Matka teściowa, wiadro pomidorów i sekret, który zmienił wszystko
– Znowu te pomidory! – syknęłam pod nosem, kiedy zobaczyłam teściową stojącą w progu z wiadrem pełnym czerwonych, miękkich kul. – Dzień dobry, mamo – dodałam już głośniej, próbując ukryć irytację.
– Dzień dobry, Aniu. Przyniosłam wam trochę świeżych warzyw z ogródka. – Uśmiechnęła się, ale jej oczy były zmęczone. – I dla Jasia coś specjalnego.
Spojrzałam na syna, który właśnie wbiegł do kuchni. Miał siedem lat i od kilku dni był dziwnie cichy. Zamiast rzucić się na babcię jak zwykle, tylko skinął głową i wrócił do swojego pokoju.
– Coś się stało? – zapytała teściowa, patrząc za Jasiem.
– Nie wiem… Ostatnio jest jakiś inny – odpowiedziałam, czując narastający niepokój. – Może to przez szkołę?
Teściowa postawiła wiadro na stole. Pomidory były przejrzałe, niektóre już pękały. Znowu będę musiała robić przecier albo ketchup, choć lodówka pęka w szwach.
– Zrób mu zupę pomidorową. Zawsze ją lubił – powiedziała cicho.
Westchnęłam. Ostatnio wszystko mnie przytłaczało: praca zdalna, dom, dziecko i wieczne wizyty teściowej. Mąż, Tomek, wracał późno z pracy i coraz częściej milczał podczas kolacji. Czułam się sama w tym wszystkim.
– Mamo, może usiądziesz? Napijesz się herbaty? – zaproponowałam z wymuszoną uprzejmością.
Usiadłyśmy naprzeciwko siebie. Teściowa patrzyła na mnie uważnie.
– Aniu… – zaczęła niepewnie. – Ja wiem, że nie jest ci łatwo ze mną. Ale chciałam ci coś powiedzieć.
Zamarłam. Przez chwilę miałam ochotę wybiec z kuchni. Bałam się tego, co mogę usłyszeć.
– Co się stało? – zapytałam ostrożnie.
– Ja… Ja wiem, że czasem przesadzam z tymi warzywami i wtrącam się w wasze sprawy. Ale dziś… Dziś przyniosłam coś jeszcze.
Wyjęła z torebki małe pudełko i podała mi je drżącymi dłońmi.
– To dla Jasia. Ale chciałabym, żebyś najpierw ty zobaczyła.
Otworzyłam pudełko. W środku leżał stary zegarek na skórzanym pasku i zdjęcie chłopca w wieku Jasia.
– To…?
– To był zegarek mojego brata. Zginął w wypadku, kiedy miał osiem lat. Byliśmy bardzo blisko… Chciałam go przekazać Jasiowi na szczęście. Może to głupie…
Poczułam łzy pod powiekami. Nigdy nie słyszałam tej historii. Teściowa zawsze była twarda jak skała, nigdy nie mówiła o uczuciach.
– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
– Bo bałam się, że uznasz mnie za wariatkę. Ale widzę, że Jasiowi coś dolega… Może to rodzinne? Może powinnam była wcześniej…
W tej chwili do kuchni wszedł Tomek. Spojrzał na nas zdziwiony.
– Co tu się dzieje?
– Mama przyniosła zegarek po swoim bracie dla Jasia – powiedziałam cicho.
Tomek spojrzał na matkę z niedowierzaniem.
– Nigdy mi o nim nie mówiłaś…
Teściowa spuściła wzrok.
– Nie umiałam. Po śmierci brata rodzice zamknęli się w sobie. Ja też nauczyłam się milczeć.
Zapadła cisza. Słychać było tylko tykanie zegara na ścianie i odgłos samochodów za oknem.
Nagle usłyszeliśmy płacz Jasia z pokoju. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam do niego.
Siedział skulony na łóżku, trzymając w rękach rozbity samochodzik.
– Mamusiu… On już nie działa… – szlochał.
Przytuliłam go mocno.
– Nic się nie stało, kochanie. Naprawimy go razem.
Wróciłam z Jasiem do kuchni. Teściowa podeszła do niego i podała mu zegarek.
– To dla ciebie, Jasiu. Na szczęście.
Chłopiec spojrzał na nią niepewnie, potem na mnie.
– Mogę go mieć?
– Tak, synku – odpowiedziałam łamiącym się głosem.
Tego wieczoru długo rozmawialiśmy o rodzinie, o stracie i o tym, jak ważne jest mówić o uczuciach. Po raz pierwszy od dawna poczułam, że jesteśmy razem – naprawdę razem.
Następnego dnia zrobiłam zupę pomidorową według przepisu teściowej. Jasio zjadł dwie miski i uśmiechnął się szeroko.
Wieczorem usiadłam przy oknie z kubkiem herbaty i patrzyłam na zachodzące słońce nad blokami Warszawy. W głowie kłębiły mi się pytania: ile jeszcze tajemnic kryje nasza rodzina? Czy potrafimy sobie wybaczyć przeszłość? Czy zwykłe wiadro przejrzałych pomidorów może być początkiem czegoś nowego?
A wy? Czy macie w rodzinie takie sekrety, które zmieniły wasze życie?