„Odesłałam Syna do Domu z Chorym Wnukiem. Okazało się, że to Moja Wina”
Franek i Zosia czekali na swój wieczór od tygodni. W codziennym zgiełku rzadko mieli czas tylko dla siebie. Kiedy więc poprosili mnie o opiekę nad ich synem Piotrusiem, z radością się zgodziłam. Piotruś to mój jedyny wnuk i cenię każdą chwilę spędzoną z nim.
Wieczór zaczął się wspaniale. Franek i Zosia przywieźli Piotrusia do mojego domu około 18:00. Wyglądali na szczęśliwych i podekscytowanych, a ja byłam zachwycona, że mogą spędzić trochę czasu razem. Piotruś, jak zawsze, był pełen energii, biegał po moim salonie ze swoimi zabawkowymi samochodzikami.
Zjedliśmy razem kolację i wszystko wydawało się w porządku. Piotruś zjadł swoje ulubione makaron z serem, a na deser mieliśmy lody. Jednak w miarę upływu wieczoru zauważyłam, że Piotruś staje się niezwykle cichy. Siedział na kanapie, trzymając się za brzuch i wyglądając blado.
„Czy wszystko w porządku, kochanie?” zapytałam go delikatnie.
„Boli mnie brzuszek, babciu,” odpowiedział słabym głosem.
Poczułam ukłucie niepokoju, ale starałam się zachować spokój. Dałam mu trochę wody i położyłam go na kanapie. Myślałam, że może po prostu zjadł za dużo lub jest zmęczony od całego tego podniecenia. Ale z każdą minutą jego stan się pogarszał. Zaczął cicho płakać, a ja widziałam ból w jego oczach.
Natychmiast zadzwoniłam do Franka. „Franek, coś jest nie tak z Piotrusiem. Skarży się na ból brzucha i wygląda naprawdę źle.”
Głos Franka był pełen troski. „Będziemy tam za chwilę.”
Przyjechali w ciągu kilku minut, ich wieczór przerwany przez troskę o syna. Zosia wzięła Piotrusia na ręce i pojechali do najbliższego szpitala. Zostałam w domu, czując się bezradna i winna.
Kilka godzin później Franek zadzwonił ze szpitala. „Mamo, lekarze mówią, że to zatrucie pokarmowe. Myślą, że to może być od czegoś, co zjadł u ciebie.”
Serce mi zamarło. Jak mogło do tego dojść? Byłam tak ostrożna z jedzeniem. Makaron z serem był świeżo przygotowany, a lody pochodziły od zaufanej marki. Ale jakoś popełniłam błąd, który doprowadził do cierpienia mojego ukochanego wnuka.
Piotruś został przyjęty do szpitala na obserwację. Lekarze chcieli upewnić się, że jest stabilny przed wypisaniem go do domu. Franek i Zosia byli wyczerpani i bardzo zmartwieni. Odwiedziłam ich następnego dnia w szpitalu, przynosząc kwiaty i ciężkie serce.
„Bardzo mi przykro,” powiedziałam, łzy płynęły mi po twarzy. „Nigdy nie chciałam, żeby to się stało.”
Zosia spojrzała na mnie zmęczonymi oczami, ale udało jej się uśmiechnąć. „Wiemy, że nie chciałaś tego, ale zdrowie Piotrusia jest teraz najważniejsze.”
Dni zamieniły się w tygodnie i chociaż Piotruś fizycznie wyzdrowiał, incydent pozostawił bliznę na naszej rodzinie. Franek i Zosia byli bardziej ostrożni w zostawianiu Piotrusia pod moją opieką i nie mogłam ich za to winić. Zaufanie, które kiedyś było tak silne, teraz stało się kruche.
Wciąż regularnie widuję Piotrusia, ale teraz jest inaczej. W powietrzu unosi się niewypowiedziane napięcie, przypominające o tej fatalnej nocy, kiedy wszystko poszło źle. Kocham mojego wnuka całym sercem, ale poczucie winy za to, co się stało, będzie mnie zawsze prześladować.