Moje małżeństwo prawie się rozpadło przez moją matkę: teraz nie potrafię z nią rozmawiać

– Znowu nie posoliłaś ziemniaków, Aniu? – głos mojego męża, Michała, odbił się echem w ciasnej kuchni. Przez chwilę miałam ochotę rzucić łyżką i wybiec z mieszkania. Ale tylko przygryzłam wargę i wzruszyłam ramionami. – Przepraszam, zapomniałam – odpowiedziałam cicho, choć w środku wszystko we mnie wrzało. To nie pierwszy raz, kiedy Michał miał do mnie pretensje o drobiazgi. Ostatnio coraz częściej czułam się jakbyśmy byli dwojgiem obcych ludzi pod jednym dachem.

Nie mówiłam mu o tym, bo bałam się, że uzna to za krytykę. Michał zawsze był dumny i nie znosił, gdy ktoś podważał jego decyzje czy zachowanie. Zamiast rozmawiać, tłumiłam w sobie żal i frustrację. Wieczorami leżałam w łóżku i zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd. Przecież kiedyś byliśmy szczęśliwi.

Pewnego dnia wróciłam z pracy wcześniej niż zwykle. W przedpokoju usłyszałam głosy – Michał rozmawiał przez telefon. Chciałam wejść do salonu, ale zatrzymałam się, słysząc swoje imię.

– Tak, mamo, mówiłem jej już o tym… Nie wiem, czemu ona taka jest… Tak, spróbuję jeszcze raz…

Zamarłam. Moja matka? O czym oni rozmawiali? Przez chwilę miałam ochotę wejść i zapytać wprost, ale coś mnie powstrzymało. Odsunęłam się cicho i poszłam do kuchni. Kiedy Michał skończył rozmowę, przyszedł do mnie z miną pełną troski.

– Aniu, może powinnaś częściej gotować obiady tak jak twoja mama? Ona mówiła, że zawsze robiła to inaczej…

Zrobiło mi się niedobrze. Czyli to nie był przypadek, że Michał ostatnio coraz częściej porównywał mnie do mojej matki? Że wiedział o rzeczach, których mu nie mówiłam?

Wieczorem zadzwoniłam do mamy. – Mamo, czy rozmawiałaś ostatnio z Michałem? – zapytałam od razu.

– Oczywiście, kochanie! Przecież chcę wam pomóc. Michał czasem dzwoni do mnie po radę…

– Po radę? – przerwałam jej. – Ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym?

– Bo ty zawsze wszystko bierzesz do siebie! Chciałam tylko pomóc wam się dogadać…

Rozłączyłam się bez słowa. Czułam się zdradzona przez dwie najbliższe osoby. Przez kolejne dni unikałam rozmów z Michałem. On próbował się tłumaczyć, ale każde jego słowo brzmiało jak oskarżenie.

– Twoja mama mówiła, że zawsze byłaś bardziej zamknięta w sobie… Może dlatego nie potrafimy się dogadać?

Nie wytrzymałam. – Może dlatego, że wszyscy wokół mnie oceniają i porównują do ciebie! – wykrzyczałam mu prosto w twarz.

Wybiegłam z domu i długo chodziłam bez celu po mieście. W głowie miałam mętlik. Czy naprawdę jestem taka zła? Czy to ja wszystko psuję?

Przez kilka dni nie odbierałam telefonów od matki. Michał spał na kanapie. W pracy byłam rozkojarzona i popełniałam głupie błędy. W końcu zebrałam się na odwagę i poszłam do psychologa.

– Pani Aniu – powiedziała terapeutka po wysłuchaniu mojej historii – to nie pani jest winna temu konfliktowi. Pani mama przekroczyła granicę. Musi pani nauczyć się stawiać granice i rozmawiać o swoich uczuciach.

Łatwo powiedzieć. Kiedy wróciłam do domu, Michał czekał na mnie z bukietem kwiatów.

– Przepraszam – powiedział cicho. – Nie powinienem mieszać twojej mamy w nasze sprawy. Chciałem dobrze…

Popłakałam się jak dziecko. Po raz pierwszy od dawna rozmawialiśmy szczerze o tym, co nas boli. Michał obiecał, że już nigdy nie będzie konsultował naszych problemów z moją matką.

Ale ja nie potrafiłam wybaczyć mamie tak łatwo. Przez wiele tygodni unikałam kontaktu z nią. Czułam się zdradzona i oszukana.

Dziś nasze małżeństwo jest silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Ale relacja z mamą już nigdy nie będzie taka sama. Czy można wybaczyć komuś, kto w dobrej wierze niemal zniszczył twoje życie? Czy da się odbudować zaufanie po takiej zdradzie?

Czasem patrzę w lustro i pytam samą siebie: czy naprawdę można kochać kogoś i jednocześnie go ranić? Czy rodzina zawsze wie lepiej? Może czasem lepiej po prostu pozwolić dorosłym dzieciom żyć własnym życiem…