Mój sąsiad powiedział mi, że mój mąż przyprowadza inną kobietę do domu, kiedy mnie nie ma. Co mam zrobić?

– Magda, muszę ci coś powiedzieć… – głos pani Zofii, mojej sąsiadki z naprzeciwka, drżał, jakby sama nie wierzyła w to, co zamierzała wyznać. Stałyśmy na klatce schodowej, a ja czułam, jak serce zaczyna mi walić. Był piątek, godzina 18:30, wracałam z pracy, zmęczona i głodna. Zamiast powitania usłyszałam coś, co miało zmienić moje życie.

– Twój mąż… widziałam go kilka razy z jakąś kobietą. Wchodzili razem do waszego mieszkania, kiedy ciebie nie było. Przepraszam, ale musiałam ci powiedzieć.

Zamarłam. Przez chwilę miałam wrażenie, że świat się zatrzymał. Słowa sąsiadki odbijały się echem w mojej głowie. „Twój mąż… z inną kobietą… kiedy ciebie nie było…”. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Uśmiechnęłam się sztucznie i podziękowałam za troskę, ale w środku czułam, jakby ktoś wyrwał mi serce.

Weszłam do mieszkania na miękkich nogach. W kuchni unosił się zapach świeżo parzonej kawy – Paweł zawsze robił ją dla mnie na powitanie. Siedział przy stole i przeglądał gazetę.

– Cześć kochanie, jak w pracy? – zapytał beztrosko.

Patrzyłam na niego i nie mogłam wydusić słowa. Czy to możliwe? Czy naprawdę mógłby mnie zdradzić? Przecież byliśmy razem od dziesięciu lat. Poznaliśmy się na studiach w Krakowie, przeszliśmy przez tyle trudnych chwil – śmierć mojego taty, jego utratę pracy, moje poronienie… Zawsze byliśmy razem.

Tego wieczoru nie powiedziałam mu nic. Udawałam, że wszystko jest w porządku. Ale w środku czułam się jak rozbita porcelana. Kiedy Paweł poszedł pod prysznic, usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Cicho, żeby nie usłyszał.

Przez kolejne dni obserwowałam go uważnie. Każdy jego gest wydawał mi się podejrzany. Kiedy wychodził do sklepu po mleko i wracał po pół godziny, zastanawiałam się, czy naprawdę był tylko w Żabce. Kiedy dostawał SMS-a i szybko chował telefon do kieszeni, serce ściskało mi się ze strachu.

W pracy nie mogłam się skupić. Moja szefowa, pani Teresa, zauważyła, że jestem rozkojarzona.

– Magda, wszystko w porządku? – zapytała któregoś dnia.

– Tak… tylko jestem trochę zmęczona – skłamałam.

Nie miałam odwagi powiedzieć nikomu o tym, co usłyszałam od sąsiadki. Nawet mojej mamie czy najlepszej przyjaciółce Ani. Bałam się, że jeśli wypowiem to na głos, stanie się to prawdą.

W końcu postanowiłam działać. Wzięłam dzień wolny z pracy i zostałam w domu pod pretekstem choroby. Chciałam zobaczyć na własne oczy, czy Paweł rzeczywiście kogoś przyprowadza.

Siedziałam cicho w sypialni z uchylonymi drzwiami. Około południa usłyszałam klucz w zamku. Serce waliło mi jak młotem. Paweł wszedł do mieszkania… sam. Odetchnęłam z ulgą.

Ale następnego dnia sytuacja się powtórzyła – tym razem rzeczywiście przyszła jakaś kobieta. Słyszałam jej śmiech i głos Pawła w salonie. Nie wytrzymałam – wyszłam z sypialni.

– Magda?! – Paweł pobladł na mój widok.

Kobieta była młoda, może trzydzieści lat, zadbana blondynka w eleganckim płaszczu.

– Dzień dobry… – powiedziała speszona.

– Kim pani jest? – zapytałam drżącym głosem.

Paweł spojrzał na mnie z wyrzutem.

– Magda, to jest Marta… moja koleżanka z pracy. Pomagam jej z przeprowadzką do nowego mieszkania na naszym osiedlu. Przyszliśmy tylko po kartony i narzędzia.

Nie wiedziałam, czy mu wierzyć. Marta patrzyła na mnie z zakłopotaniem.

– Przepraszam za zamieszanie… naprawdę nie chciałam sprawiać kłopotu – powiedziała cicho i wyszła.

Zostałam sama z Pawłem. Próbował mnie objąć, ale odsunęłam się.

– Dlaczego mi o niej nie powiedziałeś? Dlaczego ukrywałeś to przede mną?

– Nie chciałem cię martwić… wiedziałem, że jesteś ostatnio spięta przez pracę i mamę w szpitalu…

Nie przekonało mnie to tłumaczenie. Od tamtej pory między nami pojawiła się niewidzialna ściana. Każda rozmowa kończyła się kłótnią lub milczeniem.

Zaczęłam podejrzewać wszystko i wszystkich. Czy sąsiadka mówiła prawdę? Czy Paweł naprawdę mnie zdradza? A może to tylko moja wyobraźnia podsycana przez zmęczenie i stres?

Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie Ania.

– Magda, słyszałam plotki na osiedlu… podobno Paweł ma romans z jakąś Martą z pracy…

To był cios prosto w serce. Nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem przez telefon.

– Co mam robić? – pytałam przez łzy. – Przecież ja go kocham…

Ania próbowała mnie pocieszyć:

– Może powinnaś z nim szczerze porozmawiać? Albo pójść do terapeuty?

Ale ja już nie wierzyłam w żadne rozwiązania. Każda noc była dla mnie koszmarem – leżałam obok Pawła i zastanawiałam się, czy naprawdę go znam.

W końcu zebrałam się na odwagę i postawiłam sprawę jasno:

– Paweł, jeśli coś jest między tobą a Martą – powiedz mi prawdę. Nie chcę żyć w kłamstwie.

Spojrzał mi prosto w oczy:

– Magda… przysięgam ci na wszystko, co mam najcenniejszego – nigdy cię nie zdradziłem. Marta naprawdę tylko prosiła mnie o pomoc przy przeprowadzce. Jeśli chcesz, możesz z nią porozmawiać.

Nie wiem już sama, co myśleć. Z jednej strony chcę mu wierzyć – przecież tyle razem przeszliśmy! Z drugiej strony te plotki i podejrzenia zatruwają mi każdy dzień.

Czasem zastanawiam się: czy warto niszczyć wszystko przez brak zaufania? Czy powinnam uwierzyć Pawłowi i spróbować odbudować nasze małżeństwo? A może lepiej odejść zanim zostanę naprawdę skrzywdzona?

Czy ktoś z was był kiedyś w podobnej sytuacji? Jak poradziliście sobie z brakiem zaufania? Czy można jeszcze uratować naszą miłość?