Dlaczego On Ciągle Porównuje Mnie do Swojej Byłej Żony? Moja Walka o Siebie w Cieniu Rodzinnych Porównań
– Zobacz, jak Anka zawsze robiła schabowe – usłyszałam, kiedy po raz pierwszy odwiedziła nas teściowa. Stałam przy kuchence, z nożem w ręku, a w gardle rosła mi gula. Mój mąż, Tomek, spojrzał na mnie z uśmiechem, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. – Mama ma rację, Anka zawsze panierowała dwa razy – dodał lekko.
Wtedy po raz pierwszy poczułam się jak aktorka na przesłuchaniu do roli, której nigdy nie chciałam grać. Anka – była żona Tomka – była obecna w naszym domu bardziej niż ja sama. W jej cieniu gotowałam, sprzątałam, śmiałam się i płakałam. Każda rozmowa z Tomkiem albo jego matką kończyła się porównaniem: „Anka robiła to inaczej”, „Anka zawsze miała czas na rodzinę”, „Anka nigdy nie zapominała o imieninach”.
Próbowałam się śmiać, udawać, że mnie to nie rusza. Ale wieczorami, kiedy Tomek zasypiał obok mnie, a ja patrzyłam w sufit, czułam się coraz bardziej niewidzialna. Czy naprawdę jestem tylko zamiennikiem? Czy kiedykolwiek będę wystarczająca?
Pewnego dnia wróciłam z pracy wcześniej. W salonie siedziała teściowa z Tomkiem. Rozmawiali cicho, ale usłyszałam swoje imię. – Ona się stara, ale to nie to samo – powiedziała teściowa. – Anka była jak córka. Z nią wszystko było łatwiejsze.
Zamarłam w progu. Chciałam wejść i krzyknąć: „A co ze mną?!” Ale zabrakło mi odwagi. Zamiast tego poszłam do łazienki i płakałam pod prysznicem, aż zabrakło mi łez.
Z czasem zaczęłam się zmieniać. Przestałam nosić kolorowe ubrania – Anka zawsze ubierała się stonowanie. Zaczęłam gotować jej potrawy, nawet jeśli ich nie lubiłam. Przestałam spotykać się z przyjaciółkami, bo Anka zawsze była w domu dla rodziny. Każdego dnia oddawałam kawałek siebie, byle tylko usłyszeć: „Dobrze zrobiłaś”. Ale te słowa nigdy nie padły.
Pamiętam Wigilię u teściów. Siedziałam przy stole, a obok mnie Tomek i jego matka. Wszyscy wspominali stare czasy. – Pamiętasz, jak Anka śpiewała kolędy? – zapytała teściowa. – Tak pięknie jej to wychodziło…
Spojrzałam na Tomka z nadzieją, że powie coś o mnie. Ale on tylko uśmiechnął się smutno i spuścił wzrok.
Po powrocie do domu wybuchłam. – Czy ty mnie w ogóle widzisz?! – krzyknęłam przez łzy. – Czy jestem dla ciebie tylko cieniem Anki?
Tomek był zaskoczony moją reakcją. – Przesadzasz… Po prostu dobrze ją wspominamy.
– A co ze mną? Ja też tu jestem! Próbuję być dla was dobra, ale nigdy nie jestem wystarczająca!
Tomek wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju. Zostałam sama ze swoim bólem.
Zaczęłam chodzić na terapię. Psycholożka zapytała mnie: – Kim jesteś bez tych wszystkich oczekiwań?
Nie umiałam odpowiedzieć.
Z czasem zaczęłam odzyskiwać siebie. Powoli wracały moje kolory, moje ulubione potrawy i spotkania z przyjaciółkami. Przestałam gotować schabowe jak Anka i zaczęłam robić swoje dania. Kiedy teściowa skomentowała: „Anka robiła to inaczej”, odpowiedziałam spokojnie: – Ja robię po swojemu.
Tomek był coraz bardziej sfrustrowany moją zmianą. – Po co się tak buntujesz? Nie możesz po prostu być… normalna?
– Normalna? Dla kogo? Dla ciebie czy dla siebie?
Coraz częściej kłóciliśmy się o drobiazgi. Czułam, że oddalamy się od siebie z każdym dniem.
Pewnego wieczoru usiadłam naprzeciwko Tomka i powiedziałam: – Nie chcę już być Anką. Chcę być sobą. Jeśli to ci nie wystarcza… musimy się zastanowić, czy to ma sens.
Tomek milczał długo. W końcu powiedział: – Nie wiem, czy potrafię przestać porównywać.
To bolało najbardziej.
Dziś mieszkam sama w małym mieszkaniu na Mokotowie. Czasem jeszcze słyszę w głowie głos teściowej: „Anka była lepsza”. Ale już wiem, że nie muszę być nikim innym poza sobą.
Czy naprawdę warto zatracić siebie dla kogoś, kto widzi w nas tylko cień przeszłości? A może lepiej być sobą i pozwolić innym odejść? Co wy byście zrobili na moim miejscu?