuszonym uśmiechem mimo że Maja nie mogła go zobaczyć.
Rozmawiały przez kilka minut zanim Maja musiała kończyć. Maria odłożyła telefon i westchnęła głęboko. Wiedziała, że Maja miała dobre intencje, ale to nie było to samo co mieć ją przy sobie osobiście.
Tej nocy Maria poszła spać czując się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Leżała bezsennie przez godziny myśląc o swoich dzieciach i jak szybko minęło życie. Zastanawiała się czy kiedykolwiek czuli to samo co ona—czy kiedykolwiek tęsknili za nią tak bardzo jak ona za nimi.
Następnego ranka Maria obudziła się w cichym domu. Przeszła przez swoją zwykłą rutynę—przygotowanie śniadania dla jednej osoby, sprzątanie pustych pokoi, a potem siadanie do robienia na drutach. Pracując nad nowym szalikiem dla córki Mai, Naomi, nie mogła powstrzymać uczucia pustki.
Dni zamieniały się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Maria kontynuowała swoje ciche życie otoczona wspomnieniami szczęśliwszych czasów. Wiedziała, że jej dzieci kochają ją na swój sposób, ale to nie wystarczało aby wypełnić pustkę stworzoną przez ich nieobecność.
Pewnego dnia przeglądając stare pudła na strychu natknęła się na stos listów od Wojtka, których nie widziała od lat. Usiadła na zakurzonej podłodze i zaczęła czytać je jeden po drugim. Każdy list był pełen miłości i tęsknoty, ale także poczucia dystansu które łamało jej serce.
Maria zdała sobie wtedy sprawę że życie poszło naprzód dla jej dzieci w sposób w jaki nie poszło dla niej. Miały swoje własne życia, swoje własne rodziny i swoje własne marzenia. Była z nich dumna ale nie mogła powstrzymać uczucia że została pozostawiona w tyle.
Gdy tak siedziała na strychu otoczona wspomnieniami życia które wydawało się teraz tak odległe oczy Marii ponownie wypełniły się łzami. Wiedziała że zawsze będzie głęboko kochać swoje dzieci ale także wiedziała że miłość nie zawsze wystarcza aby zapełnić przepaść stworzoną przez czas i odległość.