Odcinając się od rodziny: Jak mój brat Jakub stał się obcy przez swoją żonę i teściową

– Nie rozumiesz, Anka! To jest moja rodzina teraz! – krzyknął Jakub, trzaskając drzwiami mojego mieszkania. Stałam w przedpokoju, z rękami zaciśniętymi w pięści, czując jak łzy napływają mi do oczu. Jeszcze nigdy nie widziałam go takiego – roztrzęsionego, zdeterminowanego, a jednocześnie… obcego.

Jakub zawsze był tym spokojnym. W dzieciństwie to ja byłam tą, która wybuchała, a on łagodził sytuację. Mama mówiła: „Jakub to nasz aniołek, zawsze wszystkich pogodzi”. Ale kiedy w jego życiu pojawiła się Marta, a wraz z nią jej matka, pani Halina, wszystko zaczęło się zmieniać.

Pamiętam pierwszy obiad u nich. Siedzieliśmy przy stole – ja, mama, tata, Jakub, Marta i pani Halina. Rozmowa była sztywna. Pani Halina co chwilę poprawiała Martę: „Nie tak trzymaj widelec”, „Nie rozmawiaj z pełnymi ustami”. Jakub patrzył na nią z uwielbieniem, jakby nie widział nic poza nią i jej matką. Po obiedzie Marta powiedziała mi na osobności: „Wiesz, moja mama jest bardzo wymagająca. Ale Jakub ją szanuje. To dla mnie ważne”.

Z czasem zaczęliśmy widywać się coraz rzadziej. Najpierw Jakub nie mógł przyjechać na urodziny taty, bo „Marta źle się czuła”. Potem nie pojawił się na świętach – „Pani Halina zaprosiła nas do siebie”. Mama płakała po nocach. Tata udawał twardziela, ale widziałam jak patrzy w okno wieczorami.

Próbowałam rozmawiać z Jakubem. – Czemu nas unikasz? – pytałam przez telefon. – Przecież zawsze byliśmy razem.

– Anka, nie rozumiesz… Marta potrzebuje wsparcia. Jej mama też jest sama. Nie mogę ich zostawić.

– A nas możesz?

Milczał długo. Potem powiedział tylko: – To nie tak…

W końcu przyszedł dzień, kiedy postanowiłam pojechać do nich bez zapowiedzi. Otworzyła mi pani Halina. Uśmiechnęła się chłodno.

– Anna? A co ty tu robisz?

– Chciałam zobaczyć się z bratem.

– On jest zajęty. Może innym razem.

Próbowałam wejść do środka, ale stanęła mi na drodze.

– Proszę nie przeszkadzać rodzinie – powiedziała cicho, ale stanowczo.

Wróciłam do domu roztrzęsiona. Mama zadzwoniła tego wieczoru.

– Byłaś u Jakuba?

– Byłam… Ale nie chcą nas tam.

Mama rozpłakała się po drugiej stronie słuchawki.

Z czasem Jakub przestał odbierać telefony. Pisałam mu wiadomości – bez odpowiedzi. Próbowałam przez Martę – odpisywała zdawkowo: „Jakub jest zajęty”, „Nie może teraz rozmawiać”.

W końcu dostałam od niego maila. Krótki, chłodny:

„Anka,
Proszę cię, nie przyjeżdżaj więcej bez zapowiedzi. Marta źle się czuje po takich wizytach. Muszę dbać o swoją rodzinę. Mam nadzieję, że to zrozumiesz.
Jakub”

Czytałam ten mail dziesięć razy. Każde słowo bolało jak cios.

Mama zaczęła chorować. Lekarze mówili o nerwicy, o depresji. Tata zamknął się w sobie zupełnie. W domu było cicho jak nigdy wcześniej.

Pewnego dnia spotkałam Martę na rynku. Szła z panią Haliną pod rękę. Zatrzymałam się przed nimi.

– Marta… możemy porozmawiać?

Spojrzała na matkę, potem na mnie.

– Nie mam czasu – powiedziała szybko i pociągnęła panią Halinę za sobą.

Stałam tam jeszcze długo, patrząc jak oddalają się w tłumie.

Zaczęłam analizować wszystko od początku. Czy to my zrobiliśmy coś źle? Czy byliśmy za bardzo obecni w życiu Jakuba? Czy to on zawsze był taki uległy i po prostu tego nie widzieliśmy?

W końcu zebrałam się na odwagę i napisałam do niego list – prawdziwy, papierowy list:

„Jakubie,
Pamiętasz nasze dzieciństwo? Wspólne wyprawy rowerowe? Wieczory przy planszówkach? Mama codziennie pyta o ciebie. Tata udaje twardego, ale widzę jak cierpi. Brakuje nam ciebie. Proszę… odezwij się.”

Nie dostałam odpowiedzi.

Minęły dwa lata od tamtej kłótni w moim przedpokoju. Dwa lata ciszy. Mama już nie pyta o Jakuba – chyba pogodziła się z tym, że go straciła. Tata coraz częściej mówi o sprzedaży domu i wyjeździe na wieś.

A ja? Codziennie zastanawiam się, czy mogłam zrobić coś inaczej. Czy powinnam była walczyć bardziej? Czy to możliwe, żeby jedna osoba – a może dwie – mogły tak bardzo zmienić człowieka?

Czasem patrzę na zdjęcia z dzieciństwa i pytam siebie: Gdzie jest mój brat? Czy jeszcze kiedyś wróci do nas? Czy można odbudować coś, co zostało tak brutalnie przerwane?

Czy Wy też straciliście kogoś bliskiego przez czyjąś manipulację? Jak poradzić sobie z poczuciem winy i pustką po kimś, kto przecież wciąż żyje?