Niezmienna miłość w cieniu zdrady: Historia Kasi z Sosnówki
– Kasia, nie wchodź tam! – usłyszałam nagle szept za plecami, kiedy już trzymałam dłoń na klamce kawiarni „Pod Brzozą”. Głos należał do Magdy, mojej przyjaciółki z dzieciństwa. Jej oczy były szeroko otwarte, a twarz blada jak ściana. Przez chwilę nie rozumiałam, co się dzieje. Przecież dziś są moje urodziny, trzydzieste – dzień, który miał być wyjątkowy. Wszyscy mieli na mnie czekać: rodzice, Tomek – mój narzeczony, sąsiedzi i znajomi z pracy w szkole. Zamiast świątecznego śmiechu i gwaru usłyszałam tylko ten zdradliwy szept i szelest liści za oknem.
– Magda, co się stało? – zapytałam, czując jak serce zaczyna walić mi w piersi. – Przecież wszyscy tam są…
Magda spuściła wzrok. – Kasia… musisz coś wiedzieć. Tomek… on…
Nie dokończyła. W tej chwili drzwi kawiarni otworzyły się z trzaskiem i zobaczyłam Tomka obejmującego Ewę, moją kuzynkę. Ich twarze były zbyt blisko siebie, a w oczach Tomka widziałam coś, czego nigdy wcześniej nie dostrzegłam – niepokój pomieszany z winą. Ewa odsunęła się gwałtownie, jakby ktoś ją przyłapał na kradzieży.
– Kasiu! – Tomek próbował się uśmiechnąć, ale jego głos drżał. – Wszystkiego najlepszego…
Nie odpowiedziałam. Stałam jak sparaliżowana, czując jak świat wokół mnie rozpada się na kawałki. Przez chwilę miałam ochotę uciec, schować się gdzieś daleko od tych wszystkich spojrzeń i szeptów. Ale nie mogłam – coś mnie trzymało na miejscu.
W kawiarni zapadła niezręczna cisza. Mama podeszła do mnie i objęła ramieniem.
– Kasiu, kochanie…
– Mamo, wiedziałaś? – zapytałam cicho.
Mama spuściła głowę. – Domyślałam się… Ale myślałam, że to tylko chwilowe zauroczenie.
Poczułam się zdradzona przez wszystkich. Przez Tomka, przez Ewę, przez własną matkę. Nawet Magda patrzyła na mnie z litością w oczach.
– Dlaczego nikt mi nie powiedział? – krzyknęłam nagle, a mój głos odbił się echem od ścian kawiarni.
Tomek podszedł bliżej. – Kasiu, to nie tak… To był tylko jeden raz… Ja cię kocham!
– Kochasz? – powtórzyłam z goryczą. – To dlaczego całowałeś się z moją kuzynką w dniu moich urodzin?
Ewa zaczęła płakać. – Przepraszam, Kasiu… To był błąd…
Wybiegłam z kawiarni na zimny wieczór. Wiatr smagał mi twarz, a łzy płynęły po policzkach. Szłam przed siebie przez ciemne uliczki Sosnówki, mijając znajome domy i ogródki pełne przekwitłych kwiatów. W głowie kłębiły mi się myśli: Jak mogłam być tak ślepa? Czy naprawdę byłam aż tak naiwna?
Zatrzymałam się dopiero przy starym moście nad rzeczką. Tam zawsze chodziłam jako dziecko, kiedy było mi źle. Usiadłam na zimnej ławce i pozwoliłam sobie na płacz.
Po chwili usłyszałam kroki. To była Magda.
– Kasiu… Nie chciałam ci mówić w taki sposób… Ale nie mogłam już patrzeć, jak wszyscy cię okłamują.
Objęła mnie mocno.
– Co mam teraz zrobić? – zapytałam przez łzy.
– Musisz pomyśleć o sobie. O tym, czego ty chcesz. Nie o tym, czego oczekują inni.
Wróciłam do domu późno w nocy. Mama czekała na mnie w kuchni.
– Kasiu… Przepraszam, że ci nie powiedziałam wcześniej. Bałam się, że cię stracę.
Spojrzałam na nią ze zmęczeniem.
– Mamo, już wszystko straciłam.
Przez kolejne dni unikałam wszystkich. Nie odbierałam telefonów od Tomka ani Ewy. Nawet Magda zostawiła mnie w spokoju, dając mi czas na przemyślenie wszystkiego.
Po tygodniu Tomek przyszedł pod mój dom.
– Kasiu, proszę… Daj mi szansę to naprawić.
Patrzyłam na niego długo. W jego oczach widziałam żal i strach przed samotnością.
– Tomek… Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć. Może kiedyś… Ale teraz muszę być sama.
Odszedł bez słowa.
Minęły miesiące. Zaczęłam powoli wracać do życia. Znalazłam nową pracę w bibliotece gminnej i zaczęłam spotykać się z ludźmi spoza Sosnówki. Z Magdą znów rozmawiałyśmy godzinami o wszystkim i o niczym. Mama starała się naprawić nasze relacje, choć rany goiły się powoli.
Ewa wyjechała do Zielonej Góry i przestałyśmy mieć kontakt. Tomek próbował jeszcze kilka razy się ze mną spotkać, ale za każdym razem odmawiałam.
Czasem wieczorami siadałam przy tym samym moście i zastanawiałam się nad wszystkim, co się wydarzyło.
Czy naprawdę można wybaczyć zdradę? Czy miłość jest silniejsza od bólu? A może czasem trzeba pozwolić odejść temu, co wydawało się niezmienne?
Może właśnie wtedy zaczyna się prawdziwe życie.