Nie jestem nianią ani pomocą domową: Moja córka zapomniała, że mam własne życie

— Mamo, możesz dziś odebrać Olę z przedszkola? — głos Magdy w słuchawce był jak zawsze szybki, niecierpliwy, jakby nie pytała, tylko wydawała polecenie. — I jeszcze, jeśli możesz, ugotuj coś na obiad. My wrócimy późno.

Spojrzałam na zegarek. Była dopiero ósma rano, a ja już czułam się zmęczona. Wczoraj wieczorem obiecałam sobie, że dzisiaj pójdę na spacer do parku, spotkam się z Krysią na kawie. Ale jak zwykle — plany musiały ustąpić rodzinie. Westchnęłam cicho.

— Dobrze, Magda — odpowiedziałam, choć w środku aż się we mnie gotowało. — Ale wiesz, miałam dziś swoje plany…

— Mamo, przecież jesteś na emeryturze. Co masz takiego ważnego do roboty? Ola cię uwielbia! — przerwała mi córka, a ja poczułam znajome ukłucie w sercu. Znowu byłam tylko „babcią do pomocy”.

Odkąd przeszłam na emeryturę, moje życie podporządkowało się rodzinie Magdy. Odbierałam wnuczkę z przedszkola, gotowałam obiady, sprzątałam mieszkanie córki, gdy ona i jej mąż byli w pracy. Z początku czułam się potrzebna. Ale z czasem zaczęło mnie to przytłaczać. Każdy dzień wyglądał tak samo: obowiązki, oczekiwania, zero wdzięczności.

Pamiętam, jak kiedyś Magda powiedziała do swojego męża: „Mama i tak nie ma nic lepszego do roboty”. Bolało mnie to bardziej niż chciałam przyznać. Czy naprawdę moje życie już się skończyło? Czy bycie babcią oznacza rezygnację z siebie?

Tego dnia postanowiłam coś zmienić. Po raz pierwszy od lat nie pojechałam po Olę. Zadzwoniłam do Magdy.

— Mamo? — odebrała natychmiast. — Gdzie jesteś? Ola czeka!

— Magda, dziś nie mogę. Mam swoje sprawy — powiedziałam stanowczo, choć głos mi drżał.

— Jak to nie możesz? Przecież zawsze możesz! — krzyknęła. — Co jest ważniejsze od własnej wnuczki?

— Ja — odpowiedziałam cicho. — Ja też jestem ważna.

W słuchawce zapadła cisza. Po chwili usłyszałam tylko: — Nie wierzę…

Wieczorem Magda przyszła do mnie z Olą. Była wściekła.

— Mamo, zawiodłaś mnie! Nie rozumiem cię. Przecież zawsze byłaś dla nas wsparciem!

— Byłam, bo chciałam. Ale teraz czuję się wykorzystywana. Mam prawo do swojego życia — powiedziałam spokojnie.

Ola patrzyła na mnie wielkimi oczami.

— Babciu, już mnie nie kochasz? — zapytała cicho.

Serce mi pękło. Uklękłam przy niej.

— Kocham cię najbardziej na świecie, skarbie. Ale babcia też czasem potrzebuje odpoczynku i własnych przyjemności.

Magda patrzyła na mnie z niedowierzaniem.

— Myślałam, że rodzina jest najważniejsza…

— Jest ważna. Ale ja też jestem rodziną dla samej siebie — odpowiedziałam.

Przez kolejne dni atmosfera była napięta. Magda przestała dzwonić. Ola pytała przez telefon: „Babciu, kiedy przyjdziesz?”. Czułam się rozdarta między potrzebą bycia dla nich a pragnieniem wolności.

W końcu przyszła Krysia.

— Haniu, musisz postawić granice. Inaczej nigdy nie będziesz szczęśliwa — powiedziała stanowczo.

Zebrałam się na odwagę i zaprosiłam Magdę na rozmowę.

— Córko, kocham cię i twoją rodzinę. Ale nie mogę być waszą nianią i pomocą domową na każde zawołanie. Chcę być babcią, która daje miłość i wsparcie wtedy, gdy może i chce, a nie wtedy, gdy musi.

Magda spuściła wzrok.

— Nie wiedziałam, że tak to odbierasz… Myślałam, że ci to sprawia radość…

— Sprawiało. Ale teraz czuję się zmęczona i samotna w tym wszystkim. Potrzebuję czasu dla siebie: na książkę, spacer, spotkanie z przyjaciółką…

Magda milczała długo.

— Przepraszam, mamo… Chyba za bardzo się przyzwyczaiłam do twojej pomocy…

Przytuliłyśmy się obie ze łzami w oczach.

Od tamtej pory wiele się zmieniło. Magda częściej pyta mnie o zdanie i nie zakłada już z góry mojej dostępności. Ola nadal mnie kocha i cieszy się każdym wspólnym dniem — nawet jeśli tych dni jest mniej niż kiedyś.

Czasem jednak wraca do mnie pytanie: czy naprawdę musiałam aż tak walczyć o własną godność? Czy każda babcia musi poświęcać wszystko dla innych? A może najwyższy czas nauczyć się mówić „nie” bez poczucia winy?