Niespodziewana wizyta na urodzinach przyjaciółki – jedna noc, która wszystko przewartościowała

Już od progu czułam się nie na miejscu. Stałam w korytarzu pięknego apartamentu na warszawskim Żoliborzu, ściskając w rękach prezent owinięty w papier z Biedronki. Wokół mnie roznosił się zapach świeżych kwiatów i drogiego perfumu. – O, Magda! – zawołała Basia, moja przyjaciółka jeszcze z liceum, teraz właścicielka tego mieszkania z katalogu. – Jak dobrze, że przyszłaś! Chodź, wszyscy już są!

Weszłam do salonu i przez chwilę miałam ochotę zawrócić. Wszędzie eleganckie kobiety w markowych sukienkach, mężczyźni w garniturach, dzieci biegające po miękkim dywanie. Stół uginał się od jedzenia: łosoś w sosie koperkowym, carpaccio z buraka, domowe ciasta. Basia podeszła do mnie i ścisnęła dłoń. – Magda, poznaj moją teściową, panią Krystynę. – Dzień dobry – wydukałam, czując jak rumieniec wstępuje mi na twarz.

– A ty Magda, czym się teraz zajmujesz? – zapytała Krystyna z uprzejmym uśmiechem. – Pracuję w bibliotece na Bielanach – odpowiedziałam cicho. – Ooo, to musi być ciekawe… – rzuciła z nutą pobłażania. Poczułam się jak dziecko.

Wtem podszedł do mnie mąż Basi, Andrzej. – Magda! Dawno cię nie widziałem. Jak tam twój mąż? – Darek? Dobrze… znaczy, stracił pracę w zeszłym miesiącu, ale jakoś sobie radzimy… – zaczęłam tłumaczyć się jak uczennica przed nauczycielem. Andrzej pokiwał głową i już po chwili rozmawiał z kimś innym o inwestycjach w nieruchomości.

Basia zauważyła moją konsternację i pociągnęła mnie na balkon. – Nie przejmuj się nimi. Wiesz, jak to jest… Każdy tu gra swoją rolę. Ale cieszę się, że przyszłaś. Potrzebowałam dziś kogoś prawdziwego.

Przez chwilę patrzyłyśmy na panoramę miasta. – Basia… ty masz wszystko. Dom, dzieci, męża, pieniądze… Ja ledwo wiążę koniec z końcem. Darek od miesięcy nie może znaleźć pracy, mama po udarze leży w domu, a syn ciągle kłóci się ze mną o studia…

Basia ścisnęła moją dłoń. – Magda, ja też mam swoje problemy. Andrzej zdradził mnie dwa lata temu. Wiem o tym. Udajemy szczęśliwą rodzinę dla dzieci i teściowej. A czasem mam ochotę po prostu wyjść i nigdy nie wrócić.

Zatkało mnie. Zawsze myślałam, że jej życie jest idealne.

Wróciłyśmy do salonu. Wszyscy śmiali się głośno przy stole. Ktoś opowiadał dowcipy o politykach, dzieci biegały wokół stołu z balonami. Wtem zadzwonił mój telefon.

– Magda? – usłyszałam głos Darka. – Mama znowu dostała gorączki. Nie wiem co robić…

– Darek, daj jej paracetamol i zmierz temperaturę za pół godziny. Zaraz wrócę.

– Ale ja nie wiem czy…

– Dasz radę! – powiedziałam stanowczo i rozłączyłam się.

Basia spojrzała na mnie ze współczuciem. – Musisz już iść?

– Tak… przepraszam.

W korytarzu natknęłam się na teściową Basi.

– Tak wcześnie wychodzisz? U nas impreza dopiero się rozkręca! – rzuciła z przekąsem.

– Niestety muszę wracać do chorej mamy.

– Ach tak… No cóż, rodzina najważniejsza – powiedziała tonem sugerującym coś zupełnie odwrotnego.

Wyszłam na klatkę schodową i poczułam ulgę. Na dworze padał deszcz, a ja szłam szybkim krokiem na przystanek autobusowy. W głowie kłębiły mi się myśli: dlaczego moje życie jest takie trudne? Dlaczego inni mają wszystko podane na tacy?

W autobusie zadzwoniła moja siostra, Anka.

– I jak tam u Basi? Pewnie luksusy?

– Anka… nie uwierzysz. Tam też nie jest tak kolorowo jak myślałam.

– No jasne! Każdy ma swoje trupy w szafie.

– Ale wiesz co? Zazdroszczę im tego spokoju…

– Spokoju? Ty chyba żartujesz! Basia zawsze była zazdrosna o ciebie! Mama zawsze powtarzała: „Czemu nie możesz być taka jak Magda?”

Zamilkłam. Nigdy o tym nie wiedziałam.

W domu powitał mnie zapach lekarstw i duszne powietrze z kaloryfera. Darek siedział przy stole z głową w dłoniach.

– I co? Jak było? – zapytał bez entuzjazmu.

– Pięknie… ale to nie dla mnie.

– Może trzeba było tam zostać? Może powinnaś była wyjść za kogoś bogatego?

Spojrzałam na niego ostro.

– Darek! Przestań! To nie o pieniądze chodzi!

Mama jęknęła z sypialni.

– Magda… wody…

Pobiegłam do niej z kubkiem herbaty.

Wieczorem usiedliśmy z Darkiem przy kuchennym stole.

– Przepraszam cię za to co powiedziałem – mruknął cicho.

– Ja też przepraszam za wszystko… Za to, że czasem mam ochotę uciec stąd i nigdy nie wrócić.

Spojrzał na mnie smutno.

– Myślisz czasem o rozwodzie?

Zamilkłam na chwilę.

– Myślę czasem o tym, jakby to było mieć inne życie… Ale nie chcę cię zostawiać samego z mamą i synem.

Darek pokiwał głową i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.

Następnego dnia zadzwoniła Basia.

– Magda… dziękuję ci za wczoraj. Dzięki tobie poczułam się normalnie. Chciałabym mieć twoją siłę.

Zaśmiałam się przez łzy.

– Ty moją siłę? Ja chciałabym mieć twoje życie!

– Gdybyś wiedziała…

Odłożyłam telefon i spojrzałam na swoje odbicie w oknie kuchennym. Moje życie nie jest łatwe ani piękne jak apartament Basi. Ale jest moje. I choć czasem chciałabym uciec od codzienności, wiem jedno: nikt nie ma idealnego życia.

Czy szczęście to tylko kwestia pieniędzy i luksusu? A może prawdziwe szczęście kryje się właśnie w tych zwykłych dniach pełnych trosk i miłości? Co o tym myślicie?