„Mój mąż przyprowadził kochankę do domu, gdy byłam w szpitalu z naszym synem” – reakcja mojej mamy była ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam
– Nie wierzę ci, Paweł! – krzyknęłam przez telefon, czując jak łzy napływają mi do oczu. – Jak mogłeś ją przyprowadzić do naszego domu? Do łóżka, w którym spałam z tobą przez pięć lat?
W słuchawce zapadła cisza. Słyszałam tylko jego ciężki oddech. Byłam wtedy w szpitalu z naszym synem, Antosiem. Miał zapalenie płuc, gorączka nie spadała od trzech dni. Spałam na rozkładanym fotelu przy jego łóżku, czuwając nad każdym jego oddechem. Wtedy zadzwoniła sąsiadka, pani Zosia. „Pani Marto, przepraszam, że się wtrącam, ale widziałam dziś wieczorem Pawła z jakąś kobietą. Weszli razem do waszego mieszkania. Nie chciałam pani martwić, ale…”.
Zamarłam. W jednej chwili świat przestał istnieć. Wszystkie te lata – wspólne święta, narodziny Antosia, nasze plany na przyszłość – nagle wydały mi się kłamstwem.
– To nie tak, Marta… – zaczął Paweł, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
– Nie tak? To jak? Przypadkiem się potknąłeś i wpadłeś jej w ramiona? – syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Wróciłam do domu następnego dnia. Antoś został jeszcze w szpitalu pod opieką pielęgniarek. W mieszkaniu czuć było obcy zapach perfum. Na stole stały dwa kieliszki po winie i talerz z niedojedzoną kolacją. W łazience znalazłam damską szczotkę do włosów i szminkę.
Usiadłam na podłodze w przedpokoju i zaczęłam płakać. Tak głośno, że sąsiadka przyszła zapytać, czy wszystko w porządku. Chciałam krzyczeć, rzucać talerzami, niszczyć wszystko wokół. Ale nie miałam siły.
Wieczorem zadzwoniłam do mamy. Zawsze była moją ostoją. Odbierała mnie z przedszkola, tuliła po pierwszych niepowodzeniach w szkole, wspierała po rozstaniach z chłopakami. Teraz potrzebowałam jej bardziej niż kiedykolwiek.
– Mamo… Paweł mnie zdradził – wyszeptałam przez łzy.
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Marto… – zaczęła powoli – A może sama jesteś sobie winna?
Zamarłam. Nie tego się spodziewałam.
– Co ty mówisz?
– Ostatnio tylko Antoś i Antoś… Może zaniedbałaś Pawła? Mężczyźni też mają swoje potrzeby.
Poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz.
– Mamo! Byłam z chorym dzieckiem w szpitalu! Myślisz, że to powód do zdrady?
– Nie mówię, że dobrze zrobił… Ale może powinnaś się zastanowić nad sobą.
Rozłączyłam się bez słowa. Czułam się jeszcze bardziej samotna niż wcześniej.
Przez kolejne dni funkcjonowałam jak automat. Rano szpital, potem szybkie zakupy i powrót do pustego mieszkania. Paweł dzwonił kilka razy, ale nie odbierałam. Próbował pisać SMS-y: „Musimy porozmawiać”, „To nie tak jak myślisz”, „Kocham cię”.
Nie chciałam go widzieć. Nie chciałam słuchać kolejnych kłamstw.
Któregoś dnia przyszła do mnie moja młodsza siostra, Kasia.
– Marta… Mama mówiła mi o wszystkim. Przepraszam ją za to, co powiedziała. Jest w szoku, nie wie jak ci pomóc.
– Ale ona mnie obwinia! – wybuchłam. – Jakby to była moja wina!
Kasia przytuliła mnie mocno.
– Wiem… Ale ona zawsze była po stronie taty, pamiętasz? Nawet gdy pił i wracał nad ranem…
Przypomniały mi się tamte noce z dzieciństwa – mama płacząca w kuchni i tata śpiący na kanapie po kolejnej libacji. Może dlatego tak bardzo bałam się powtórzyć jej los?
Po tygodniu Antoś wrócił do domu. Był słaby i blady, ale uśmiechał się na mój widok.
– Mamusiu, a gdzie tata?
Zamarłam.
– Tata musiał wyjechać na chwilę…
Nie wiedziałam, co powiedzieć trzylatkowi o zdradzie ojca.
Wieczorem Paweł zjawił się pod drzwiami z bukietem róż.
– Marta, proszę… Pozwól mi wyjaśnić.
Stał tam długo, aż w końcu otworzyłam drzwi.
– Co tu robisz?
– Chcę porozmawiać…
– O czym? O tym jak dobrze bawiliście się w naszym łóżku?
Paweł spuścił wzrok.
– To był błąd… Ona nic dla mnie nie znaczy. Byłem samotny… Ty ciągle tylko Antoś i Antoś…
Poczułam narastającą złość.
– Byłeś samotny? Ja byłam sama z chorym dzieckiem! Ty miałeś wybór!
Paweł próbował mnie objąć, ale odsunęłam się gwałtownie.
– Wyjdź stąd – powiedziałam cicho.
Zostawił kwiaty na progu i wyszedł bez słowa.
Następnego dnia zadzwoniła mama.
– Marto… Może jednak powinnaś mu wybaczyć? Dla Antosia…
Zacisnęłam pięści ze złości.
– Dla Antosia? Chcesz, żebym żyła z człowiekiem, który mnie upokorzył? Żebym codziennie patrzyła mu w oczy i udawała, że nic się nie stało?
Mama westchnęła ciężko.
– Ja tylko chcę dla ciebie dobrze…
Nie odpowiedziałam już nic. Po tej rozmowie poczułam się jeszcze bardziej rozdarta. Z jednej strony chciałam być silna dla syna i siebie samej. Z drugiej – bałam się samotności i tego, co przyniesie przyszłość.
Wieczorami płakałam po cichu do poduszki, żeby Antoś nie słyszał. Czułam się zdradzona przez męża i niezrozumiana przez własną matkę. Nawet Kasia nie potrafiła mnie pocieszyć – miała swoje życie i narzeczonego, który ją wspierał.
W pracy udawałam, że wszystko jest w porządku. Koleżanki pytały o Pawła, o Antosia – odpowiadałam wymijająco. Nie chciałam być tą „porzuconą”, tą „oszukaną”.
Któregoś dnia spotkałam Pawła na placu zabaw. Przyszedł zobaczyć się z Antosiem.
– Tęsknię za nim… I za tobą też – powiedział cicho.
Patrzyłam na niego długo. Widziałam w jego oczach żal i strach. Ale nie potrafiłam już mu zaufać.
– Możesz go widywać – powiedziałam chłodno – ale między nami wszystko skończone.
Paweł odszedł ze spuszczoną głową. Antoś machał mu na pożegnanie.
Wieczorem zadzwoniła mama jeszcze raz.
– Marto… Może przesadziłam wtedy przez telefon. Przepraszam cię…
Poczułam ulgę i smutek jednocześnie.
– Chciałabym tylko mieć wsparcie…
– Zawsze będziesz miała moje wsparcie – odpowiedziała cicho mama. – Po prostu boję się o ciebie…
Przez chwilę milczałyśmy razem. Wiedziałam już wtedy, że muszę zacząć nowe życie – dla siebie i dla Antosia.
Czasem zastanawiam się: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy lepiej żyć samotnie niż z kimś, kto raz już zawiódł? Co wy byście zrobili na moim miejscu?