Złamane Róże: Dramat Miłości Anny i Krzysztofa

— Aniu, co się stało? — głos mamy przeszył ciszę jak nóż. Siedziałam przy kuchennym stole, a moje dłonie drżały tak mocno, że kawa rozlała się na biały obrus. Nie miałam siły podnieść głowy. Czułam, jak łzy spływają mi po policzkach, a serce wali jak oszalałe. Mama stała w progu, z oczami szeroko otwartymi ze strachu i troski. Przez chwilę milczałam, próbując złapać oddech, ale ból był zbyt wielki.

— On… Krzysztof… — wyszeptałam w końcu, a głos mi się załamał. — On mnie zdradził, mamo.

Mama podeszła do mnie szybko, objęła ramionami i przytuliła mocno, jak wtedy, gdy byłam małą dziewczynką i bałam się burzy. Ale teraz burza była we mnie. — Ciii, kochanie, już dobrze… — szeptała, głaszcząc mnie po włosach. — Opowiedz mi wszystko.

Nie wiedziałam, od czego zacząć. Przecież jeszcze wczoraj wieczorem Krzysztof wrócił późno z pracy, pachniał obcymi perfumami. Zapytałam go o to, a on tylko wzruszył ramionami i powiedział, że przesadzam. Ale potem zobaczyłam wiadomość na jego telefonie. „Tęsknię za tobą. Nie mogę się doczekać jutra.” Serce mi zamarło. Próbowałam nie wierzyć własnym oczom, ale kiedy spojrzał mi w oczy i nie potrafił zaprzeczyć, wszystko się rozpadło.

Mama słuchała w milczeniu, a jej twarz stawała się coraz bardziej napięta. — Wiedziałam, że coś jest nie tak — powiedziała w końcu. — Ostatnio był jakiś inny. Ale nie chciałam cię martwić.

Poczułam złość. Dlaczego nikt mi nie powiedział? Dlaczego wszyscy udawali, że wszystko jest w porządku? Przecież od miesięcy czułam, że coś się zmienia. Krzysztof był coraz bardziej nieobecny, zamykał się w sobie, unikał rozmów. Myślałam, że to przez pracę, przez stres. A może po prostu nie chciałam widzieć prawdy?

Wstałam gwałtownie, przewracając krzesło. — Mamo, ja nie wiem, co mam teraz zrobić! — krzyknęłam przez łzy. — Przecież my mieliśmy razem kupić mieszkanie, planowaliśmy ślub…

Mama próbowała mnie uspokoić, ale ja byłam jak w amoku. Wybiegłam z kuchni do sypialni, gdzie na poduszce leżała jeszcze jego koszula. Pachniała nim. Usiadłam na łóżku i zaczęłam ją szarpać, jakby to mogło wymazać ból.

Telefon zadzwonił. To był Krzysztof. Przez chwilę patrzyłam na ekran, a potem odebrałam.

— Aniu… — jego głos był cichy, jakby się bał. — Musimy porozmawiać.

— O czym? O tym, że mnie zdradziłeś? — wykrzyczałam. — O tym, że wszystko zniszczyłeś?

— To nie tak… — zaczął, ale przerwałam mu.

— To jak? Powiedz mi, jak mam ci wierzyć po tym wszystkim?

W słuchawce zapadła cisza. Potem usłyszałam tylko: — Przepraszam.

Rzuciłam telefon na łóżko i zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Mama weszła do pokoju i usiadła obok mnie.

— Aniu, wiem, że to boli. Ale musisz pomyśleć o sobie. O tym, czego ty chcesz. Nie możesz pozwolić, żeby ktoś cię tak traktował.

Patrzyłam na nią przez łzy. — Ale ja go kocham, mamo…

— Miłość to nie wszystko — powiedziała cicho. — Czasem trzeba wybrać siebie.

Przez kolejne dni żyłam jak w transie. Nie jadłam, nie spałam. Krzysztof próbował się ze mną kontaktować, przysyłał kwiaty, pisał wiadomości. „Zrobiłem błąd. Proszę, wybacz mi.” Ale ja nie potrafiłam mu zaufać. Każda róża, którą przynosił pod moje drzwi, była jak kolejne przypomnienie o tym, co straciłam.

Pewnego wieczoru przyszła do mnie Ola, moja przyjaciółka od podstawówki. Usiadłyśmy na balkonie z herbatą i patrzyłyśmy na światła miasta.

— Wiesz, Anka — zaczęła ostrożnie — czasem trzeba pozwolić sobie na smutek. Ale potem trzeba się podnieść i iść dalej.

— Łatwo ci mówić — odpowiedziałam gorzko. — Ty masz szczęśliwą rodzinę, męża, dzieci…

Ola spojrzała na mnie smutno. — Każdy ma swoje problemy. Ale nie możesz pozwolić, żeby jedna zdrada zniszczyła ci życie.

Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym, kim byłam przed Krzysztofem. O swoich marzeniach, o studiach na ASP, które porzuciłam dla pracy w biurze rachunkowym, bo Krzysztof chciał stabilizacji. O obrazach, które kurzyły się w szafie. Czy to wszystko miało sens?

Następnego dnia postanowiłam pojechać do rodziców na wieś. Potrzebowałam oddechu, przestrzeni. Mama przyjęła mnie z otwartymi ramionami, tata milczał, ale widziałam w jego oczach troskę. Wieczorem usiedliśmy razem przy stole. Tata nalał mi herbaty i powiedział:

— Aniu, życie nie zawsze układa się tak, jak chcemy. Ale zawsze możesz zacząć od nowa.

Te słowa zostały ze mną na długo. Przez kolejne tygodnie powoli zaczęłam wracać do siebie. Wyciągnęłam farby i zaczęłam malować. Każdy obraz był jak plaster na ranę. Z czasem ból stał się mniej ostry, a ja zaczęłam widzieć świat na nowo.

Krzysztof jeszcze raz próbował się ze mną spotkać. Przyszedł pod mój blok z bukietem róż. Stał tam długo, moknąc w deszczu. Wysłał mi wiadomość: „Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę.” Patrzyłam na niego przez okno i czułam tylko pustkę. W końcu zeszłam na dół.

— Krzysztofie — powiedziałam cicho — nie mogę już ci zaufać. Może kiedyś ci wybaczę, ale nie teraz. Muszę nauczyć się żyć bez ciebie.

Spojrzał na mnie ze łzami w oczach. — Kocham cię, Aniu…

— Ja też cię kochałam — odpowiedziałam. — Ale czasem miłość to za mało.

Odszedł powoli, a ja patrzyłam za nim długo. Potem wróciłam do mieszkania i po raz pierwszy od dawna poczułam spokój.

Dziś wiem, że życie to nie bajka. Czasem trzeba pozwolić sobie na ból, żeby odnaleźć siebie. Czy można jeszcze zaufać po zdradzie? Czy warto walczyć o miłość za wszelką cenę? Może czasem lepiej wybrać siebie i zacząć wszystko od nowa…