„Czy chcesz, żebym PODAROWAŁA twojemu tatusiowi samochód?!” – Moja walka o niezależność w polskiej rodzinie

— Czy chcesz, żebym PODAROWAŁA twojemu tatusiowi samochód?! Czy ty oszalałeś? Jak to w waszej rodzinie leczy się niezależność kobiet?! — krzyknęłam, czując jak w gardle rośnie mi gula złości i bezsilności. Stałam na środku kuchni, jeszcze w płaszczu, z kluczami do nowego auta w dłoni. Przez okno widziałam, jak sąsiadka z naprzeciwka zerka przez firankę, pewnie już wyobrażając sobie kolejną rodzinną awanturę u Nowaków.

Mój mąż, Artur, stał oparty o blat i patrzył na mnie z mieszaniną zdziwienia i rozczarowania. — Magda, nie przesadzaj. Po prostu uważam, że to… niepotrzebny wydatek. Przecież mamy już samochód.

— Mamy? Ty masz. Ja od trzech lat jeżdżę tramwajem do pracy, bo twój tata musi mieć auto pod blokiem „na wszelki wypadek”. A teraz, kiedy w końcu kupiłam sobie własny samochód za własne pieniądze, nagle wszyscy mają problem!

Artur westchnął ciężko. — To nie tak… Po prostu mama mówiła, że… — urwał, bo drzwi do kuchni otworzyły się z hukiem.

Wpadła teściowa, pani Halina, z siatką pełną zakupów i miną, jakby właśnie wróciła z frontu. — Co tu się dzieje? Słychać was na klatce! Magda, czy ty naprawdę kupiłaś ten samochód? Sama? Bez konsultacji z rodziną?

Poczułam, jak krew napływa mi do twarzy. — Tak, kupiłam. Bo jestem dorosła i pracuję. I nie zamierzam nikogo pytać o pozwolenie.

Halina spojrzała na Artura z wyrzutem. — I ty jej na to pozwalasz? Co to za czasy! Za moich młodych lat kobieta wiedziała, gdzie jej miejsce.

— Mamo! — Artur próbował ją uciszyć, ale ona była już rozpędzona.

— A teraz co? Będziesz jeździć po mieście i świecić tym samochodem? Ludzie będą gadać! Sąsiadki już plotkują! — Halina rzuciła siatkę na stół tak mocno, że jabłka potoczyły się po blacie.

— Nie obchodzi mnie to. Mam dość bycia grzeczną synową i żoną na pół etatu! — wybuchłam. — Całe życie słyszę tylko: „Nie wypada”, „Co ludzie powiedzą”, „Zostaw to mężczyznom”. A ja chcę żyć po swojemu!

W tym momencie do kuchni wszedł teść, pan Zbigniew, z gazetą pod pachą. — O co ten hałas?

Halina od razu zwróciła się do niego: — Zbyszek, powiedz coś tej dziewczynie! Kupiła sobie samochód za kupę pieniędzy! Sama! Bez zgody!

Zbigniew spojrzał na mnie spod krzaczastych brwi. — Magda, a po co ci taki samochód? Przecież Artur cię wozi.

— Nie jestem dzieckiem! Chcę być niezależna! — odpowiedziałam drżącym głosem.

Zapadła cisza. Nawet Artur nie wiedział, co powiedzieć. W końcu Halina westchnęła teatralnie i zaczęła rozpakowywać zakupy.

— Wiesz co? — powiedziała cicho. — Ty zawsze byłaś inna. Może dlatego nigdy nie potrafiłam cię polubić.

Te słowa zabolały bardziej niż wszystkie wcześniejsze uwagi. Poczułam łzy pod powiekami, ale nie dałam im upaść.

— Może dlatego nigdy nie próbowała mnie pani zrozumieć — odpowiedziałam równie cicho.

Artur patrzył to na mnie, to na matkę. — Magda… Może rzeczywiście powinniśmy to przemyśleć? Może mama ma rację?

— Ty też? — zapytałam z niedowierzaniem. — Naprawdę uważasz, że kobieta nie powinna mieć własnego samochodu?

— Nie o to chodzi… Po prostu… Chciałem uniknąć konfliktów.

Parsknęłam śmiechem przez łzy. — Konfliktów? To może najlepiej zamknąć mnie w domu i oddać klucze do auta twojemu tacie? Tak będzie najprościej!

Halina spojrzała na mnie z pogardą. — Wiesz co? Może powinnaś podarować ten samochód Zbyszkowi. On przynajmniej wie, jak się nim opiekować.

Zbigniew chrząknął nerwowo. — Dajcie już spokój. Samochód jak samochód. Ale żeby tak bez pytania…

Nie wytrzymałam. Wybiegłam z kuchni i zatrzasnęłam za sobą drzwi do sypialni. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Przez chwilę miałam ochotę rzucić kluczami przez okno i udawać, że nic się nie stało. Ale potem przypomniałam sobie wszystkie te lata tłumienia siebie dla świętego spokoju.

Po godzinie przyszła do mnie moja młodsza siostra, Ola. Mieszkała dwa piętra niżej i zawsze wiedziała, kiedy coś jest nie tak.

— Magda? Wszystko w porządku?

— Nie… — wyszeptałam. — Czuję się jak intruz we własnym domu.

Ola usiadła obok mnie i przytuliła mnie mocno.

— Wiesz co? Jesteś najodważniejszą osobą, jaką znam. Mama też miała z tym problem, pamiętasz? Jak poszła do pracy po rozwodzie z tatą, cała rodzina ją krytykowała. Ale dzięki temu była wolna.

Spojrzałam na nią przez łzy.

— Myślisz, że kiedyś to się zmieni?

Ola uśmiechnęła się smutno. — Może nie dziś i nie jutro. Ale jeśli ty się nie poddasz, to może twoja córka już nie będzie musiała o to walczyć.

Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Artur próbował ze mną rozmawiać, ale każde jego słowo tylko pogarszało sprawę. Czułam się samotna jak nigdy wcześniej.

Następnego dnia rano Halina czekała na mnie w kuchni.

— Magda… Może przesadziłam wczoraj. Ale rozumiesz chyba… Ja całe życie robiłam wszystko dla rodziny. Ty jesteś inna. Nie wiem, czy to dobrze czy źle.

Westchnęłam ciężko.

— Chcę tylko być sobą. Czy to naprawdę tak wiele?

Halina spojrzała na mnie uważnie po raz pierwszy od lat.

— Może kiedyś cię zrozumiem. Ale dziś jeszcze nie potrafię.

Wyszłam z mieszkania i usiadłam za kierownicą mojego nowego auta. Przez chwilę patrzyłam w lusterko na swoje odbicie – zmęczone oczy kobiety, która postanowiła zawalczyć o siebie.

Czy naprawdę trzeba aż takiej burzy o jeden samochód? A może to tylko pretekst do tego, by wreszcie powiedzieć głośno: „Chcę być wolna”? Jak wy radzicie sobie z oczekiwaniami rodziny wobec waszej niezależności?