„Babcia Zabiera Moją Córkę na Noc, a Potem Ciągle Narzeka: Mam Tego Dość”
Odkąd moja mama przeszła na emeryturę, wszystko się zmieniło. Kiedyś była zapracowaną kobietą, zawsze w biegu, pracującą długie godziny. Ale teraz, z mnóstwem wolnego czasu, wydaje się zagubiona. Coraz bardziej zależy na mnie i mojej rodzinie w kwestii towarzystwa i rozrywki. To tak, jakby wróciła do bycia dzieckiem, ciągle potrzebującym uwagi i potwierdzenia.
Myślałam, że dobrym pomysłem będzie spędzanie przez nią więcej czasu z wnuczką, Emilką. Emilka ma sześć lat i jest pełna energii. Pomyślałam, że obecność Emilki da mojej mamie coś, na co będzie mogła czekać i zajmie jej czas. Zaczęłam więc pozwalać Emilce spędzać noc u mojej mamy raz w tygodniu.
Na początku wydawało się to świetnym rozwiązaniem. Moja mama była zachwycona obecnością Emilki, a Emilka uwielbiała dodatkową uwagę od babci. Ale nie minęło dużo czasu, zanim wszystko zaczęło się psuć.
Pierwszej nocy, kiedy Emilka została u niej na noc, moja mama zadzwoniła do mnie trzy razy. Pierwszy raz, żeby zapytać, gdzie są piżamy Emilki. Drugi raz, żeby zapytać, o której godzinie Emilka powinna iść spać. Trzeci raz, żeby narzekać, że Emilka nie chce zasnąć i biega po domu.
Starałam się być cierpliwa i wyrozumiała. Wiedziałam, że moja mama stara się jak najlepiej i chce, żeby wszystko było idealne. Ale ciągłe telefony zaczynały mnie męczyć. Miałam nadzieję, że obecność Emilki da mi chwilę wytchnienia, ale zamiast tego czułam się jakbym nadal była na służbie, tylko z daleka.
Następny tydzień był taki sam. Moja mama dzwoniła do mnie wielokrotnie w ciągu nocy z różnymi pytaniami i skargami. Nawet zadzwoniła o 2 w nocy, bo Emilka obudziła się i chciała szklankę wody. Próbowałam wyjaśnić mojej mamie, że musi radzić sobie z tymi rzeczami sama, ale ona po prostu tego nie rozumiała.
Z biegiem tygodni sytuacja tylko się pogarszała. Moja mama zaczęła narzekać na wszystko. Narzekała, że Emilka jest za głośna, że robi bałagan, że nie słucha. Zaczęła nawet narzekać na mnie, mówiąc, że źle wychowuję Emilkę i że powinnam być dla niej surowsza.
Próbowałam porozmawiać z mamą o tym, ale ona tylko się broniła i oskarżała mnie o brak wdzięczności za jej pomoc. Czułam się jakbym chodziła po cienkim lodzie, próbując zadowolić zarówno mamę, jak i córkę, ale to było niemożliwe zadanie.
Pewnej nocy, po kolejnej serii telefonów od mamy, w końcu osiągnęłam punkt krytyczny. Powiedziałam jej, że nie mogę tego dłużej znosić, że to dla mnie za dużo. Mama się zdenerwowała i rozłączyła.
Następnego dnia zadzwoniła z przeprosinami, ale nic już nie było takie samo. Przestałam pozwalać Emilce nocować u niej, a moja mama stała się jeszcze bardziej izolowana i samotna. Zaczęła dzwonić do mnie jeszcze częściej, tylko po to, żeby porozmawiać lub ponarzekać na coś.
Chciałabym powiedzieć, że sytuacja się poprawiła, ale tak się nie stało. Samotność mojej mamy tylko się pogłębiła, a nasze relacje stały się bardziej napięte. Czułam się winna, że nie mogłam jej uszczęśliwić, ale wiedziałam też, że nie mogę poświęcać swojego dobrostanu dla jej dobra.
W końcu nie było łatwych odpowiedzi ani szczęśliwych zakończeń. To była trudna sytuacja bez jasnego rozwiązania. Mogłam tylko starać się jak najlepiej ją przejść i mieć nadzieję, że kiedyś sytuacja się poprawi.