Przepaść między nami – historia Pauliny

— Paulina, nie możesz tak po prostu się poddać! — głos mojej matki rozbrzmiewał w kuchni, gdzie siedziałam skulona przy stole, patrząc w pusty kubek po kawie. Jej słowa odbijały się ode mnie jak od ściany. Nie rozumiała. Nikt nie rozumiał. Nawet ja sama nie potrafiłam pojąć, jak to się stało, że moje życie rozpadło się na kawałki.

Między nami była przepaść… Dosłownie i w przenośni. Po rozwodzie z Wojciechem czułam, jakby ktoś wyrwał mi serce i zostawił pustkę, której nic nie mogło wypełnić. Przeczuwałam, że mnie zdradza — te późne powroty do domu, zapach damskich perfum na jego koszuli, nagłe wyjazdy służbowe. Ale łudziłam się, że to tylko moja wyobraźnia, że przecież mamy rodzinę, dom, wspólne plany na przyszłość. Byliśmy razem piętnaście lat. Czy to wszystko mogło tak po prostu przestać istnieć?

Pamiętam ten dzień jak przez mgłę. Lato dobiegało końca, powietrze było ciężkie od deszczu i niewypowiedzianych słów. Wojciech spakował walizkę w milczeniu. Nie patrzył mi w oczy. — Przepraszam, Paulina — powiedział tylko, zanim zamknął za sobą drzwi. I tyle go widziałam. Zostałam sama z naszym synem, Michałem, który miał wtedy jedenaście lat i nie rozumiał, dlaczego tata już nie wraca na noc.

Przez pierwsze tygodnie funkcjonowałam jak automat. Rano budziłam Michała do szkoły, robiłam śniadanie, potem praca — księgowość w małej firmie transportowej — a wieczorem cisza w pustym mieszkaniu. Czasem płakałam w łazience, żeby Michał nie widział. Innym razem krzyczałam w poduszkę z bezsilności. Matka dzwoniła codziennie, próbując mnie pocieszyć, ale jej słowa tylko pogłębiały moją frustrację.

— Musisz być silna dla syna! — powtarzała.

Ale jak być silną, kiedy wszystko się wali?

Najgorsze były weekendy. Wcześniej spędzaliśmy je razem: wyjazdy nad jezioro, rowery, kino. Teraz Michał siedział godzinami przed komputerem albo pytał: — Mamo, kiedy tata przyjedzie?

Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Kłamać? Mówić prawdę? Sama nie znałam odpowiedzi.

Pewnego dnia spotkałam Wojciecha przypadkiem na rynku. Był z nią — młodszą kobietą o długich blond włosach i śmiechu dźwięcznym jak dzwonki wietrzne. Zobaczyli mnie. On spuścił wzrok, ona uśmiechnęła się przepraszająco. Poczułam się jak ktoś niewidzialny.

Wieczorem zadzwoniła do mnie siostra:
— Słyszałam… Paulina, musisz zacząć żyć dla siebie.

Ale jak? Jak zacząć żyć, kiedy wszystko przypomina o tym, co straciłam?

W pracy zaczęły się problemy. Szef zauważył moją nieuwagę.
— Paulina, co się z tobą dzieje? Zawsze byłaś solidna.

Nie miałam siły tłumaczyć. Czułam się jak cień samej siebie.

Michał zamknął się w sobie. Przestał rozmawiać ze mną o szkole, o kolegach. Pewnego wieczoru usłyszałam jego rozmowę przez telefon:
— Nie wiem… Tata już tu nie mieszka…

Serce mi pękło.

Zaczęłam chodzić na terapię. Psycholog powiedziała:
— Musi pani pozwolić sobie na żałobę po tym związku. To naturalne.

Ale ja nie chciałam żałować. Chciałam cofnąć czas.

Matka coraz częściej przyjeżdżała do nas z obiadem.
— Paulina, życie toczy się dalej — mówiła stanowczo.

Pewnego dnia wybuchłam:
— Mamo! Ty nic nie rozumiesz! Ty zawsze miałaś ojca przy sobie!

Zamilkła. W jej oczach zobaczyłam łzy.
— Myślisz, że nie wiem, jak to boli? Twój ojciec też miał romans…

Zatkało mnie. Nigdy mi o tym nie mówiła.

— Ale wy byliście razem…
— Bo wybaczyłam mu — odpowiedziała cicho.

Czy ja potrafiłabym wybaczyć? Czy chciałabym?

Minęły miesiące. Michał coraz rzadziej pytał o ojca. Ja powoli zaczęłam wracać do życia. Zapisałam się na jogę, poznałam kilka nowych osób. Jedna z koleżanek z pracy zaprosiła mnie na kawę po godzinach.

— Paulina, jesteś silniejsza niż myślisz — powiedziała Agata.

Może miała rację?

Wojciech czasem dzwonił do Michała. Nigdy do mnie. Przesyłał alimenty regularnie, ale kontakt ograniczał do minimum.

Któregoś dnia Michał wrócił ze szkoły smutny.
— Mamo… Tata powiedział, że nie może przyjechać na moje urodziny…

Przytuliłam go mocno.
— Jesteśmy we dwoje i damy radę — wyszeptałam.

Wieczorem długo patrzyłam w okno na rozświetlone miasto. Myślałam o tej przepaści między mną a Wojciechem — o wszystkim niewypowiedzianym, o żalu i rozczarowaniu. Czy można ją kiedyś zasypać?

Czasem wydaje mi się, że już nigdy nikomu nie zaufam. Innym razem czuję przebłysk nadziei — może jeszcze kiedyś będę szczęśliwa?

Czy to możliwe odbudować siebie od nowa? Czy przepaść między ludźmi zawsze musi być nie do pokonania? Może warto spróbować…