Moja córka mówi, że jestem toksyczna. Ale ja ją tylko kocham – historia matki z Warszawy
– Magda, odbierz wreszcie ten telefon! – szepczę do siebie, patrząc na wyświetlacz, gdzie po raz piąty pojawia się napis „Brak odpowiedzi”. W kuchni pachnie jeszcze świeżo upieczonym sernikiem, który zrobiłam specjalnie dla niej. Zawsze lubiła ten z rodzynkami, chociaż ostatnio mówiła, że nie powinnam tyle piec, bo „to niezdrowe”.
Cisza w mieszkaniu przytłacza mnie jak nigdy. Odkąd Magda wyprowadziła się do swojego chłopaka na Żoliborzu, wszystko straciło sens. Każdy dzień zaczynam od sprawdzenia, czy napisała chociaż krótkiego SMS-a. Czasem wysyłam jej wiadomości: „Jak się czujesz?”, „Zjadłaś coś ciepłego?”, „Nie zapomnij o parasolu, ma padać”. Odpowiada coraz rzadziej. Ostatnio napisała tylko: „Mamo, daj mi trochę przestrzeni”.
Pamiętam, jak kiedyś wracała ze szkoły i rzucała mi się na szyję. Byłyśmy tylko we dwie odkąd Andrzej odszedł. Miałam wtedy 39 lat, a ona ledwie 10. Pamiętam tamten dzień – środek zimy, śnieg skrzypiał pod butami, a on spakował walizkę i powiedział tylko: „Nie dam rady”. Nie płakałam wtedy. Musiałam być silna dla niej.
Od tamtej pory wszystko robiłam sama: praca w szkole podstawowej jako woźna, sprzątanie po nocach w biurach, żeby starczyło na zeszyty i nowe buty. Magda była moim światem. Czasem myślę, że może za bardzo…
Wczoraj przyszła do mnie po kilku tygodniach ciszy. Stała w drzwiach, piękna i dorosła, z tym swoim poważnym spojrzeniem.
– Mamo, musimy porozmawiać – zaczęła od razu.
Serce mi zamarło. Usiadłyśmy przy stole. Sernik leżał nietknięty.
– Czuję się przez ciebie osaczona – powiedziała cicho. – Ciągle dzwonisz, piszesz… Nie mogę oddychać. Czuję się winna, kiedy nie odpowiadam.
– Ale ja się martwię! – przerwałam jej. – Jesteś moją jedyną córką! Chcę wiedzieć, co u ciebie…
– To nie jest troska, mamo. To kontrola – odpowiedziała twardo. – Nie możesz żyć moim życiem.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Przecież ja tylko chciałam dobrze…
Po jej wyjściu długo siedziałam w pustym mieszkaniu. Przeglądałam stare zdjęcia: Magda na rowerze w parku Skaryszewskim, Magda z pierwszą piątką z matematyki, Magda w sukience komunijnej… Zawsze razem. Czy naprawdę byłam dla niej ciężarem?
Próbowałam zadzwonić do mojej siostry, Krystyny.
– Halina, musisz dać jej trochę swobody – powiedziała mi przez telefon. – Ja też miałam problem z Kasią. Dzieci dorastają…
Ale jak mam przestać się martwić? Jak mam przestać kochać?
W nocy nie mogłam spać. W głowie słyszałam tylko jej słowa: „To kontrola”. Przypomniałam sobie własną matkę – zimną i obojętną. Nigdy nie zapytała mnie o nic. Może dlatego tak bardzo chciałam być inna dla Magdy?
Rano zadzwonił telefon.
– Mamo? – usłyszałam jej głos.
Serce mi zabiło mocniej.
– Tak, kochanie?
– Przepraszam za wczoraj… Po prostu… Potrzebuję trochę czasu dla siebie.
– Rozumiem – skłamałam.
Ale czy naprawdę rozumiem? Czy potrafię przestać być matką na pełen etat?
Dni mijają powoli. Staram się nie pisać do niej co godzinę. Zamiast tego zaczęłam chodzić na spacery do parku, zapisałam się nawet na zajęcia z jogi dla seniorów w domu kultury na Grochowie. Ale kiedy widzę młode matki z dziećmi na placu zabaw, ściska mnie w gardle.
Czasem spotykam sąsiadkę, panią Zofię.
– Pani Halinko, dzieci muszą się usamodzielnić – mówi mi zawsze z uśmiechem.
Ale czy to znaczy, że mam przestać kochać? Przestać się troszczyć?
Ostatnio Magda przyszła do mnie z narzeczonym.
– Mamo, chcemy się pobrać – powiedziała nieśmiało.
Poczułam dumę i… strach. Co będzie dalej? Czy zostanę sama?
Wieczorem siedzę przy oknie i patrzę na światła miasta. Myślę o wszystkich matkach w Polsce – tych samotnych i tych szczęśliwych. Czy naprawdę można kochać za bardzo? Czy miłość matki może być toksyczna?
Może powinnam nauczyć się żyć także dla siebie? Ale jak to zrobić po tylu latach?
Czy Wy też czasem czujecie się zagubieni między miłością a lękiem przed samotnością? Jak znaleźć równowagę?