Nie stanęłam na ślubnym kobiercu: „Gdy planowaliśmy wesele, mój narzeczony i jego ojciec potajemnie sprzedawali nasz dom”
– Emilia, musimy porozmawiać – głos mamy drżał, gdy wpadła do kuchni, gdzie z babcią wybierałyśmy wzory serwetek na wesele. W powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy i cynamonowych bułeczek. Przez okno wpadało popołudniowe słońce, a ja czułam się jak w bajce – za dwa miesiące miałam zostać żoną Jakuba.
– Co się stało? – zapytałam zaniepokojona, widząc jej pobladłą twarz.
Mama spojrzała na mnie bezradnie. – Dzwonił do mnie pan z agencji nieruchomości. Pytał, czy możemy dziś pokazać dom potencjalnym kupcom. Twierdził, że Jakub i jego ojciec już podpisali umowę przedwstępną.
Zamarłam. – To jakiś żart? Przecież to nasz dom! Nasz wspólny dom po ślubie!
Babcia spojrzała na mnie z troską, a mama zaczęła płakać. – Nie wiem, co się dzieje, Emi. Ale musisz natychmiast porozmawiać z Jakubem.
Wybiegłam z domu, nie czując nóg. Telefon drżał mi w dłoni, gdy wybierałam numer narzeczonego. Odebrał po kilku sygnałach.
– Cześć, Emi – jego głos był dziwnie spokojny.
– Jakub, powiedz mi, co się dzieje z domem? Dlaczego ktoś go ogląda? – głos mi się łamał.
Po drugiej stronie zapadła cisza. – Emi… To skomplikowane. Mój tata… On ma długi. Musieliśmy sprzedać dom.
– Musieliście?! – krzyknęłam. – To miał być nasz dom! Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
– Nie chciałem cię martwić przed ślubem. Myślałem, że jakoś to załatwimy… Może wynajmiemy coś na początek.
Łzy napłynęły mi do oczu. – Wynajmiemy? Po tym wszystkim, co razem planowaliśmy? Jak mogłeś?
Rozłączyłam się i osunęłam na ławkę pod blokiem. Ludzie przechodzili obok, nie zwracając uwagi na dziewczynę z rozmazanym makijażem i złamanym sercem.
Wieczorem Jakub przyszedł do mnie do domu. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w salonie, a moi rodzice patrzyli na niego z niedowierzaniem.
– Jakubie – odezwał się mój tata – czy ty rozumiesz, co zrobiłeś? Emilia oddała ci całe swoje zaufanie.
Jakub spuścił wzrok. – Przepraszam. Tata miał poważne problemy finansowe. Groziła mu komornicza egzekucja. Nie chciałem nikogo w to mieszać.
– Ale sprzedałeś dom za jej plecami! – wykrzyknęła mama. – To nie jest tylko twoja sprawa!
Przez chwilę panowała cisza. W końcu odezwałam się cicho:
– Czy kiedykolwiek zamierzałeś mi powiedzieć prawdę?
Jakub pokręcił głową. – Bałem się twojej reakcji. Bałem się, że mnie zostawisz.
Poczułam, jak coś we mnie pęka. – A teraz? Co mam zrobić z tym wszystkim? Z zaproszeniami, suknią ślubną, marzeniami?
Jakub milczał. Wyszedł bez słowa.
Następne dni były jak koszmar na jawie. Mama odwoływała rezerwacje w restauracji i sali weselnej, babcia płakała po kątach, a ja leżałam w łóżku, patrząc w sufit i próbując zrozumieć, jak to możliwe, że ktoś kogo kochałam najbardziej na świecie, potrafił tak mnie zdradzić.
Przyjaciółki dzwoniły i pisały, ale nie miałam siły rozmawiać. Czułam się upokorzona i oszukana. Wszystko, co budowałam przez ostatnie lata – wspólne plany, rozmowy o dzieciach, o przyszłości – nagle okazało się iluzją.
Pewnego dnia spotkałam Jakuba przypadkiem na rynku. Stał przy kiosku z ojcem. Gdy mnie zobaczyli, ojciec Jakuba odwrócił wzrok.
– Emilia… – zaczął Jakub niepewnie.
– Nie mów nic – przerwałam mu zimno. – Już wszystko wiem.
Spojrzał na mnie błagalnie. – Emi, ja naprawdę cię kocham. Chciałem dobrze… Ale nie umiałem inaczej.
– Miłość bez zaufania nie istnieje – odpowiedziałam cicho i odeszłam.
Wieczorem usiadłam z rodzicami przy stole. Tata nalał mi herbaty i powiedział:
– Córciu, życie czasem brutalnie pokazuje nam prawdę o ludziach. Ale lepiej dowiedzieć się teraz niż później.
Przez kolejne tygodnie próbowałam poskładać swoje życie na nowo. Zaczęłam chodzić na terapię i powoli odzyskiwałam równowagę. Zrozumiałam, że nie mogę budować szczęścia na kłamstwie.
Dziś patrzę w lustro i widzę inną Emilię – silniejszą, mądrzejszą o bolesne doświadczenie. Wiem już, że zasługuję na szczerość i szacunek.
Czasem zastanawiam się: czy można wybaczyć taką zdradę? Czy wy bylibyście w stanie zaufać komuś po czymś takim?