Kiedy poznałem moją narzeczoną, miałem własne mieszkanie i samochód. To, co zrobiła potem, zwaliło mnie z nóg

W wieku 29 lat życie wydawało mi się toczyć właściwym torem. Właśnie osiedliłem się w moim własnym mieszkaniu na obrzeżach Columbus, Ohio, a moja praca jako programisty szła dobrze. Mój Honda Civic z 2010 roku nie był najnowszym samochodem na bloku, ale był mój i dostarczał mnie tam, gdzie potrzebowałem. Wtedy do mojego życia wkroczyła Elżbieta.

Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych w lokalnym barze. Pochodziła z małego miasteczka nie tak daleko od mojego i od razu świetnie się dogadaliśmy. Miała śmiech, który wypełniał pokój i sposób, by każdy wokół czuł się swobodnie. Zacząłem się z nią spotykać, i wszystko wydawało się idealne.

W miarę jak nasz związek się rozwijał, Elżbieta wprowadziła się do mojego mieszkania. Było małe, ale przytulne, i uczyniliśmy je naszym własnym. Rozmawialiśmy o naszej wspólnej przyszłości, o małżeństwie, dzieciach i starzeniu się razem. Myślałem, że znalazłem moją drugą połówkę na zawsze.

Jednak sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy Elżbieta straciła pracę. Początkowo nie przywiązywałem do tego większej wagi; byłem w stanie utrzymać nas oboje na mojej pensji. Ale tygodnie zamieniły się w miesiące, a Elżbieta nie podejmowała żadnych starań, aby znaleźć nową pracę. Spędzała dni na zakupach za pieniądze, których nie miała, a noce na wyjściach z przyjaciółmi, zostawiając mi pokrywanie wszystkich naszych wydatków.

Próbowałem z nią o tym rozmawiać, ale każda rozmowa kończyła się kłótnią. Oskarżała mnie o brak wsparcia i próbę kontrolowania jej życia. Byłem w kropce. To nie była kobieta, w którą się zakochałem.

Pewnego dnia wróciłem do domu, aby znaleźć moje mieszkanie puste. Elżbieta zabrała wszystko – meble, elektronikę, nawet zdjęcia ze ścian. Mój samochód też zniknął. Zabrała wszystko, zostawiając za sobą tylko notatkę z napisem: „Przepraszam, ale to nie działa dla mnie”.

Byłem zdruzgotany. Nie tylko straciłem kobietę, którą kochałem, ale zostałem też z niczym oprócz pustego mieszkania i góry długów z kart kredytowych, które otworzyliśmy razem. Potrzebowałem lat, aby finansowo i emocjonalnie otrząsnąć się z tej zdrady.

Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że miłość oślepiła mnie na czerwone flagi w naszym związku. Byłem tak chętny do budowania życia z Elżbietą, że ignorowałem znaki, że nie jest partnerką, za którą ją uważałem.