„Zaniedbanie Matki: Teraz Twierdzi, że Jej Dzieci Są Bezduszne”
Dorastając w małym miasteczku w Polsce, moja siostra Ania i ja zawsze czuliśmy się, jakbyśmy byli sami. Nasza matka, Maria, była pracownikiem socjalnym, która większość swojego czasu poświęcała pomaganiu innym rodzinom. Choć jej praca była szlachetna, miała znaczący koszt dla jej własnej rodziny. Maria bardziej angażowała się w problemy obcych ludzi niż w życie swoich własnych dzieci.
Od najmłodszych lat Ania i ja musieliśmy radzić sobie sami. Nasz ojciec odszedł, gdy byliśmy bardzo mali, a nieobecność naszej matki była wyczuwalna. Wychodziła wcześnie rano i wracała późno w nocy, często zbyt zmęczona, by nawet zapytać nas, jak minął nam dzień. Posiłki były rzadko gotowane; żyliśmy na daniach z mikrofalówki i przekąskach, które mogliśmy znaleźć w spiżarni.
Szkoła była dla nas wyzwaniem. Bez żadnego wsparcia czy przewodnictwa, mieliśmy trudności w nauce. Prace domowe były dla nas obcym pojęciem, a spotkania z nauczycielami nie istniały. Pamiętam raz w piątej klasie, kiedy miałem do zrobienia projekt z nauk przyrodniczych. Poprosiłem matkę o pomoc, ale była zbyt zajęta przygotowaniami do spotkania z problematyczną rodziną. Siedziałem całą noc próbując to rozgryźć samodzielnie, tylko po to, by otrzymać ocenę niedostateczną.
Ania i ja staliśmy się dla siebie nawzajem systemem wsparcia. Nauczyliśmy się gotować proste posiłki, pomagaliśmy sobie w pracach domowych i nawet podjęliśmy prace dorywcze, aby kupić potrzebne rzeczy. Pomimo naszych starań, emocjonalna pustka spowodowana zaniedbaniem matki była czymś, czego nie mogliśmy wypełnić.
W miarę jak dorastaliśmy, nasza uraza wobec matki tylko się pogłębiała. Maria często chwaliła się życiami, które zmieniła dzięki swojej pracy, zupełnie nieświadoma faktu, że jej własne dzieci miały trudności. Opowiadała każdemu, kto chciał słuchać o problematycznych nastolatkach, którym pomogła wyjść na prostą, podczas gdy Ania i ja musieliśmy sami radzić sobie z naszymi nastoletnimi latami bez żadnego wsparcia.
Kiedy przyszło do wyboru studiów, żadne z nas nie otrzymało wsparcia od matki. Oboje pracowaliśmy na kilka etatów, aby opłacić czesne i koszty utrzymania. Obciążenie finansowe było ogromne, ale emocjonalny ciężar był jeszcze większy. Patrzyliśmy, jak rodzice naszych przyjaciół pomagali im przeprowadzać się do akademików, wysyłali paczki z jedzeniem i uczestniczyli w ich graduacjach. Nasza matka nawet nie wiedziała, na jakie uczelnie uczęszczamy.
Minęły lata, a Ania i ja zbudowaliśmy własne życia. Oboje ukończyliśmy studia, znaleźliśmy pracę i założyliśmy rodziny. Nasza relacja z matką pozostała napięta. Czasami dzwoniła, ale rozmowy były zawsze powierzchowne. Nigdy nie pytała o nasze życie ani jak się mamy; zawsze chodziło o jej najnowsze sukcesy zawodowe.
Pewnego dnia, niespodziewanie, Maria zadzwoniła do mnie zapłakana. Przeszła na emeryturę i czuła się samotna. Narzekała, że Ania i ja jesteśmy bezduszni za to, że jej nie odwiedzamy ani nie włączamy jej w nasze życie. Jakby zupełnie zapomniała o latach zaniedbania, które przeszliśmy. Próbowałem wyjaśnić jej, jak jej nieobecność wpłynęła na nas, ale odmówiła słuchania. Rozłączyła się, nazywając nas niewdzięcznymi i samolubnymi.
Ania i ja postanowiliśmy skonfrontować się z nią razem. Odwiedziliśmy jej dom i próbowaliśmy przeprowadzić szczerą rozmowę o naszym dzieciństwie i jak jej zaniedbanie wpłynęło na nas. Ale Maria była defensywna i lekceważąca. Twierdziła, że robiła wszystko co mogła i że przesadzamy.
Wizyta zakończyła się łzami i gniewem. Opuściliśmy jej dom czując się bardziej oddaleni od naszej matki niż kiedykolwiek wcześniej. Maria nadal opowiada każdemu, kto chce słuchać, że jej dzieci są bezduszne i niewdzięczne, zupełnie ignorując rolę, jaką odegrała w tworzeniu tego dystansu.
Do dziś nasza relacja z matką pozostaje napięta. Emocjonalne blizny z dzieciństwa są nadal obecne i mimo naszych starań o naprawienie relacji, wydaje się mało prawdopodobne, że kiedykolwiek będziemy mieć bliską rodzinę, o której marzyliśmy.