Na mój urodzinowy wieczór zadzwonił telefon: Prawda, której nie chciałam usłyszeć

– Aniu, musisz to w końcu usłyszeć. Darek nigdy nie przestał mnie kochać – powiedziała zimnym głosem Małgorzata, była żona mojego męża. Stałam przy kuchennym stole, ściskając w dłoni telefon tak mocno, że aż zbielały mi knykcie. Za oknem powoli gasły światła miasta, a w salonie czekał na mnie tort urodzinowy z napisem „Sto lat, Aniu!”. Miałam właśnie zdmuchnąć świeczki, kiedy zadzwonił telefon. I nagle wszystko się zatrzymało.

– Co ty mówisz? – wykrztusiłam, czując jak serce wali mi w piersi. – Przecież to już przeszłość…

– Przeszłość? – Małgorzata zaśmiała się gorzko. – Gdybyś wiedziała, ile razy do mnie wracał. Ile razy płakał w moim ramieniu, kiedy się kłóciliście. Myślisz, że nie wiem o waszych problemach?

Nie mogłam oddychać. Oparłam się o blat, żeby nie upaść. Przez głowę przelatywały mi wszystkie te chwile, kiedy Darek wracał późno z pracy, kiedy unikał rozmów, kiedy patrzył na mnie tym nieobecnym wzrokiem. Zawsze tłumaczyłam to stresem, zmęczeniem, kryzysem wieku średniego. Ale nigdy nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że może chodzić o coś więcej.

– Po co mi to mówisz? – spytałam cicho.

– Bo mam dość tej gry. Bo zasługujesz na prawdę. I bo on nigdy nie przestanie być mój – odpowiedziała i rozłączyła się.

Stałam tak przez kilka minut, niezdolna się ruszyć. W głowie dudniło mi jedno pytanie: czy całe moje małżeństwo było kłamstwem? Przez lata budowałam z Darkiem dom, rodzinę, wspólne życie. Wychowywaliśmy razem jego syna z pierwszego małżeństwa, Kubę, który zawsze był dla mnie jak własny syn. Przeprowadzki, kredyty, święta spędzone razem… Czy wszystko to było tylko iluzją?

Wróciłam do salonu. Darek siedział na kanapie z Kubą i moją mamą. Uśmiechał się do mnie szeroko.

– No chodź, Aniu! Zdmuchnij świeczki! – zawołał Kuba.

Patrzyłam na nich jak przez mgłę. Usiadłam przy stole i próbowałam się uśmiechnąć, ale czułam jak łzy napływają mi do oczu.

– Wszystko w porządku? – spytała mama szeptem.

Pokręciłam głową i wstałam od stołu.

– Przepraszam… Muszę na chwilę wyjść – powiedziałam i wybiegłam na balkon.

Zimne powietrze uderzyło mnie w twarz. Oparłam się o barierkę i pozwoliłam łzom płynąć swobodnie. W głowie słyszałam słowa Małgorzaty: „On nigdy nie przestanie być mój”.

Kiedy wróciłam do mieszkania, Darek czekał na mnie w przedpokoju.

– Co się stało? – zapytał z troską.

– Musimy porozmawiać – odpowiedziałam drżącym głosem.

Zamknęliśmy się w sypialni. Spojrzałam mu prosto w oczy.

– Dzwoniła Małgorzata – zaczęłam. – Powiedziała mi rzeczy, których nie potrafię zignorować.

Darek pobladł.

– O czym ona ci mówiła?

– O was. O tym, że nigdy jej nie przestałeś kochać. Że wracałeś do niej po naszych kłótniach…

Przez chwilę milczał. Potem spuścił głowę.

– To nie tak… To wszystko jest bardziej skomplikowane…

– Więc powiedz mi prawdę! – krzyknęłam przez łzy.

Darek usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach.

– Byłem zagubiony… Po rozwodzie z Małgosią czułem pustkę. Ty pojawiłaś się nagle i dałaś mi nadzieję na nowe życie. Ale czasem… czasem wracałem myślami do przeszłości. Nie potrafiłem tego zatrzymać.

– A fizycznie? Byłeś z nią po naszym ślubie?

Cisza była odpowiedzią.

Wyszłam z pokoju bez słowa. W kuchni mama spojrzała na mnie pytająco, ale tylko pokręciłam głową i wyszłam z mieszkania. Szłam bez celu przez nocne ulice Warszawy, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.

Przez kolejne dni żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Darek próbował rozmawiać, tłumaczyć się, przepraszać. Kuba patrzył na mnie z niepokojem i pytał: „Ciociu Aniu, dlaczego jesteś smutna?”. Nie miałam siły mu odpowiadać.

W pracy byłam cieniem samej siebie. Koleżanki pytały, czy wszystko w porządku, ale tylko uśmiechałam się blado i mówiłam: „To tylko zmęczenie”. W nocy nie spałam – przewracałam się z boku na bok, analizując każdą rozmowę z Darkiem od początku naszego związku.

Po tygodniu zebrałam się na odwagę i pojechałam do Małgorzaty.

– Po co to zrobiłaś? – zapytałam od progu.

Spojrzała na mnie bez cienia skruchy.

– Bo miałam dość udawania. On nigdy nie będzie twój w całości. Zawsze będzie wracał do mnie myślami albo czynami.

– Ale przecież to ja byłam przy nim przez ostatnie lata! To ja byłam jego rodziną!

Małgorzata wzruszyła ramionami.

– Rodzina to nie wszystko. Czasem serce wybiera inaczej.

Wróciłam do domu jeszcze bardziej zagubiona niż wcześniej. Darek czekał na mnie w kuchni.

– Aniu… Proszę cię… Daj mi szansę to naprawić – błagał ze łzami w oczach.

Patrzyłam na niego długo. Widziałam w nim człowieka rozdartego między dwoma światami – przeszłością i teraźniejszością. Ale czy ja mogę być szczęśliwa z kimś, kto nigdy nie zamknął drzwi za dawnym życiem?

Minęły miesiące pełne rozmów, terapii małżeńskiej i prób odbudowania zaufania. Ale rysa pozostała na zawsze. Każde spojrzenie Darka analizowałam pod kątem: „Czy on myśli teraz o niej?”. Każda wiadomość w telefonie budziła we mnie lęk.

Dziś jestem już inną osobą niż tamtego wieczoru urodzinowego. Silniejszą, ale też bardziej ostrożną. Zastanawiam się często: czy lepiej żyć w błogiej nieświadomości czy znać całą prawdę, nawet jeśli boli?

Czy można naprawdę wybaczyć zdradę serca? A może są rany, które nigdy się nie goją?