Spadek, który podzielił dwie rodziny: Opowieść o miłości, chciwości i przebaczeniu
– Iwona, odbierz ten telefon, bo zaraz oszaleję! – krzyknął mój mąż Darek z kuchni, a ja, stojąc przy oknie w salonie, patrzyłam na ogród sąsiadki. Jeszcze dwa dni temu pani Aniela podlewała tam róże. Dziś jej dom był pusty, a w powietrzu wisiało coś ciężkiego, czego nie umiałam nazwać.
Telefon dzwonił uparcie. Odebrałam. – Dzień dobry, tu notariusz Michał Nowak. Czy mogłaby pani przyjechać dziś do kancelarii? Chodzi o testament pani Anieli Kowalskiej.
Serce zabiło mi szybciej. – Oczywiście… – wydukałam, nie wiedząc jeszcze, że ten dzień zmieni wszystko.
Darek patrzył na mnie pytająco. – Co się stało?
– Testament… Anieli. Chcą, żebym przyszła do notariusza.
Nie wiedziałam, co myśleć. Byłyśmy z Anielą blisko – odkąd przeprowadziłam się do tej kamienicy na warszawskim Żoliborzu, traktowała mnie jak córkę. Ale przecież miała rodzinę: syna Pawła i córkę Martę. Zawsze mówiła o nich z dumą, choć rzadko ją odwiedzali.
W kancelarii panowała cisza. Notariusz spojrzał na mnie i Darka poważnie.
– Pani Iwono, pani została główną spadkobierczynią majątku pani Anieli – powiedział spokojnie. – W tym willi przy ulicy Słowackiego oraz wszystkich oszczędności.
Zatkało mnie. – Ale… przecież ona miała dzieci…
Notariusz skinął głową. – Pani Aniela zostawiła list. Proszę przeczytać.
Drżącymi dłońmi rozwinęłam kartkę:
„Iwonko, byłaś dla mnie jak córka. W ostatnich latach tylko Ty okazałaś mi serce i troskę. Moje dzieci wybrały własne drogi. Wiem, że Ty zadbasz o mój dom i pamięć o mnie.”
Wyszłam z kancelarii jak we śnie. Darek ściskał moją dłoń.
– To chyba żart… – szepnął. – Co teraz?
Nie wiedziałam. Bałam się reakcji rodziny Anieli. I nie myliłam się.
Już następnego dnia pod naszym domem pojawił się Paweł z żoną i Martą. Ich twarze były napięte.
– Jak mogłaś to zrobić?! – krzyczała Marta. – Przekonałaś naszą matkę, żeby nas wydziedziczyła?!
– Przysięgam, nie wiedziałam o niczym! – broniłam się rozpaczliwie.
Paweł patrzył na mnie z pogardą. – Zawsze byłaś fałszywa. Udawałaś przyjaciółkę, a chodziło ci tylko o pieniądze!
Darek próbował ich uspokoić, ale atmosfera była coraz gęstsza.
Przez kolejne tygodnie żyliśmy jak w oblężonej twierdzy. Sąsiedzi szeptali za naszymi plecami. W sklepie ekspedientka nagle przestała się uśmiechać. Dzieci Marty przestały bawić się z moją córką Zosią.
Wieczorami płakałam w poduszkę.
– Może powinniśmy oddać im ten dom… – mówiłam do Darka.
– To nie twoja wina – powtarzał cierpliwie. – Pani Aniela miała prawo zdecydować.
Ale ja czułam się winna. Zaczęły przychodzić listy z pogróżkami. Ktoś porysował nam samochód. Zosia wróciła ze szkoły zapłakana – koleżanki powiedziały jej, że jej mama jest złodziejką.
Pewnego dnia Marta przyszła sama.
– Iwona… Przepraszam za tamto. Ale rozumiesz… To był nasz dom rodzinny…
Popatrzyłam na nią ze łzami w oczach.
– Rozumiem cię lepiej niż myślisz. Ale to nie była moja decyzja.
Usiadłyśmy razem w ogrodzie pani Anieli. Marta opowiadała o dzieciństwie, o tym, jak matka zawsze była surowa i wymagająca. O tym, jak wyjechała do Anglii i kontakt się urwał.
– Może to była jej zemsta… – szepnęła Marta gorzko.
– Nie sądzę – odpowiedziałam cicho. – Myślę, że po prostu była samotna.
Z czasem emocje opadły, ale rany zostały. Paweł nie odezwał się już nigdy więcej. Marta zaczęła czasem wpadać na kawę, ale nigdy nie wróciłyśmy do dawnych relacji.
Minął rok. Dom pani Anieli stał się naszym domem, choć nigdy nie czułam się tu do końca u siebie. Każdy pokój przypominał mi o niej i o tym, co się wydarzyło.
Pewnego wieczoru usiadłam z Zosią przy stole.
– Mamo, dlaczego ludzie są tacy źli przez pieniądze? – zapytała nagle.
Nie umiałam odpowiedzieć od razu.
– Bo czasem pieniądze pokazują to, co w ludziach najgorsze… Ale też uczą nas przebaczenia i tego, co naprawdę ważne.
Często wracam myślami do tamtych dni i pytam siebie: czy mogłam coś zrobić inaczej? Czy bogactwo zawsze musi dzielić ludzi? A może to tylko pretekst do tego, by ujawniły się stare żale i niewypowiedziane słowa?
Czy wy bylibyście w stanie przebaczyć komuś taką decyzję? Co jest ważniejsze: rodzina czy sprawiedliwość?