Zdrada, która zniszczyła wszystko: Historia Magdaleny z podwarszawskiego Pruszkowa

Drzwi zatrzasnęły się za mną z hukiem, który rozbrzmiewał w mojej głowie jeszcze długo po tym, jak weszłam do przedpokoju. Mama wybiegła z kuchni, ścierka w dłoni, twarz czerwona od emocji.

– Magdalena! – krzyknęła. – Co ty tu robisz o tej porze? I gdzie jest Staś?

Zamiast odpowiedzieć, osunęłam się na podłogę i rozpłakałam. Miałam trzydzieści cztery lata, a czułam się jak dziecko, które wróciło do domu po wielkiej awanturze. Właściwie tak było. Tyle że awantura była ostateczna.

– Mamo… – wyszeptałam przez łzy. – Tomek mnie wyrzucił.

Mama spojrzała na mnie z niedowierzaniem. – Co ty mówisz? Przecież jeszcze wczoraj dzwoniłaś, że wszystko dobrze!

– To nieprawda… – szepnęłam. – Od dawna nie było dobrze.

Wtedy do kuchni wszedł tata. Zawsze spokojny, teraz patrzył na mnie z mieszaniną gniewu i zawodu.

– Co się stało? – zapytał krótko.

Nie mogłam już dłużej udawać. – Zdradziłam Tomka, tato. On się dowiedział. Wyrzucił mnie z domu. Staś został z nim.

W powietrzu zawisła cisza tak gęsta, że aż bolało. Mama usiadła obok mnie i zaczęła płakać razem ze mną. Tata tylko stał, zaciskając pięści.

– Jak mogłaś? – wysyczał przez zęby. – Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobił? Po tym, jak ci ufał?

Nie miałam nic na swoją obronę. Przez chwilę chciałam krzyczeć, że to nie tylko moja wina, że Tomek od miesięcy był nieobecny, że czułam się samotna… Ale wiedziałam, że to tylko wymówki.

Mama próbowała mnie objąć, ale tata odsunął się od nas.

– Nie wiem, czy będziesz mogła tu zostać – powiedział twardo. – Twoja siostra zaraz wróci z dziećmi. Jak ja mam im to wytłumaczyć?

Poczułam się jak intruz we własnym domu. Ale nie miałam dokąd pójść. Wszystko straciłam w jednej chwili: męża, syna, dom i szacunek rodziców.

Przez kolejne dni żyłam jak cień. Mama przynosiła mi herbatę do pokoju dzieciństwa, próbowała pocieszać, ale ja widziałam w jej oczach rozczarowanie i lęk. Tata unikał mnie jak ognia. Gdy tylko słyszał moje kroki na korytarzu, wychodził do garażu albo udawał, że śpi.

Najgorsze były wieczory. Siedziałam przy oknie i patrzyłam na światła miasta, zastanawiając się, czy Staś o mnie myśli. Czy Tomek pozwala mu ze mną rozmawiać? Czy mój syn już mnie nienawidzi?

Pewnego dnia usłyszałam rozmowę rodziców przez cienką ścianę.

– Nie możemy jej tak zostawić – szeptała mama. – To nasza córka.

– A co ludzie powiedzą? – odpowiedział tata z goryczą. – Wszyscy wiedzą, że Tomek był dobrym mężem. Teraz będą gadać, że wychowaliśmy zdzirę.

Zacisnęłam powieki i starałam się nie płakać. Ale łzy same płynęły.

Kilka dni później przyszła moja siostra Aneta z dwójką dzieci. Gdy zobaczyła mnie w kuchni, zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.

– No proszę – rzuciła z przekąsem. – Wielka pani wróciła na stare śmieci.

– Aneta! – upomniała ją mama.

– Daj spokój mamo! Przez nią cała rodzina będzie miała wstyd na osiedlu! Już plotkują u fryzjera!

Nie wytrzymałam.

– Przepraszam… – wyszeptałam drżącym głosem. – Wiem, że was zawiodłam.

Aneta spojrzała na mnie z pogardą.

– Przepraszasz? A co to zmieni? Staś płacze za tobą codziennie! Tomek jest wrakiem człowieka! Ty myślisz tylko o sobie!

Wybiegłam z kuchni i zamknęłam się w łazience. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i nie poznawałam tej kobiety: zapuchnięte oczy, włosy w nieładzie, twarz starsza o dziesięć lat.

Wieczorem zadzwonił Tomek. Odebrałam drżącymi rękami.

– Czego chcesz? – zapytał chłodno.

– Chcę zobaczyć Stasia… Proszę…

– Nie wiem, czy to dobry pomysł – powiedział po chwili milczenia. – On jest rozbity. Ja też.

– Tomek… Przepraszam…

– Za późno na przeprosiny, Magda. Zniszczyłaś wszystko.

Rozłączył się pierwszy.

Tego wieczoru mama przyszła do mojego pokoju i usiadła na łóżku.

– Musisz coś zrobić ze swoim życiem – powiedziała cicho. – Nie możesz tu wiecznie siedzieć i płakać.

– Ale ja nie mam dokąd pójść…

– Znajdziesz pracę. Wynajmiesz coś małego w mieście. Musisz pokazać Tomkowi i Stasiowi, że potrafisz być odpowiedzialna.

Przez kolejne tygodnie szukałam pracy jak szalona. Wysyłałam CV do każdej szkoły językowej w Warszawie (byłam anglistką), ale nikt nie chciał zatrudnić kobiety z taką łatką i bez aktualnego doświadczenia. W końcu dostałam pracę w prywatnym przedszkolu jako pomoc nauczyciela za najniższą krajową.

Wynajęłam kawalerkę na Bródnie: ciasną, zimną i wilgotną. Ale była moja własna. Każdego dnia walczyłam ze sobą: żeby wstać rano, żeby nie płakać przy dzieciach w pracy, żeby nie dzwonić do Tomka co godzinę.

Staś przez pierwsze tygodnie nie chciał ze mną rozmawiać przez telefon. Gdy w końcu zgodził się spotkać na placu zabaw pod blokiem Tomka, patrzył na mnie jak na obcą osobę.

– Dlaczego nas zostawiłaś? – zapytał cicho.

Zatkało mnie. Jak mam wyjaśnić siedmiolatkowi zdradę?

– Bardzo cię kocham… Zawsze będziesz moim synkiem…

Odwrócił się i pobiegł do taty.

Wieczorami dzwoniłam do mamy i opowiadałam jej o pracy, o dzieciach w przedszkolu, o tym jak bardzo tęsknię za Stasiem. Tata nigdy nie chciał ze mną rozmawiać przez telefon.

Któregoś dnia zadzwoniła Aneta.

– Słuchaj… Może Staś spędzi u ciebie weekend? Tomek musi wyjechać służbowo…

Serce mi stanęło z radości i strachu jednocześnie.

Przygotowałam kawalerkę najlepiej jak umiałam: kupiłam nowe pościele z motywem piłkarskim, ulubione płatki śniadaniowe Stasia i gry planszowe.

Gdy Staś wszedł do mieszkania, rozejrzał się niepewnie.

– To tu teraz mieszkasz?

– Tak…

Usiadł na kanapie i milczał przez długą chwilę.

– Tato mówił, że zrobiłaś coś bardzo złego…

Zacisnęłam dłonie na kolanach.

– Tak… Zrobiłam coś złego… Ale bardzo cię kocham i zawsze będziesz dla mnie najważniejszy…

Staś spojrzał na mnie smutno i wtulił się w moje ramiona.

Przez cały weekend byliśmy razem: graliśmy w gry, gotowaliśmy naleśniki, oglądaliśmy bajki. Gdy odprowadzałam go do Tomka po weekendzie, Staś odwrócił się jeszcze raz i pomachał mi z uśmiechem.

To był pierwszy promyk nadziei od miesięcy.

Ale życie nie zamierzało mi odpuścić tak łatwo. W pracy zaczęły się plotki: jedna z matek dzieci była znajomą Tomka i rozpowiedziała wszystkim o mojej zdradzie. Dyrektorka wezwała mnie na rozmowę:

– Pani Magdo… Rodzice są zaniepokojeni… Może lepiej będzie dla wszystkich, jeśli poszuka pani innej pracy?

Znowu zostałam sama: bez pracy, bez pieniędzy i bez wsparcia rodziny (tata przestał odbierać moje telefony całkowicie).

Wtedy zadzwonił Tomek:

– Staś chce cię widywać częściej… Ale musisz najpierw stanąć na nogi. Pokazać mu, że jesteś silna…

Zaczęłam sprzątać mieszkania po znajomych mamy za grosze. Każdego dnia walczyłam o siebie i o syna.

Po pół roku dostałam pracę jako recepcjonistka w małym hotelu pod Warszawą. To nie była praca marzeń, ale pozwoliła mi zacząć żyć od nowa.

Minął rok od tamtej nocy, gdy wróciłam do rodzinnego domu jak zbity pies. Mama czasem wpada do mnie na herbatę; tata powoli zaczyna odpowiadać na moje SMS-y. Staś coraz częściej chce spędzać ze mną weekendy i nawet czasem mówi „kocham cię” przed snem.

Ale rana po zdradzie nigdy się całkiem nie zagoiła: ani u Tomka, ani u moich rodziców, ani we mnie samej.

Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy można zasłużyć na drugą szansę? Czy wybaczenie naprawdę jest możliwe? A może są błędy, których już nigdy nie da się naprawić?