To nie jego dziecko! – krzyczała teściowa. Potem wrócił z pierścionkiem… Zbyt późno
– To nie jego dziecko! – wrzeszczała teściowa, a jej głos odbijał się echem od ścian naszego małego mieszkania na Pradze. Stałam w kuchni, z rękami drżącymi nad deską do krojenia, kiedy usłyszałam te słowa. W jednej chwili wszystko we mnie zamarło. Czułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Adam patrzył na mnie z niedowierzaniem, a ja nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa.
Przygotowywałam się do tego wieczoru jak do święta. Świece na stole, lekka sałatka z rukolą i granatem, jego ulubiony pieczony łosoś, białe wino schłodzone do idealnej temperatury. I najważniejsze – wiadomość, którą miałam mu przekazać. Najważniejsza w moim życiu. Miałam wtedy dwadzieścia dziewięć lat i po raz pierwszy czułam, że wszystko w końcu układa się tak, jak powinno. Adam był moją pierwszą prawdziwą miłością. Poznaliśmy się na uczelni, kiedy oboje studiowaliśmy psychologię. On był zawsze pewny siebie, uśmiechnięty, potrafił rozładować każdą napiętą sytuację żartem. Ja byłam raczej cicha i zamknięta w sobie, ale przy nim czułam się bezpieczna.
Tego wieczoru miałam mu powiedzieć, że jestem w ciąży. Trzymałam w kieszeni małe buciki – symbol nowego życia, które miało się pojawić za kilka miesięcy. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zadzwonił domofon. Adam odebrał i po chwili w drzwiach stanęła jego matka – pani Barbara. Zawsze była chłodna i zdystansowana wobec mnie, ale tego dnia jej twarz była wykrzywiona gniewem.
– Adamie, musimy porozmawiać – powiedziała ostrym tonem, nie patrząc nawet w moją stronę.
Adam spojrzał na mnie przepraszająco i wyszedł z nią do przedpokoju. Słyszałam ich podniesione głosy przez zamknięte drzwi. Nie chciałam podsłuchiwać, ale nie mogłam się powstrzymać.
– Ona cię oszukuje! – krzyczała Barbara. – To nie twoje dziecko! Wszyscy o tym mówią! Widziałam ją z tym lekarzem z przychodni!
Poczułam, jak nogi uginają się pode mną. Oparłam się o blat kuchenny i próbowałam złapać oddech. Jak ona mogła? Skąd wzięła takie pomówienia? Przecież Adam wiedział, że nigdy bym go nie zdradziła…
Drzwi się otworzyły i Adam wszedł do kuchni. Jego twarz była blada, oczy miał zaczerwienione.
– Marto… – zaczął cicho. – Muszę cię o coś zapytać.
Wiedziałam już, co powie. Zanim jednak zdążył dokończyć, łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
– Adamie, proszę cię… To nieprawda…
– Powiedz mi tylko jedno – przerwał mi drżącym głosem. – Czy to moje dziecko?
Patrzyliśmy na siebie przez długą chwilę. Widziałam w jego oczach strach i ból. Chciałam go przytulić, powiedzieć mu wszystko jeszcze raz, ale on odsunął się ode mnie.
– Muszę wyjść – powiedział nagle i wyszedł z mieszkania, zostawiając mnie samą z roztrzaskaną sałatką i zimnym łososiem na stole.
Siedziałam przez kilka godzin w ciemności. Nie mogłam uwierzyć, że wszystko runęło przez jedno kłamstwo. Próbowałam do niego dzwonić, pisać wiadomości, ale nie odpowiadał. Następnego dnia zadzwoniła do mnie moja mama.
– Marto, kochanie… Adam był u nas. Powiedział, że potrzebuje czasu.
Czas… Jak długo można czekać na wyjaśnienie? Przez kolejne dni żyłam jak w zawieszeniu. Chodziłam do pracy jak automat, unikałam sąsiadów i znajomych. Plotki rozchodziły się szybciej niż prawda.
Po tygodniu Adam wrócił. Stał pod drzwiami z czerwonymi oczami i pierścionkiem w dłoni.
– Przepraszam – powiedział cicho. – Wiem już wszystko. Mama… ona była u lekarza i próbowała się czegoś dowiedzieć na własną rękę. Ten lekarz to kuzyn twojej koleżanki z pracy… Przepraszam cię za wszystko.
Patrzyłam na niego długo, zanim odpowiedziałam.
– Adamie… Ja już nie potrafię ci zaufać. Wystarczyło jedno słowo twojej matki i zwątpiłeś we mnie…
Chciał coś powiedzieć, ale tylko spuścił głowę i wyszedł bez słowa. Pierścionek został na stole obok zimnej kawy.
Minęły trzy lata od tamtego wieczoru. Wychowuję syna sama. Adam czasem dzwoni, czasem przychodzi na urodziny małego, ale już nigdy nie wróciliśmy do siebie naprawdę. Jego matka nigdy mnie nie przeprosiła.
Czasem zastanawiam się: czy jedna plotka może naprawdę zniszczyć całe życie? Czy warto było walczyć o kogoś, kto tak łatwo dał się zmanipulować? Może powinnam była wtedy wybaczyć… Ale czy można wybaczyć brak zaufania?