Miłość czy lojalność? Gorzka opowieść matki z Gdańska
— Naprawdę, Michał? Znowu jej bronisz? — mój głos drżał, a dłonie ściskały brzeg kuchennego stołu tak mocno, że aż zbielały mi knykcie. W powietrzu unosił się zapach pieczonego sernika, który upiekłam specjalnie dla niego, mojego jedynego syna. Ale on nawet nie spojrzał na ciasto. Stał naprzeciwko mnie, z ramionami skrzyżowanymi na piersi, a jego oczy były chłodne jak zimowy Bałtyk.
— Mamo, proszę cię, nie zaczynaj znowu — westchnął ciężko. — Magda nic złego nie zrobiła. Po prostu… nie chciała dziś przyjeżdżać. Miała ciężki tydzień w pracy.
— A ja? Ja nie miałam ciężkiego tygodnia? — głos mi się załamał. — Czekałam na was cały dzień. Nawet twoje ulubione ciasto upiekłam.
Michał spojrzał na mnie z czymś, co przypominało współczucie, ale zaraz potem odwrócił wzrok. — Mamo, musisz zrozumieć, że mamy też swoje życie. Nie możemy być u ciebie co weekend.
Wtedy poczułam, jakby ktoś wyciągnął mi serce z piersi. Przez trzydzieści lat byłam dla niego wszystkim: opiekunką, przyjaciółką, powierniczką. Odkąd jego ojciec odszedł do innej kobiety, Michał był moim całym światem. A teraz? Teraz miałam wrażenie, że jestem tylko przeszkodą na drodze do jego szczęścia.
Pamiętam dzień, kiedy poznałam Magdę. Była ładna, uśmiechnięta, wydawała się miła. Ale już wtedy czułam w niej coś… chłodnego. Może to była zazdrość? Może strach, że ktoś zabierze mi syna? Próbowałam być dla niej dobra: zapraszałam na obiady, kupowałam drobne prezenty, nawet pomagałam w organizacji ich wesela. Ale ona zawsze była zdystansowana, jakby trzymała mnie na dystans.
Z czasem zaczęły się drobne spięcia. Magda nie lubiła moich rad dotyczących gotowania („Wolę mniej soli”, „Nie smażę już na smalcu”), nie chciała korzystać z moich przepisów na święta („U nas w domu robiło się inaczej”). Michał coraz częściej stawał po jej stronie. Najpierw w drobiazgach: „Mamo, daj spokój, Magda wie co robi”. Potem w poważniejszych sprawach: „Mamo, to nasze życie, nasze decyzje”.
Pewnego dnia zadzwoniłam do Michała z prośbą o pomoc przy naprawie kranu. Zawsze był złotą rączką. Odpowiedział: — Mamo, nie mogę dziś przyjechać. Magda źle się czuje.
— Ale to tylko godzinka… — próbowałam.
— Mamo! — przerwał mi ostro. — Ona jest moją żoną. Muszę być przy niej.
Odłożyłam słuchawkę i rozpłakałam się jak dziecko. Czułam się zdradzona. Czy naprawdę tak wygląda dorosłość? Że matka przestaje być ważna?
Zaczęłam analizować wszystko, co powiedziałam i zrobiłam przez ostatnie lata. Czy byłam zbyt zaborcza? Czy za bardzo ingerowałam w ich życie? Może powinnam była odpuścić? Ale przecież robiłam to wszystko z miłości! Chciałam tylko ich szczęścia.
Ostatnie święta Bożego Narodzenia były najgorsze w moim życiu. Michał zadzwonił dwa dni przed Wigilią:
— Mamo, w tym roku zostajemy u Magdy rodziców. Nie obraź się, dobrze?
Nie obraź się… Jak miałam się nie obrazić? Siedziałam sama przy stole, patrząc na puste krzesło Michała i łzy kapały mi do barszczu.
Próbowałam rozmawiać z koleżankami z pracy. Jedna powiedziała: — Musisz odpuścić, dzieci mają swoje życie.
Inna: — Nie daj się wygryźć! Synowa powinna cię szanować!
A ja już sama nie wiem, kto ma rację.
Ostatnio Michał coraz rzadziej dzwoni. Gdy już odbiera telefon, rozmowa jest krótka i chłodna. Czasem słyszę w tle głos Magdy: „Powiedz mamie, że nie możemy przyjechać”.
Czuję się coraz bardziej samotna. Wieczorami siedzę przy oknie i patrzę na światła miasta. Wspominam czasy, gdy Michał był mały i tulił się do mnie po koszmarach sennych. Teraz nawet nie chce przyjechać na herbatę.
Czasem myślę: może to ja jestem problemem? Może powinnam była pozwolić mu odejść wcześniej? Może za bardzo go kochałam?
Ale czy matka może kochać za bardzo?
Piszę to wszystko z nadzieją, że ktoś mnie zrozumie. Że może ktoś miał podobnie i wie, jak sobie poradzić z tą pustką w sercu.
Czy naprawdę muszę pogodzić się z tym, że już nigdy nie będę dla niego najważniejsza?
A może jeszcze jest szansa na pojednanie?
Czy każda matka musi kiedyś nauczyć się żyć w cieniu innej kobiety?