Mój mąż odszedł do innej kobiety. Po 12 latach ciszy stanął w moich drzwiach. Czy można wybaczyć zdradę?
– Znowu wracasz późno? – zapytałam, ledwo powstrzymując drżenie głosu. Stałam w kuchni, trzymając w dłoniach kubek z herbatą, który parzył mnie w palce. Marek rzucił klucze na komodę i nawet nie spojrzał w moją stronę.
– Praca, Anka. Praca! – odpowiedział zniecierpliwiony, jakby to wyjaśniało wszystko.
To był ostatni wieczór, kiedy jeszcze byliśmy razem. Ostatni raz, kiedy miałam nadzieję, że to tylko kryzys, że jeszcze wrócimy do siebie. Następnego dnia znalazłam na stole kartkę: „Muszę odejść. Przepraszam.”
Zawsze byłam tą grzeczną dziewczyną z małego miasta pod Łodzią. Rodzice – nauczycielka i listonosz – wychowywali mnie w przekonaniu, że najważniejsze są nauka i porządne życie. Kiedy poznałam Marka na imprezie u Magdy ze studiów, poczułam się jak ktoś zupełnie inny. On był duszą towarzystwa, śmiał się głośno, opowiadał dowcipy, a ja… ja po raz pierwszy poczułam się widziana.
Zaczęliśmy się spotykać. Rodzice byli sceptyczni:
– Aniu, nie rzucaj wszystkiego dla chłopaka – powtarzała mama.
Ale ja byłam zakochana. Szybko zamieszkaliśmy razem w wynajętym mieszkaniu na Retkini. Marek miał plany, marzenia, mówił o wspólnej przyszłości. Po roku wzięliśmy ślub. Było skromnie, ale szczęśliwie.
Przez pierwsze lata byliśmy nierozłączni. Wspólne wieczory przy winie, wyjazdy nad morze, śmiech do łez. Potem pojawiły się pierwsze rysy: on coraz częściej zostawał po godzinach w pracy, ja czułam się coraz bardziej samotna. Próbowałam rozmawiać:
– Marek, co się dzieje? – pytałam cicho.
– Nic. Przesadzasz – ucinał.
Aż pewnego dnia zobaczyłam wiadomość na jego telefonie: „Tęsknię za tobą. K.”
Serce mi zamarło. Zapytałam wprost. Przyznał się. Kocha inną kobietę. Spakował walizkę i wyszedł.
Początkowo nie mogłam oddychać. Rodzina próbowała mnie wspierać, ale czułam się jak cień samej siebie. W pracy udawałam silną, ale wieczorami płakałam w poduszkę. Mama przyjeżdżała z zupą i dobrym słowem:
– Czas leczy rany, Aniu. Musisz żyć dalej.
Ale jak żyć dalej, kiedy wszystko się rozsypało?
Minęły miesiące, potem lata. Powoli zaczęłam odbudowywać swoje życie. Zmieniłam pracę na bibliotekę miejską – zawsze kochałam książki i ciszę między regałami koiła moje nerwy. Zaczęłam spotykać się z ludźmi z klubu czytelniczego, jeździć na rowerze po lesie łagiewnickim, uczyć się gotować tylko dla siebie.
Rodzice nigdy nie wybaczyli Markowi:
– Taki człowiek nie zasługuje na drugą szansę – powtarzał tata.
Czasem śnił mi się Marek – jego śmiech, dotyk dłoni, zapach perfum. Ale potem budziłam się sama i przypominałam sobie wszystko od nowa.
Przez te dwanaście lat nie odezwał się ani razu. Żadnego telefonu, listu, wiadomości na Facebooku. Słyszałam tylko plotki od wspólnych znajomych: że mieszka z tą kobietą w Warszawie, że mają dziecko.
Aż pewnego piątkowego popołudnia usłyszałam dzwonek do drzwi.
Otworzyłam i… zobaczyłam jego. Stał przede mną starszy, posiwiały na skroniach, z podkrążonymi oczami.
– Anka… – wyszeptał.
Zamarłam.
– Co ty tu robisz? – głos mi się załamał.
– Musiałem cię zobaczyć. Przepraszam…
Nie wiedziałam, czy mam go uderzyć czy przytulić. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
– Wszystko straciłem – powiedział cicho. – Tamta kobieta… odeszła ode mnie rok temu. Zabrała syna do Niemiec. Jestem sam.
Poczułam gniew i litość jednocześnie.
– I co teraz? Myślisz, że wrócisz i wszystko będzie jak dawniej?
Usiadł przy stole, spuścił głowę.
– Nie oczekuję niczego… Chciałem tylko cię przeprosić. Wiem, że cię skrzywdziłem.
W głowie miałam tysiąc myśli: jak można tak po prostu wrócić po tylu latach? Czy człowiek naprawdę może się zmienić? Czy wybaczenie jest możliwe?
Przez kolejne godziny rozmawialiśmy o wszystkim: o bólu, samotności, o tym, jak bardzo oboje się zmieniliśmy. Marek płakał pierwszy raz odkąd go znałam.
Kiedy wyszedł tego wieczoru, długo siedziałam przy oknie patrząc na puste podwórko.
Czy można wybaczyć zdradę? Czy powinnam pozwolić mu wrócić do mojego życia? A może to już czas zamknąć ten rozdział na zawsze?
Czasem myślę: ile razy można zacząć od nowa? Czy serce naprawdę potrafi zapomnieć?