Kiedy miłość staje się polem bitwy: Moja walka między mężem a rodziną
— Nie idę tam, Ivana. Powiedziałem już sto razy — głos Darka był twardy jak stal, a jego wzrok wbity w ekran telewizora. Stałam w progu salonu, ściskając w dłoni zaproszenie na imieniny mamy. Czułam, jak serce bije mi szybciej, a w gardle rośnie gula.
— Ale to tylko jedno popołudnie… — próbowałam jeszcze raz, choć wiedziałam, że to walka z wiatrakami. — Mama bardzo by chciała cię zobaczyć. Tata też pytał, czy przyjdziesz.
Darek odłożył pilot i spojrzał na mnie z irytacją.
— Po tym, co powiedzieli na Wigilii? Po tym, jak twój ojciec nazwał mnie nieudacznikiem? Przestań mnie zmuszać do kontaktu z nimi! — podniósł głos.
Zamilkłam. Wspomnienie tamtej Wigilii wracało do mnie jak koszmar. Tata, po kilku kieliszkach, rzucił kilka gorzkich słów o pracy Darka i o tym, że „prawdziwy facet powinien utrzymać rodzinę”. Mama próbowała łagodzić sytuację, ale atmosfera zgęstniała do granic wytrzymałości. Od tamtej pory Darek nie chciał słyszeć o moich rodzicach.
Odwróciłam się i weszłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Czułam się rozdarta na pół. Z jednej strony Darek — mój mąż, człowiek, którego wybrałam na całe życie. Z drugiej — rodzice, którzy zawsze byli dla mnie wsparciem. Każdego dnia czułam się jak zdrajczyni, niezależnie od tego, którą stronę wybierałam.
Telefon zadzwonił. To była mama.
— Kochanie, czy przyjedziecie w niedzielę? — jej głos był ciepły, ale wyczuwałam w nim napięcie.
— Ja… jeszcze nie wiem, mamo. Darek ma dużo pracy — skłamałam.
— Rozumiem — westchnęła ciężko. — Ale bardzo byśmy chcieli was zobaczyć. Tyle czasu już minęło…
Po rozmowie długo patrzyłam w sufit. Czy naprawdę muszę wybierać? Czy nie można kochać i męża, i rodziców?
Wieczorem próbowałam jeszcze raz porozmawiać z Darkiem.
— Może spróbowałbyś porozmawiać z tatą? On żałuje tego, co powiedział.
Darek spojrzał na mnie z bólem w oczach.
— Ivana, ja nie chcę być tam, gdzie mnie nie szanują. Nie rozumiesz tego?
— Rozumiem… Ale ja też cierpię. Czuję się jakby ktoś rozrywał mnie na kawałki — wyszeptałam.
Przez chwilę milczeliśmy oboje. Potem Darek wyszedł z pokoju bez słowa.
Następne tygodnie były pasmem cichych dni i udawanych uśmiechów. W pracy byłam rozkojarzona, w domu spięta. Mama coraz rzadziej dzwoniła — chyba nie chciała mnie stawiać w trudnej sytuacji. Tata przysyłał mi tylko krótkie SMS-y: „Tęsknimy za tobą”.
Pewnego dnia wróciłam do domu wcześniej niż zwykle. Zastałam Darka siedzącego przy stole z głową opartą na rękach.
— Co się stało? — zapytałam cicho.
— Zwolnili mnie — powiedział bez emocji.
Usiadłam obok niego i objęłam go ramieniem. Przez chwilę płakał jak dziecko. Wtedy zrozumiałam, jak bardzo jest zagubiony i zraniony. Może dlatego tak reagował na moją rodzinę? Może czuł się przez nich oceniany i odrzucony?
Wieczorem zadzwoniła mama.
— Ivana, słyszałam od cioci Zosi… Czy to prawda, że Darek stracił pracę?
Zamarłam. Skąd ona wiedziała? Plotki w rodzinie rozchodzą się szybciej niż światło.
— Tak… Ale nie chcemy o tym rozmawiać — odpowiedziałam szorstko.
— Kochanie, może powinniście przyjechać? Tata chciałby pogadać z Darkiem… Pomóc mu jakoś…
W głowie miałam mętlik. Czy powinnam przekonać Darka do spotkania? Czy to nie pogorszy sprawy?
W nocy długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, wsłuchując się w ciche oddechy męża. W końcu zebrałam się na odwagę.
— Darek… Może pojedziemy do rodziców? Tata chce ci pomóc znaleźć pracę. Może warto spróbować?
Darek milczał przez dłuższą chwilę.
— Boję się, Ivana. Boję się kolejnych upokorzeń.
Przytuliłam go mocno.
— Jesteśmy razem. Może tym razem będzie inaczej?
Pojechaliśmy w niedzielę do rodziców. Atmosfera była napięta jak struna. Mama przygotowała obiad, tata próbował żartować, ale wszyscy czuliśmy ciężar niewypowiedzianych słów.
Po obiedzie tata poprosił Darka na rozmowę do ogrodu. Siedziałam przy oknie i patrzyłam nerwowo na ich sylwetki między drzewami. Po godzinie wrócili — Darek miał zaczerwienione oczy, tata wyglądał na zmęczonego.
W drodze powrotnej Darek powiedział tylko:
— Twój ojciec przeprosił mnie za Wigilię. Powiedział, że chce być dla nas wsparciem.
Poczułam ulgę i łzy napłynęły mi do oczu.
Minęły miesiące. Darek znalazł nową pracę dzięki kontaktom taty. Nasze relacje z rodzicami powoli się odbudowywały, choć blizny pozostały.
Często wracam myślami do tamtych dni i pytam siebie: czy naprawdę musimy wybierać między miłością a rodziną? Czy kompromis zawsze oznacza rezygnację z części siebie? A może prawdziwa siła tkwi właśnie w tym, by próbować jeszcze raz — mimo bólu i rozczarowań?