Babcia: Przyszła, Pobawiła się z Dziećmi, Wyszła. Ja: Gotuję, Sprzątam, Rozmawiam

Nasze dziecko ma jedną babcię, która uwielbia odwiedzać nas w weekendy. Moja teściowa, którą pieszczotliwie nazywamy Babcią, jest wulkanem energii i radości, gdy przyjeżdża. Wpada do domu z torbą pełną zabawek i smakołyków, gotowa obsypać nasze dzieci uwagą i miłością. Dzieci ją uwielbiają; rozpromieniają się na jej widok, a przez kilka godzin nasz dom wypełnia się śmiechem i ekscytacją.

Ale potem, tak szybko jak przyjechała, tak szybko wychodzi. A ja zostaję w kuchni, otoczona bałaganem po jej wizycie. Zabawki są porozrzucane po całym salonie, okruchy ciastek, które przyniosła, są rozsypane na kanapie, a dzieci skaczą po ścianach od nadmiaru cukru.

„Dzięki za opiekę nad nimi,” mówi z uśmiechem, wychodząc za drzwi. „Do zobaczenia w przyszły weekend!”

Wymuszam uśmiech i macham na pożegnanie, ale w środku aż kipię ze złości. Opieka nad nimi? Czy to jest to, co ona myśli, że robi? Bo z mojego punktu widzenia wygląda to tak, jakby przyszła się tylko pobawić i zostawiła mnie z całym bałaganem.

Wracam do kuchni, żeby zacząć przygotowywać obiad. Dzieci nadal biegają dookoła, i wiem, że będzie ciężko je uspokoić i nakłonić do jedzenia. Spoglądam na zegar i zdaję sobie sprawę, że mój mąż zaraz wróci do domu. Będzie zmęczony po pracy i oczekuje ciepłego posiłku oraz czystego domu. Ale teraz jedyne, o czym mogę myśleć, to jak bardzo jestem wyczerpana.

Krojąc warzywa do sałatki, nie mogę powstrzymać uczucia rozgoryczenia. Dlaczego Babcia może być tą fajną osobą, a ja muszę zajmować się całą ciężką pracą? Dlaczego nie może zostać trochę dłużej i pomóc? Albo jeszcze lepiej, dlaczego nie może zabrać dzieci do siebie na kilka godzin, żebym mogła mieć trochę czasu dla siebie?

Próbuję odsunąć te myśli na bok, kończąc przygotowywanie obiadu. Ale one ciągle wracają. Wiem, że powinnam być wdzięczna za każdą pomoc, jaką dostaję, ale trudno jest to docenić, gdy czuję się tak jednostronnie obciążona.

Po obiedzie zaczynam sprzątać, podczas gdy mój mąż kładzie dzieci spać. Myjąc naczynia, myślę o tym, jak różne były czasy, gdy byłam dzieckiem. Moi dziadkowie mieszkali blisko i zawsze byli gotowi pomóc. Zabierali nas na weekendy, żeby moi rodzice mogli mieć trochę czasu dla siebie. Gotowali posiłki i sprzątali po nich. Byli prawdziwym systemem wsparcia.

Ale czasy się zmieniły. Ludzie są teraz bardziej zajęci, a rodziny bardziej rozproszone. Rozumiem to. Ale to nie sprawia, że jest łatwiej.

Następny weekend Babcia znowu przyjeżdża z torbą pełną zabawek i smakołyków. Dzieci są zachwycone i przez kilka godzin nasz dom ponownie wypełnia się śmiechem i ekscytacją. Ale jak tylko wychodzi, znowu jestem w kuchni otoczona chaosem.

Wiem, że muszę z nią porozmawiać o tym, co czuję, ale nie jestem pewna, jak to zrobić bez brzmienia niewdzięcznie. Nie chcę zranić jej uczuć ani sprawić, żeby poczuła się niemile widziana. Ale coś musi się zmienić.

Gdy zaczynam przygotowywać obiad po raz kolejny, podejmuję decyzję. Następny weekend, gdy Babcia przyjedzie, poproszę ją, żeby została trochę dłużej i pomogła. Może możemy razem ugotować obiad albo posprzątać po nim. Może znajdziemy sposób na podzielenie się obowiązkami tak, żebym nie czuła się tak przytłoczona.

Nie wiem, jak zareaguje, ale muszę spróbować. Bo teraz tonę w obowiązkach i potrzebuję każdej możliwej pomocy.