„Presja Teściowej na Drugie Dziecko: Nieustanna Walka”
Kiedy poślubiłam Jana, wiedziałam, że jego matka, Krystyna, to kobieta o silnym charakterze. Miała swoje zdanie na każdy temat, od kolorów naszego ślubu po rodzaj samochodu, którym powinniśmy jeździć. Ale nic nie mogło mnie przygotować na jej nieustanną kampanię, abyśmy mieli drugie dziecko.
Jan i ja mamy piękną córkę, Zosię, która ma pięć lat. Kochamy ją ponad wszystko na świecie i czujemy się spełnieni jako rodzina trzyosobowa. Oboje mamy wymagające kariery i cieszymy się równowagą, jaką znaleźliśmy między pracą a życiem rodzinnym. Pomysł dodania kolejnego dziecka do naszego życia po prostu nie pasuje do naszych planów.
Krystyna jednak ma inną wizję naszej rodziny. Od momentu, gdy Zosia skończyła dwa lata, zaczęła rzucać aluzje na temat tego, jak wspaniale byłoby, gdyby Zosia miała rodzeństwo. Na początku były to subtelne uwagi—komentarze o tym, jak samotne mogą być jedynaki lub jak bardzo Zosia skorzystałaby na posiadaniu towarzysza zabaw. Ale z czasem jej aluzje stały się bardziej bezpośrednie i częstsze.
„Zosia potrzebuje brata lub siostry,” mówiła Krystyna podczas rodzinnych obiadów. „To nie fair, żeby dorastała sama.”
Jan i ja próbowaliśmy wyjaśnić nasze powody, dla których nie chcemy kolejnego dziecka. Mówiliśmy o naszych karierach, sytuacji finansowej i naszej chęci, aby dać Zosi całą uwagę i zasoby, jakich potrzebuje. Ale Krystyna nie chciała tego słuchać.
„Jesteście egoistami,” ripostowała. „Pomyślcie o przyszłości Zosi. Będzie jej tak samotnie bez rodzeństwa.”
Presja stała się nie do zniesienia. Krystyna dzwoniła do mnie w ciągu dnia, aby omówić korzyści płynące z posiadania więcej niż jednego dziecka. Wysyłała mi artykuły o zaletach posiadania rodzeństwa i nawet kupowała ubranka i zabawki dla niemowląt, zostawiając je w naszym domu jako niezbyt subtelną aluzję.
Jan próbował rozmawiać z matką, ale ona zbywała jego obawy. „Jesteś pod jej wpływem,” mówiła, odnosząc się do mnie. „Musisz myśleć samodzielnie i robić to, co najlepsze dla twojej rodziny.”
Sytuacja osiągnęła punkt krytyczny, gdy Krystyna pojawiła się u nas bez zapowiedzi z zestawem do pokoju dziecięcego, który kupiła na wyprzedaży. Nalegała na jego ustawienie w naszym wolnym pokoju, przekonana, że zmienimy zdanie, gdy zobaczymy, jak uroczo to wygląda.
Byłam wściekła. „To nasza decyzja, nie twoja,” powiedziałam jej stanowczo. „Musisz szanować nasze życzenia.”
Krystyna wyszła obrażona, ale szkoda już została wyrządzona. Ciągła presja i brak szacunku dla naszych wyborów wpłynęły na moją relację z Janem. Zaczęliśmy częściej się kłócić, a ja czułam się coraz bardziej izolowana i niesiona bez wsparcia.
Pewnego wieczoru, po kolejnej kłótni o ingerencję jego matki, Jan przyznał, że zaczyna kwestionować naszą decyzję. „Może ona ma rację,” powiedział cicho. „Może powinniśmy mieć drugie dziecko.”
Poczułam falę rozpaczy. Jedyna osoba, która zawsze była po mojej stronie, teraz wahała się pod wpływem nieustannej presji swojej matki. Zdałam sobie sprawę, że ten problem tworzy przepaść między nami, której być może nigdy nie uda się naprawić.
Ostatecznie nie mieliśmy drugiego dziecka. Ale ciągła presja i konflikty odcisnęły swoje piętno na naszym małżeństwie. Jan i ja oddaliliśmy się od siebie, a radość, którą kiedyś czerpaliśmy z bycia razem, zniknęła. Kampania Krystyny o drugiego wnuka odniosła sukces w jednym—stworzeniu rozłamu w naszej rodzinie, który być może nigdy się nie zagoi.