„Odmówiłaś Pomocy z Moimi Dziećmi. Teraz Sama Zajmij Się Tatą,” Powiedziała Moja Córka. Nie Wiem, Co Teraz Robić

Nie wyobrażałam sobie, że moje życie tak się potoczy. Mam na imię Anna i mam 58 lat. Moje dni są wypełnione opieką nad moim 85-letnim ojcem, Janem, który od dwóch lat zmaga się z ciężką chorobą. Jego stan pogorszył się do tego stopnia, że potrzebuje stałej opieki, a ja jestem jedyną osobą, która może mu jej udzielić.

Moja córka, Natalia, i ja kiedyś byłyśmy bardzo blisko. Ma dwoje małych dzieci, Wojtka i Zosię, którzy są pełni energii i zawsze w ruchu. Kilka lat temu Natalia poprosiła mnie, żebym pomogła jej w opiece nad dziećmi kilka dni w tygodniu. W tamtym czasie już miałam trudności z pogodzeniem pracy i opieki nad ojcem. Musiałam odmówić jej prośbie, tłumacząc, że po prostu nie dam rady wszystkiego pogodzić.

Natalia była zraniona i rozczarowana. Czuła się opuszczona i nie wspierana, a nasze relacje od tego czasu stały się napięte. Przestała odwiedzać mnie tak często, a nasze rozmowy telefoniczne stały się rzadsze. Próbowałam wyjaśnić jej swoją sytuację, ale nie mogła zrozumieć, dlaczego nie mogłam znaleźć czasu dla niej i jej dzieci.

Teraz stan mojego ojca się pogorszył. Nie może już samodzielnie chodzić i potrzebuje pomocy nawet przy najprostszych czynnościach, takich jak jedzenie i kąpiel. Musiałam zrezygnować z pracy, aby opiekować się nim na pełen etat. Obciążenie finansowe jest ogromne, a emocjonalne jeszcze większe. Czuję się izolowana i przytłoczona, nie mając nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić o pomoc.

W zeszłym tygodniu skontaktowałam się z Natalią, mając nadzieję, że uda nam się naprawić nasze relacje i że może będzie skłonna pomóc mi z tatą. Wyjaśniłam jej, jak poważna stała się sytuacja i jak bardzo potrzebuję jej wsparcia. Jej odpowiedź była zimna i bezlitosna.

„Odmówiłaś pomocy z moimi dziećmi. Teraz sama zajmij się tatą,” powiedziała przed rozłączeniem się.

Byłam zdruzgotana. Te słowa odbijały się echem w mojej głowie i czułam głęboki żal i smutek. Nigdy nie chciałam, żeby tak to się skończyło. Kocham moją córkę i wnuki, ale po prostu nie mogłam jej pomóc wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowała. Teraz, kiedy ja najbardziej potrzebuję jej wsparcia, ona odwróciła się ode mnie.

Każdy dzień jest walką. Wstaję wcześnie rano, aby przygotować śniadanie dla taty, podać mu leki i pomóc w porannej rutynie. Reszta dnia spędzana jest na dbaniu o jego potrzeby, zapewnianiu mu komfortu i próbach utrzymania porządku w domu. Nie ma czasu dla siebie, nie ma czasu na odpoczynek czy relaks.

Nie mogłam pójść do szpitala na własne badania lekarskie ani nawet zrobić szybkich zakupów spożywczych bez obaw o zostawienie taty samego. Izolacja jest dusząca, a ciężar odpowiedzialności czasami wydaje się nie do zniesienia.

Nie wiem, co teraz robić. Moje serce boli za relacją, którą kiedyś miałam z Natalią i za wsparciem, którego desperacko potrzebuję. Ale wydaje się, że ten most został spalony i muszę sama poradzić sobie z tą trudną podróżą.

Mam nadzieję, że pewnego dnia Natalia zrozumie moją sytuację i znajdzie w swoim sercu miejsce na wybaczenie mi. Do tego czasu będę nadal opiekować się moim ojcem najlepiej jak potrafię, mimo że wydaje się to niemożliwym zadaniem.