Ciężar wspomnień – historia powrotu do domu, którego już nie ma

Drzwi trzasnęły za mną z hukiem, który rozdarł ciszę starego domu przy ulicy Słowackiego w Radomsku. W powietrzu unosił się zapach kurzu i stęchlizny, jakby dom przez te wszystkie lata oddychał tylko wspomnieniami. Stałem w korytarzu z walizką w ręku, a echo mojego imienia – „Kuba!” – jeszcze dźwięczało mi w uszach. To nie był głos ojca. To była tylko pamięć, która wracała z każdym krokiem po skrzypiących deskach.

Ojciec umarł nagle. Zawał. Nie zdążyłem się pożegnać. Nie zdążyłem nawet zadzwonić przez ostatni rok. Mama odeszła wcześniej, cicho i bez pretensji, jakby nie chciała nikomu robić kłopotu. Po niej został tylko zapach lawendy i kilka listów w szufladzie. Po ojcu – ciężar, którego nie potrafiłem z siebie zrzucić.

W kuchni siedziała już moja siostra, Magda. Miała podkrążone oczy i papierosa w dłoni, choć od lat powtarzała, że rzuciła. Na stole stały dwa kubki po herbacie i talerz z niedojedzonym chlebem.

– W końcu jesteś – powiedziała bez cienia uśmiechu. – Myślałam, że się nie pojawisz.

– Nie mogłem… – zacząłem, ale urwałem. Co miałem powiedzieć? Że bałem się wracać? Że nie wiedziałem, jak spojrzeć jej w oczy po tym wszystkim?

– Zawsze coś nie możesz – rzuciła gorzko. – Ale jak trzeba było wyjechać do Warszawy, to mogłeś. Jak trzeba było zostawić mnie tu samą z rodzicami i ich problemami, to mogłeś.

Usiadłem naprzeciwko niej. Przez chwilę milczeliśmy, słuchając tykania starego zegara na ścianie.

– Magda…

– Nie zaczynaj – przerwała mi ostro. – Nie przyjechałeś tu się tłumaczyć. Trzeba posprzątać dom, załatwić sprawy spadkowe i tyle.

Wiedziałem, że ma rację. Ale wiedziałem też, że to nie wystarczy. Ten dom był pełen rzeczy, których nie dało się wyrzucić do śmieci.

Wieczorem przyszedł wujek Marian – brat ojca. Przyniósł butelkę wódki i paczkę ciastek z Biedronki.

– No to co, Kuba? – zapytał, nalewając sobie do szklanki. – Zostajesz na dłużej?

– Nie wiem jeszcze – odpowiedziałem wymijająco.

– A co tu robić? – wtrąciła Magda z przekąsem. – W Warszawie czeka na niego praca i narzeczona.

Wujek spojrzał na mnie spod krzaczastych brwi.

– A tu rodzina. I groby rodziców.

Zamilkliśmy wszyscy. Wódka paliła gardło, ale nie rozgrzewała serca.

Nocą nie mogłem zasnąć. Leżałem w swoim dawnym pokoju pod wyblakłym plakatem zespołu Kult i słuchałem odgłosów starego domu: kapania kranu, szurania myszy w ścianie, szumu samochodów za oknem. Próbowałem sobie przypomnieć ostatnią rozmowę z ojcem. Była o niczym – o rachunkach za prąd, o tym, że sąsiad znowu zaparkował pod naszym płotem. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co naprawdę ważne: o tym, dlaczego wyjechałem; o tym, dlaczego on pił; o tym, dlaczego mama płakała nocami w kuchni.

Rano Magda zaczęła sprzątać strych. Wszedłem za nią po stromych schodach.

– Pomóc ci?

– Rób co chcesz – burknęła.

Zaczęliśmy przeglądać stare pudła: zdjęcia z komunii, świadectwa szkolne, listy od babci z Kalisza. W jednym z pudeł znalazłem zeszyt z dzieciństwa – mój pamiętnik. Otworzyłem na przypadkowej stronie:

„Tata znowu krzyczał na mamę. Magda się schowała pod stół. Ja udawałem, że śpię.”

Zacisnąłem pięści.

– Pamiętasz ten wieczór? – spytałem cicho.

Magda spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Pamiętam wszystko – wyszeptała. – I nigdy ci tego nie wybaczyłam. Że mnie zostawiłeś samą z nim.

Chciałem ją przytulić, ale odsunęła się gwałtownie.

– Nie rób tego – powiedziała drżącym głosem. – Za późno na czułości.

Przez kolejne dni sprzątaliśmy dom w milczeniu. Każdy przedmiot był jak rana: stary pasek ojca wiszący na gwoździu; fartuch mamy z plamą po barszczu; rozbite lusterko w łazience po jednej z awantur. Wieczorami Magda zamykała się w swoim pokoju i płakała po cichu. Ja chodziłem na cmentarz i gadałem do grobu ojca:

– Dlaczego nigdy nie potrafiłeś być dla nas dobry? Dlaczego musiałem uciekać?

Odpowiedzi nie było.

W sobotę przyjechała ciotka Basia z Częstochowy. Zrobiła awanturę o podział majątku.

– Dom należy się wszystkim dzieciom! – krzyczała do Magdy. – Kuba też ma prawo!

– Nie chcę tego domu! – wybuchła Magda. – Nie chcę tych wspomnień!

Ciotka spojrzała na mnie wyczekująco.

– A ty? Co zamierzasz?

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Chciałem uciec jak najdalej od tego wszystkiego.

Wieczorem usiedliśmy z Magdą na ganku. Powietrze pachniało deszczem i ziemią.

– Wiesz… – zaczęła cicho Magda – czasem myślę, że gdybyś został… Może wszystko byłoby inaczej.

– Może tak… a może nie – odpowiedziałem równie cicho. – Może bym tylko bardziej wszystko zepsuł.

Spojrzała na mnie długo.

– Chciałam cię nienawidzić przez te wszystkie lata. Ale chyba już nie mam siły.

Objąłem ją ostrożnie ramieniem. Po raz pierwszy od lat poczułem ulgę.

Ostatniego dnia przed wyjazdem poszedłem jeszcze raz na cmentarz. Położyłem rękę na zimnym kamieniu nagrobka ojca i wyszeptałem:

– Próbuję ci wybaczyć… ale jeszcze nie potrafię.

Wróciłem do pustego domu i spojrzałem na Magdę pakującą walizkę.

– Może kiedyś tu wrócimy… razem? – zapytałem niepewnie.

Uśmiechnęła się smutno.

– Może… jeśli nauczymy się żyć bez tego ciężaru.

Wyjeżdżając z Radomska patrzyłem w lusterko na malejący dom i myślałem: czy można naprawdę zostawić przeszłość za sobą? Czy dom rodzinny to miejsce… czy tylko ból?