„Nie pytaj mnie, ile mam lat” – Historia Marty, która sprzeciwiła się presji wyglądu

– Ile ty masz lat, Marta? – głos mojej matki przeszył ciszę przy niedzielnym obiedzie. Wszyscy spojrzeli na mnie, jakby to pytanie było czymś zupełnie naturalnym. Ale ja poczułam, jakby ktoś właśnie rozdarł mnie od środka.

– Mamo, naprawdę musimy o tym rozmawiać? – odpowiedziałam cicho, próbując ukryć drżenie w głosie. Tata odchrząknął nerwowo, a moja młodsza siostra Anka przewróciła oczami.

– Przecież to nic złego! – wtrąciła się ciotka Basia. – W twoim wieku powinnaś już myśleć o kremach przeciwzmarszczkowych. Zobacz na siebie, te kurze łapki pod oczami…

Zacisnęłam pięści pod stołem. Chciałam krzyknąć, że mam dość. Że nie jestem tylko twarzą do oceniania. Ale zamiast tego przełknęłam ślinę i udawałam, że nie słyszę.

Po obiedzie zamknęłam się w swoim pokoju. Spojrzałam w lustro. Rzeczywiście – zmarszczki wokół oczu, cienie pod powiekami, włosy już nie tak gęste jak kiedyś. Ale czy to naprawdę jest najważniejsze? Czy moje życie sprowadza się do tego, jak wyglądam?

Telefon zawibrował. Wiadomość od Anki: „Nie przejmuj się nimi. Jesteś super.”

Uśmiechnęłam się przez łzy. Ale potem przyszła kolejna wiadomość – tym razem od mamy: „Martuś, naprawdę powinnaś zadbać o siebie. W twoim wieku kobieta musi się starać.”

Wtedy coś we mnie pękło.

Następnego dnia w pracy koleżanka z biura, Kasia, podsunęła mi katalog z kosmetykami.

– Zobacz, Marta, mają nową linię dla kobiet 35+. Podobno działa cuda!

– A co jeśli nie chcę cudów? – odpowiedziałam z irytacją.

Kasia spojrzała na mnie zaskoczona.

– No wiesz… każda z nas chce wyglądać młodziej.

– A może po prostu chcę wyglądać na swój wiek? – rzuciłam i wyszłam do łazienki.

Patrzyłam na swoje odbicie i czułam narastającą złość. Dlaczego wszyscy wokół uważają, że muszę się zmieniać? Że muszę być wiecznie młoda?

Wieczorem usiadłam przed komputerem i napisałam post na Facebooku:

„Dlaczego mam się przejmować tym, ile mam lat i jak wyglądam? Czy naprawdę warto poświęcać tyle energii na walkę z czasem? Może lepiej nauczyć się kochać siebie taką, jaka jestem?”

Nie spodziewałam się burzy, która wybuchła następnego dnia. Komentarze sypały się lawinowo.

„Brawo, Marta! W końcu ktoś to powiedział!”
„Nie przesadzaj, każda kobieta chce być piękna.”
„To lenistwo, nie dbać o siebie.”
„Jesteś inspiracją!”

W pracy Kasia patrzyła na mnie z podziwem.

– Ale narobiłaś szumu! Nawet nasza szefowa udostępniła twój post.

Zadzwoniła mama.

– Martuś, co ty wypisujesz w internecie? Ludzie będą gadać!

– Mamo, nie obchodzi mnie to. Mam dość udawania kogoś, kim nie jestem.

– Ale co ludzie powiedzą? – jej głos był pełen lęku i niezrozumienia.

– Może czas przestać się tym przejmować?

Rozłączyła się bez słowa.

Wieczorem przyszła Anka z butelką wina.

– Dobrze zrobiłaś – powiedziała cicho. – Może w końcu coś się zmieni.

Usiadłyśmy razem na kanapie. Opowiadała mi o swoich koleżankach, które już w liceum zaczynają myśleć o botoksie i operacjach plastycznych.

– Boję się, że za kilka lat nikt nie będzie już wiedział, jak wygląda prawdziwa twarz – powiedziała smutno.

Przytuliłam ją mocno. Wiedziałam, że nie jestem sama.

Ale następnego dnia w pracy atmosfera była napięta. Kilka koleżanek unikało mnie wzrokiem. Ktoś zostawił na moim biurku katalog z kosmetykami i karteczkę: „Może jednak spróbujesz?”

Poczułam się upokorzona. Przez chwilę chciałam wszystko usunąć z internetu i udawać, że nic się nie stało. Ale potem pomyślałam o wszystkich kobietach, które napisały do mnie prywatne wiadomości:

„Dziękuję ci za odwagę.”
„Też mam dość tej presji.”
„Moja mama całe życie mówiła mi, że jestem za gruba/za stara/za brzydka.”

Postanowiłam napisać kolejny post:

„Nie jestem przeciwko dbaniu o siebie. Ale jestem przeciwko temu, żeby ktoś inny decydował za mnie, jak powinnam wyglądać i co powinnam czuć wobec swojego wieku.”

Tym razem odezwały się też media. Dostałam zaproszenie do lokalnej telewizji. Bałam się jak nigdy wcześniej. Mama zadzwoniła z płaczem:

– Po co ci to wszystko? Po co się wychylasz?

– Bo ktoś musi zacząć mówić prawdę – odpowiedziałam spokojnie.

W studiu telewizyjnym siedziałam naprzeciwko prowadzącej i znanej influencerki urodowej. Rozmowa była ostra.

– Ale przecież każda kobieta chce być piękna! – przekonywała influencerka.

– A kto decyduje o tym, co to znaczy być piękną? – zapytałam. – Czy naprawdę musimy wszyscy wyglądać tak samo?

Po programie dostałam setki wiadomości. Jedne pełne wsparcia, inne nienawiści.

W pracy szefowa poprosiła mnie na rozmowę.

– Marta, rozumiem twoje intencje, ale nie chcemy konfliktów w zespole…

– Czyli mam przestać być sobą?

Milczała przez chwilę.

– Chcę tylko spokoju w firmie.

Wróciłam do domu wykończona psychicznie. Mama przestała się odzywać. Tata próbował mnie pocieszać:

– Wiesz… twoja mama po prostu boi się zmian.

Anka była moją jedyną ostoją.

Minęły tygodnie. Burza medialna ucichła. W pracy sytuacja wróciła do normy – choć już nigdy nie było tak samo. Z mamą pogodziłyśmy się dopiero po kilku miesiącach.

Pewnego dnia przyszła do mnie z pudełkiem starych zdjęć.

– Zobacz… tu miałam dwadzieścia lat. Też wtedy myślałam tylko o tym, żeby być ładną dla innych…

Przeglądałyśmy zdjęcia w milczeniu. Mama płakała cicho.

– Przepraszam cię, Martuś… Może masz rację. Może czas nauczyć się kochać siebie taką, jaka jestem.

Przytuliłyśmy się mocno.

Dziś wiem jedno: nie chcę już nigdy żyć według cudzych oczekiwań. Chcę być sobą – ze zmarszczkami, siwymi włosami i własnymi marzeniami.

Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy naprawdę warto poświęcać życie na walkę z czasem? A może lepiej nauczyć się kochać siebie tu i teraz?

A wy? Jak radzicie sobie z presją bycia idealnym w świecie pełnym ocen?