Obca Kobieta Z Płaczem Wyznaje Mi Miłość Do Mojego Męża – Czy Można Odbudować Zaufanie Po Takiej Zdradzie?

– Pani Anno… ja… ja muszę pani coś powiedzieć… – głos tej kobiety drżał, a jej oczy były czerwone od płaczu. Stała przede mną na klatce schodowej, ściskając w dłoniach zmiętą chusteczkę. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jakaś sąsiadka przyszła się poskarżyć na hałas czy zapytać o coś błahego. Ale ona tylko patrzyła na mnie z rozpaczą, jakby szukała ratunku.

– Proszę… niech pani mnie wysłucha… – szepnęła, a ja poczułam, jak serce zaczyna mi walić. – Ja… kocham pani męża. Kocham Edka.

W tej sekundzie świat się zatrzymał. Przez chwilę miałam wrażenie, że to jakiś żart, może ukryta kamera. Ale jej łzy były prawdziwe. Czułam, jak nogi uginają się pode mną. Trzydzieści lat małżeństwa, wspólne dzieci, święta, wakacje nad Bałtykiem, remonty mieszkania na kredyt – wszystko to przemknęło mi przed oczami jak film. Jak mogłam nie zauważyć?

– Co pani mówi? – wyszeptałam, czując jak gardło ściska mi lęk i złość.

– Przepraszam… ja nie chciałam… To się po prostu stało… – zaczęła szlochać jeszcze głośniej.

Zamknęłam drzwi przed jej twarzą. Nie miałam siły słuchać dalej. Oparłam się o ścianę w przedpokoju i próbowałam złapać oddech. W głowie dudniło mi tylko jedno pytanie: dlaczego? Dlaczego Edka? Dlaczego ja?

Wieczorem Edek wrócił do domu jak zwykle. Zdjął buty, powiesił kurtkę i rzucił mi szybkie „cześć”. Patrzyłam na niego inaczej niż zwykle – jak na obcego człowieka. Zastanawiałam się, czy to możliwe, żeby przez tyle lat żyć z kimś i nie znać go naprawdę.

– Edek… musimy porozmawiać – powiedziałam cicho.

Spojrzał na mnie zaskoczony. – Co się stało?

– Była dziś u mnie jakaś kobieta. Powiedziała, że cię kocha.

Zbladł. Widziałam to wyraźnie. Przez chwilę milczał, potem usiadł ciężko na krześle.

– Anka… ja… to nie tak…

– To jak? – przerwałam mu ostro. – To wszystko jest nie tak! Trzydzieści lat razem! Myślałam, że jesteśmy szczęśliwi!

– Ja też tak myślałem… Ale wiesz, życie czasem płata figle…

Zaczął mówić o rutynie, o tym, że czuł się niewidzialny, że ja zajmowałam się tylko dziećmi i domem, a on czuł się samotny. Że ta kobieta pojawiła się w pracy i zaczęli rozmawiać. Że nie planował tego, ale poczuł się przy niej młodszy, ważny.

Słuchałam go i czułam narastającą złość. Jak można tak po prostu przekreślić wspólne życie dla kilku chwil emocji? Czy naprawdę byłam aż tak ślepa?

Następne dni były koszmarem. Dzieci wyczuły napiętą atmosferę. Syn Michał próbował mnie pocieszać:

– Mamo, tata jest głupi! Nie przejmuj się nim!

Córka Ola zamknęła się w sobie i przestała ze mną rozmawiać. Wszyscy byliśmy rozbici.

Edek próbował naprawić sytuację. Przynosił kwiaty, gotował kolacje, proponował wspólne wyjścia do kina. Ale nie potrafiłam już mu zaufać. Każdy jego gest wydawał mi się fałszywy.

Pewnego wieczoru usiedliśmy razem przy stole.

– Anka, błagam cię… spróbujmy jeszcze raz – powiedział cicho.

– Nie wiem, czy potrafię – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Zdradziłeś mnie nie tylko z nią, ale też z moim zaufaniem.

Zaczęliśmy chodzić na terapię małżeńską. Psycholog pytała nas o nasze potrzeby, o to, czego nam brakowało w związku. Oboje płakaliśmy podczas tych spotkań. Okazało się, że przez lata narastały w nas żale i niewypowiedziane pretensje.

Moja mama powtarzała: „Wytrzymaj dla dzieci”. Siostra radziła: „Rzuć go i zacznij nowe życie”. Każdy miał swoją opinię, ale nikt nie był na moim miejscu.

Najtrudniejsze były poranki – budziłam się i przez chwilę łudziłam się, że to tylko zły sen. Potem patrzyłam na Edka i czułam ból.

Minęły miesiące. Zaczęliśmy rozmawiać szczerze o wszystkim – o naszych lękach, marzeniach, o tym, co nas boli. Powoli odbudowywaliśmy zaufanie, ale blizna pozostała.

Czasem zastanawiam się, czy można naprawdę wybaczyć zdradę. Czy można znów zaufać komuś, kto raz już zawiódł? Czy warto walczyć o rodzinę za wszelką cenę?

Może ktoś z was zna odpowiedź? A może każdy musi ją znaleźć sam?