Zawsze będziesz przy mnie… Historia Hani i Krzysztofa

Syczenie mięsa na patelni mieszało się z moim przyspieszonym oddechem. Próbowałam nie patrzeć na zegar, ale każda sekunda wydawała się dłuższa niż poprzednia. Krzysztof miał wrócić później, a ja nie zdążyłam jeszcze przygotować kolacji. Jabłecznik w piekarniku pachniał cynamonem, a ja w pośpiechu płukałam warzywa, kiedy zza otwartego okna usłyszałam znajomy dźwięk silnika i szelest opon na podjeździe. Serce zabiło mi mocniej.

— Haniu, jestem w domu! — zawołał Krzysztof z przedpokoju. — Ależ pięknie pachnie! — dodał, wchodząc do kuchni z uśmiechem, który zawsze rozbrajał moje nerwy.

— Jeszcze chwila, zaraz wszystko będzie gotowe — odpowiedziałam, starając się ukryć niepokój w głosie.

Krzysztof podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. — Nie musisz się tak spieszyć. Dziś miałem ciężki dzień, ale teraz już jestem w domu. Z tobą.

Odstawiłam warzywa na deskę i spojrzałam na niego. Był zmęczony, ale jego oczy błyszczały tym samym ciepłem co zawsze. Przez chwilę poczułam ulgę. Może to tylko moje wyobrażenia? Może wszystko jest w porządku?

Usiedliśmy do stołu. Krzysztof opowiadał o pracy, o nowym projekcie, o kolegach z biura. Słuchałam go uważnie, ale myśli błądziły gdzie indziej. Wciąż widziałam w głowie tamtą wiadomość na jego telefonie: „Tęsknię za tobą. Kiedy znów się zobaczymy?”

Nie chciałam wierzyć własnym oczom. Przez kilka dni próbowałam przekonać siebie, że to pomyłka, że to nic nie znaczy. Ale im dłużej patrzyłam na Krzysztofa, tym bardziej czułam narastający lęk.

— Haniu, wszystko w porządku? — zapytał nagle, przerywając moje rozmyślania.

— Tak… Tak, tylko jestem trochę zmęczona — skłamałam.

Po kolacji Krzysztof poszedł pod prysznic. Usiadłam przy stole i patrzyłam na pusty talerz. W głowie kłębiły mi się pytania: Czy powinnam go zapytać? Czy powinnam udawać, że nic się nie stało? A jeśli to prawda… co wtedy?

Kiedy wrócił do kuchni, już nie mogłam wytrzymać.

— Krzysztofie… — zaczęłam niepewnie. — Muszę cię o coś zapytać.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

— O co chodzi?

— Kto to jest Marta? — wypaliłam szybciej, niż zamierzałam.

Zamarł. Przez chwilę w kuchni panowała cisza tak gęsta, że słyszałam tylko własne serce bijące jak oszalałe.

— Skąd znasz to imię? — zapytał cicho.

— Przeczytałam twoją wiadomość. Przepraszam… Nie chciałam… Ale nie mogłam przestać myśleć o tym, co tam zobaczyłam.

Krzysztof usiadł naprzeciwko mnie i spuścił głowę.

— Haniu… To nie tak, jak myślisz…

— To jak? — przerwałam mu drżącym głosem.

Zaczął mówić powoli, jakby każde słowo ważyło tonę.

— Marta to koleżanka z pracy. Byliśmy kiedyś blisko… zanim poznałem ciebie. Ostatnio zaczęła do mnie pisać. Spotkaliśmy się kilka razy na kawie… Nic więcej się nie wydarzyło. Przysięgam.

Poczułam łzy napływające do oczu.

— Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?

— Bałem się twojej reakcji. Nie chciałem cię zranić… Ale teraz widzę, że popełniłem błąd.

Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w milczeniu. Czułam się zdradzona i upokorzona. Zawsze wierzyłam, że jesteśmy sobie bliscy jak nikt inny. Że możemy mówić sobie wszystko.

Nagle usłyszałam głos mojej mamy w głowie: „Zaufanie to fundament każdego związku”. Czy nasze właśnie runęło?

Krzysztof próbował mnie objąć, ale odsunęłam się od niego.

— Muszę pobyć sama — powiedziałam cicho i wyszłam z kuchni.

Zamknęłam się w sypialni i płakałam długo w poduszkę. Wspomnienia wracały falami: nasze pierwsze spotkanie na rynku w Krakowie, wspólne wakacje nad morzem, śmiech przy śniadaniu w niedzielny poranek… Czy to wszystko miało teraz przestać istnieć?

Następnego dnia Krzysztof próbował ze mną rozmawiać. Przyniósł mi kawę do łóżka i usiadł obok.

— Haniu… Wiem, że zawiodłem twoje zaufanie. Ale kocham cię i chcę naprawić to wszystko. Proszę, daj mi szansę.

Patrzyłam na niego długo. Widziałam w jego oczach szczerość i strach. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję – czy wybaczyć i spróbować odbudować naszą relację, czy odejść i zacząć wszystko od nowa?

Wieczorem zadzwoniła do mnie mama.

— Córeczko, słyszę po głosie, że coś się stało…

Opowiedziałam jej wszystko przez łzy.

— Haniu, życie nigdy nie jest czarno-białe. Każdy popełnia błędy. Najważniejsze to wiedzieć, czego naprawdę chcesz i czy potrafisz wybaczyć — powiedziała spokojnie.

Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym, jak łatwo można stracić coś ważnego przez jedno kłamstwo. Ale też o tym, jak trudno jest żyć bez drugiego człowieka.

Minęły tygodnie pełne rozmów, łez i prób odbudowania zaufania. Krzysztof starał się każdego dnia pokazać mi, że jestem dla niego najważniejsza. Ja walczyłam ze swoimi lękami i żalem.

Dziś siedzimy razem przy stole i pijemy herbatę. Jest inaczej niż kiedyś – bardziej ostrożnie, z większym szacunkiem dla siebie nawzajem. Ale wiem jedno: czasem trzeba przejść przez burzę, żeby docenić słońce.

Czy można naprawdę wybaczyć zdradę emocjonalną? Czy miłość jest silniejsza niż ból? Może nigdy nie znajdę jednej odpowiedzi… Ale wiem, że życie to ciągłe wybory – i tylko od nas zależy, czy będziemy przy sobie mimo wszystko.