Moja mama oddała wszystkie oszczędności mojemu bratu, a ja właśnie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Co mam zrobić?
– „Mamo, czy mogę z tobą porozmawiać?” – zapytałam, stojąc w progu kuchni. Moje dłonie drżały, a serce waliło jak oszalałe. Właśnie wróciłam od lekarza, w torebce miałam jeszcze ciepłe zdjęcie USG. Chciałam jej powiedzieć, że zostanę mamą. Zamiast tego zobaczyłam ją przy stole z moim bratem, Piotrem.
– „Oczywiście, kochanie. Ale poczekaj chwilę, bo właśnie rozmawiamy z Piotrkiem o czymś ważnym” – odpowiedziała, nie patrząc mi w oczy.
Usiadłam na krześle obok nich. Piotr był wyraźnie podekscytowany. Mama miała łzy w oczach – wtedy jeszcze myślałam, że to łzy szczęścia.
– „Piotrek dostał wreszcie tę pracę w Warszawie!” – powiedziała mama. – „Ale potrzebuje pieniędzy na start: kaucja za mieszkanie, dojazdy… Wiesz, jak to jest. Postanowiłam przekazać mu wszystkie swoje oszczędności.”
Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Wszystkie nasze rozmowy o przyszłości, o tym, jak mama pomoże mi stanąć na nogi po studiach, nagle straciły sens. A przecież miałam jej powiedzieć o ciąży! Zamiast tego milczałam.
– „Wszystkie?” – zapytałam cicho.
– „Tak. Piotrek naprawdę tego potrzebuje. Ty sobie poradzisz, jesteś silna” – powiedziała z uśmiechem, który miał mnie pocieszyć.
Nie wiedziałam, czy mam płakać, czy krzyczeć. Przez kolejne dni chodziłam jak cień. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść. Mój chłopak, Tomek, zauważył zmianę.
– „Co się dzieje? Przecież powinnaś być szczęśliwa!” – mówił wieczorem, gdy leżeliśmy razem na kanapie.
– „Moja mama oddała wszystkie pieniądze Piotrkowi. Nie wiem, jak sobie poradzimy…”
Tomek był w szoku. Jego rodzina nigdy nie miała wiele, ale zawsze dzielili się wszystkim po równo.
– „A powiedziałaś jej o ciąży?” – zapytał.
Pokręciłam głową. Bałam się jej reakcji. Bałam się, że uzna mnie za kolejne rozczarowanie.
W końcu zebrałam się na odwagę i poszłam do mamy. Siedziała w salonie i oglądała stare zdjęcia z dzieciństwa.
– „Mamo… jestem w ciąży” – powiedziałam drżącym głosem.
Zamarła. Przez chwilę patrzyła na mnie bez słowa.
– „Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?” – zapytała cicho.
– „Chciałam… ale wtedy usłyszałam o pieniądzach dla Piotrka. Pomyślałam, że już nie ma dla mnie miejsca w twoim życiu.”
Mama zaczęła płakać.
– „Kochanie… Ja po prostu chciałam pomóc Piotrkowi. Myślałam, że ty sobie poradzisz…”
– „Ale ja też potrzebuję wsparcia! Będę sama z dzieckiem! Tomek jeszcze studiuje!”
Mama przytuliła mnie mocno. Po raz pierwszy od dawna poczułam się jak dziecko.
Przez kolejne tygodnie atmosfera w domu była napięta. Piotrek dzwonił rzadziej, jakby czuł się winny. Mama próbowała mi pomagać drobnymi gestami: ugotowała obiad, kupiła witaminy dla kobiet w ciąży. Ale wiedziałam, że nie cofnie swojej decyzji.
W końcu wybuchłam podczas rodzinnego obiadu:
– „Dlaczego zawsze Piotrek jest ważniejszy? Dlaczego ja muszę być tą silną? Czy naprawdę nie zasługuję na pomoc?”
Piotrek spuścił wzrok.
– „Nie wiedziałem… Gdybym wiedział o ciąży… Może powinniśmy podzielić te pieniądze?” – powiedział cicho.
Mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach:
– „Nie umiem cofnąć czasu. Ale mogę być przy tobie teraz. Przepraszam…”
Nie wiem, czy kiedykolwiek wybaczę mamie tę decyzję. Czuję się zdradzona i opuszczona przez najbliższą osobę. Ale wiem też, że muszę być silna – dla siebie i dla mojego dziecka.
Czasem zastanawiam się: czy rodzina powinna dzielić wszystko po równo? Czy zawsze musimy być tymi silnymi tylko dlatego, że tak nas postrzegają? Co byście zrobili na moim miejscu?