Mama, nie mogę już dłużej: Klucze do naszego domu nie są już Twoje. Historia o tym, gdzie kończy się obowiązek syna, a zaczyna odpowiedzialność męża.

— Ivan, czy ty naprawdę pozwolisz jej znowu wejść bez pukania? — głos Lejli drżał, a ja czułem, jak w mojej klatce piersiowej narasta znajome napięcie. Stałem w przedpokoju, patrząc na drzwi, za którymi już słychać było kroki mojej mamy. Klucz przekręcił się w zamku z charakterystycznym trzaskiem.

— Synku, zrobiłam ci rosół, bo wiem, że Lejla nie gotuje tak jak trzeba — usłyszałem jej głos, zanim jeszcze zdążyłem odpowiedzieć żonie. Mama weszła do mieszkania jak do siebie, z siatkami pełnymi jedzenia i naręczem uwag. Lejla odwróciła wzrok, zaciskając usta.

To nie był pierwszy raz. Od kiedy się ożeniłem, mama nie potrafiła zaakceptować, że jestem dorosły, że mam własną rodzinę. Przychodziła bez zapowiedzi, komentowała wszystko — od tego, jak Lejla prasuje koszule, po to, jak wychowujemy naszą córkę, Zosię. Zawsze wiedziała lepiej. A ja? Stałem między nimi jak sędzia bez gwizdka, niezdolny do podjęcia decyzji.

Pamiętam, jak kiedyś Lejla powiedziała mi szeptem w nocy:

— Ivan, ja cię kocham, ale nie mogę już tak żyć. Twoja mama traktuje mnie jak intruza we własnym domu. Albo postawisz granice, albo…

Nie dokończyła. Ale wiedziałem, co miała na myśli. Bałem się tego „albo”.

Wychowałem się w małym mieszkaniu na warszawskiej Pradze. Ojciec odszedł, gdy miałem dziesięć lat. Mama była wszystkim: opiekunką, nauczycielką, przyjaciółką i katem w jednym. Jej miłość była dusząca, a oczekiwania — niemożliwe do spełnienia. Kiedy poznałem Lejlę na studiach, poczułem się wolny. Ona była inna: ciepła, otwarta, pełna pasji. Ale mama widziała w niej zagrożenie.

— Ivanie, ona nie jest stąd. Nie zna naszych zwyczajów. Zobaczysz, jeszcze zatęsknisz za domem — powtarzała mi przez lata.

A ja? Zawsze próbowałem wszystkich pogodzić. Tłumaczyłem mamie, że Lejla jest dobrą żoną, a Lejli — że mama się martwi. Ale z każdym miesiącem napięcie rosło. Zosia zaczęła pytać:

— Tato, dlaczego babcia krzyczy na mamę?

Nie umiałem odpowiedzieć.

Punktem kulminacyjnym był dzień, gdy wróciłem z pracy i zastałem Lejlę płaczącą w kuchni. Mama stała nad nią z wyciągniętym palcem.

— Ty nigdy nie będziesz dla mojego syna wystarczająco dobra! — krzyczała.

Wtedy coś we mnie pękło. Zrozumiałem, że jeśli nie postawię granic, stracę rodzinę. Przez całą noc nie spałem. Przewracałem się z boku na bok, słysząc w głowie głosy obu kobiet.

Rano podjąłem decyzję.

Zadzwoniłem do mamy.

— Mamo, musimy porozmawiać. Przyjdź dziś wieczorem.

Przyszła punktualnie, jak zawsze. Usiadła na kanapie, patrząc na mnie z niepokojem.

— Co się stało, synku?

— Mamo… — głos mi się łamał. — Kocham cię i zawsze będziesz dla mnie ważna. Ale to jest mój dom. Mój i Lejli. Musisz zacząć to szanować. Nie możesz już przychodzić bez zapowiedzi. Muszę ci zabrać klucze.

Patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę w milczeniu. W jej oczach zobaczyłem szok, potem gniew, a na końcu… rozpacz.

— Odbierasz mi syna? Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłam?

— Nie odbieram ci siebie. Ale muszę być mężem. I ojcem. Muszę chronić swoją rodzinę.

Wybiegła z mieszkania, trzaskając drzwiami. Przez kilka dni nie odbierała telefonu. Lejla patrzyła na mnie z wdzięcznością i ulgą, ale widziałem też w jej oczach strach: co będzie dalej?

Mama w końcu zadzwoniła. Jej głos był cichy.

— Ivanie, nie wiem, czy potrafię ci to wybaczyć. Ale może kiedyś zrozumiem.

Od tamtej pory nasze relacje są chłodne. Spotykamy się rzadziej. Czasem widzę w jej oczach żal, czasem dumę. Z Lejlą jest lepiej. Zosia śmieje się częściej. Ale we mnie wciąż siedzi pytanie: czy mogłem to rozegrać inaczej? Czy naprawdę można być dobrym synem i dobrym mężem jednocześnie?

Czasem patrzę na klucze leżące w szufladzie i pytam siebie: czy postawiłem granicę za późno? A może właśnie wtedy, kiedy było to najbardziej potrzebne? Co wy byście zrobili na moim miejscu?