Narzeczony mojej siostry był ideałem tylko na pokaz. Odkryłam prawdę, która rozbiła naszą rodzinę.
– Znowu on? – wyszeptałam pod nosem, słysząc, jak drzwi wejściowe skrzypią i do mieszkania wchodzi Michał. Moja siostra, Ania, rzuciła się mu na szyję, jakby nie widziała go od miesięcy, choć minęło ledwie kilka godzin od ich ostatniego spotkania. Mama spojrzała na mnie z wyrzutem, jakby moje zmęczenie tą farsą było czymś niewłaściwym.
Michał był ucieleśnieniem wszystkiego, czego oczekiwałyby polskie matki od przyszłego zięcia: dobrze ubrany, elokwentny, zawsze z kwiatami dla Ani i czekoladkami dla mamy. Nawet tata, który zwykle patrzył na chłopaków mojej siostry z rezerwą, tym razem był pod wrażeniem. „Taki porządny chłopak!” – powtarzał przy każdej okazji.
Tylko ja czułam się coraz bardziej wyobcowana. Nasze rodzinne obiady zamieniły się w teatr jednego aktora. Michał opowiadał o swoich sukcesach w pracy, o podróżach służbowych i znajomościach z ważnymi ludźmi. Ania śmiała się z jego żartów, mama kiwała głową z zachwytem, a ja… Ja czułam się jak statystka we własnym domu.
Pewnego wieczoru, kiedy wszyscy już spali, usłyszałam cichy szloch dochodzący z pokoju Ani. Zapukałam delikatnie.
– Aniu? Wszystko w porządku?
Cisza. Po chwili drzwi się uchyliły.
– Nic się nie stało – wyszeptała, ocierając łzy. – Po prostu… jestem zmęczona.
Nie uwierzyłam jej. Znałam ją zbyt dobrze.
Od tamtej nocy zaczęłam bardziej obserwować Michała. Zauważyłam, jak potrafi jednym spojrzeniem uciszyć Anię, gdy ta zaczynała mówić coś nie po jego myśli. Jak przerywała jej zdania, poprawiał ją publicznie, niby żartem, ale zawsze tak, by poczuła się głupio. Jak coraz rzadziej spotykałyśmy się same – zawsze musiał być obok.
Pewnego dnia wróciłam wcześniej ze studiów. W korytarzu usłyszałam podniesione głosy.
– Przestań mnie kontrolować! – krzyczała Ania.
– Gdybyś nie była taka naiwna, nie musiałbym tego robić! – odpowiedział Michał zimnym tonem.
Zamarłam. Stałam za drzwiami, nie wiedząc, co zrobić. W końcu weszłam do salonu.
– Co tu się dzieje?
Michał spojrzał na mnie z wyższością.
– To nie twoja sprawa.
Ania spuściła wzrok. Chciałam ją przytulić, ale odsunęła się ode mnie.
Od tego dnia atmosfera w domu stała się ciężka jak nigdy dotąd. Mama udawała, że nic nie widzi. Tata coraz częściej wychodził na długie spacery. Ja próbowałam rozmawiać z Anią, ale ona zamknęła się w sobie.
W końcu nadszedł dzień zaręczyn. Michał ukląkł przed Anią podczas rodzinnej kolacji i wręczył jej pierścionek z białego złota. Wszyscy płakali ze wzruszenia – oprócz mnie. Patrzyłam na siostrę i widziałam w jej oczach strach zamiast szczęścia.
Po kolacji podeszłam do niej na balkonie.
– Aniu… jeśli nie jesteś pewna…
– Przestań! – przerwała mi nerwowo. – On mnie kocha! Po prostu czasem jest zestresowany…
– To nie jest miłość – powiedziałam cicho.
Odeszła bez słowa.
Kilka dni później znalazłam ją zapłakaną na ławce w parku.
– On mnie śledzi… sprawdza mój telefon… zabrania mi spotykać się z koleżankami…
Objęłam ją mocno.
– Musisz z nim zerwać.
– Boję się…
Zdecydowałyśmy razem powiedzieć o wszystkim rodzicom. Mama nie chciała wierzyć.
– Michał? Przecież on taki dobry chłopak!
Tata milczał długo, po czym tylko westchnął:
– To wasza sprawa…
Czułam wściekłość i bezsilność jednocześnie.
Ania próbowała zerwać zaręczyny. Michał groził jej, że „zniszczy jej życie” i „wszyscy się od niej odwrócą”. Przez kilka tygodni żyliśmy w ciągłym napięciu. W końcu Ania zebrała się na odwagę i wyprowadziła do koleżanki. Michał nachodził nas jeszcze przez jakiś czas, dzwonił do mamy i próbował ją przekonać, że to wszystko moja wina.
Rodzina była podzielona. Mama długo nie mogła mi wybaczyć, że „rozbiłam szczęście siostry”. Tata zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Ania przez wiele miesięcy leczyła swoje rany i powoli odzyskiwała dawną siebie.
Dziś wiem jedno: czasem największym zagrożeniem dla rodziny jest ktoś, kto wydaje się być jej największym skarbem. Czy warto było ryzykować wszystko dla prawdy? Czy rodzina kiedykolwiek mi wybaczy? A może to właśnie ja byłam jedyną osobą, która naprawdę kochała moją siostrę?