„Dzieci Mojej Szwagierki Doprowadzają Mnie do Szału. Nie Chcę, Aby Moje Dziecko Było w Ich Towarzystwie”
Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy moja szwagierka, Anna, wróciła do naszego rodzinnego miasta. Na początku byłam zachwycona. Zawsze dobrze się dogadywałyśmy i myślałam, że będzie świetnie, jeśli nasze dzieci będą dorastać razem. Moja córka, Lena, ma dziewięć lat, a dzieci Anny, Kuba i Zosia, mają odpowiednio osiem i dziesięć lat. Wydawało się to idealne.
Jednak sytuacja szybko się pogorszyła. Styl wychowania Anny jest zupełnie inny niż mój. Uważa, że dzieci powinny robić, co chcą, kiedy chcą. „Tak to jest, i ja tu rządzę,” często mówi. Jej dzieci nie mają żadnych granic, dyscypliny ani szacunku dla innych.
Pierwszy incydent, który naprawdę mnie zaniepokoił, miał miejsce na urodzinach Leny w zeszłym roku. Zorganizowaliśmy małe przyjęcie w naszym domu tylko dla najbliższej rodziny i przyjaciół. Wszystko szło gładko, dopóki nie przyjechali Kuba i Zosia. W ciągu kilku minut biegali po domu, krzycząc na całe gardło i przewracając dekoracje. Anna tylko siedziała i patrzyła z uśmiechem, jakby była dumna z ich zachowania.
Starałam się zachować spokój, ale kiedy Kuba chwycił nowy tablet Leny i rzucił nim przez pokój, straciłam cierpliwość. Stanowczo powiedziałam mu, żeby przestał, ale Anna natychmiast wkroczyła, mówiąc: „To tylko dzieci! Pozwól im się bawić.” Byłam wściekła, ale nie chciałam psuć Leny specjalnego dnia, więc ugryzłam się w język.
W ciągu następnych kilku miesięcy podobne incydenty powtarzały się. Kiedy odwiedzaliśmy dom Anny lub ona przychodziła do nas, jej dzieci robiły zamieszanie. Łamały zabawki, robiły bałagan i nawet dokuczały Lenie. Raz Zosia zepchnęła Lenę z huśtawki w naszym ogrodzie, powodując poważne zadrapanie na kolanie. Kiedy skonfrontowałam się z Anną w tej sprawie, wzruszyła ramionami i powiedziała: „Dzieci to dzieci.”
Próbowałam porozmawiać o tym z moim mężem, Janem. Rozumiał moje obawy, ale nie chciał tworzyć rozłamu w rodzinie. „To rodzina,” powiedział. „Musimy znaleźć sposób na dogadanie się.” Ale nie mogłam pozbyć się uczucia, że to nie jest normalne zachowanie dzieci; to brak wychowania.
Ostatnia kropla przelała czarę w zeszły weekend. Byliśmy na rodzinnym grillu u Anny. Dzieci bawiły się w ogrodzie, podczas gdy dorośli rozmawiali na tarasie. Nagle usłyszeliśmy głośny huk. Pobiegliśmy zobaczyć, co się stało i okazało się, że Kuba wspiął się na dach szopy i skoczył z niej, lądując na rowerze Leny i łamiąc go na pół. Lena była w łzach; ten rower był jej ulubionym.
Nie mogłam dłużej milczeć. Skonfrontowałam się z Anną od razu. „To musi się skończyć,” powiedziałam. „Twoje dzieci są poza kontrolą i to wpływa na Lenę.” Anna spojrzała na mnie z mieszanką szoku i gniewu. „Jak śmiesz krytykować moje wychowanie?” odparła ostro. „Może gdybyś nie była taka spięta, twoje dziecko miałoby więcej zabawy.”
To był dla mnie koniec. Chwyciłam Lenę za rękę i opuściłyśmy grill bez słowa więcej. W drodze do domu podjęłam decyzję: nie chcę, aby Lena była w towarzystwie Kuby i Zosi. To nie było fair wobec niej być narażoną na ich chaos i złe zachowanie.
Od tego czasu unikam rodzinnych spotkań, na których będą obecni Anna i jej dzieci. To spowodowało pewne napięcia w rodzinie, ale nie obchodzi mnie to. Moim priorytetem jest dobro Leny. Jan nadal próbuje mediować między nami, ale ja podjęłam decyzję.
Wiem, że to nie jest szczęśliwe zakończenie, ale czasami życie takich nie ma. Czasami trzeba podejmować trudne decyzje dla dobra swojego dziecka. A dla mnie oznacza to trzymanie Leny z dala od jej kuzynów.