Myśl, młody, myśl! – Historia Kamila i Tomka na rozdrożu życia

– Myśl, młody, myśl! – powtarzałem sobie w głowie, kiedy zatrzymałem samochód przy dystrybutorze. Był piątek, późne popołudnie, a ja wracałem z pracy do domu w Radomiu. Ostatnio wszystko mnie przytłaczało: kredyt na mieszkanie, wieczne kłótnie z żoną o pieniądze i ta nieustanna presja, żeby być kimś więcej niż tylko zwykłym Kamilem z osiedla. – Dziewięćdziesiąta piąta, pełen bak – rzuciłem do chłopaka z obsługi, nawet nie patrząc mu w oczy. Wysiadłem i ruszyłem w stronę stacji, żeby kupić kawę. W drzwiach niemal wpadłem na jakiegoś faceta. Zderzyliśmy się barkami, a on nawet nie podniósł wzroku znad telefonu. Przez sekundę poczułem znajome ukłucie w żołądku. „Tomek?!” – o mało nie krzyknąłem, ale ugryzłem się w język.

Wszedłem do środka, udając obojętność. Przez szklane drzwi widziałem, jak tamten facet odchodzi do swojego auta. Serce waliło mi jak młotem. To nie mógł być przypadek. Tomek – mój dawny najlepszy przyjaciel, bratnia dusza z dzieciństwa, a potem… zdrajca. Przez lata próbowałem o nim zapomnieć. O tym, jak rozbił moją rodzinę jednym głupim wyborem.

Pamiętam tamten dzień sprzed sześciu lat jakby to było wczoraj. Siedzieliśmy z Tomkiem na ławce pod blokiem, piliśmy tanie piwo i śmialiśmy się z byle czego. Byliśmy nierozłączni – razem na mecze, razem na imprezy, razem przez wszystkie burze dorastania. A potem pojawiła się Magda. Moja dziewczyna, moja pierwsza prawdziwa miłość. I nagle Tomek zaczął znikać, unikać mnie, a Magda była coraz bardziej zamyślona. Nie chciałem widzieć prawdy, aż pewnej nocy zobaczyłem ich razem pod moim blokiem. Trzymali się za ręce. To był koniec wszystkiego.

Od tamtej pory nie rozmawialiśmy. Magda próbowała tłumaczyć się łzami, Tomek milczał jak grób. Ja zamknąłem się w sobie i uciekłem w pracę, byle tylko nie myśleć o tym, jak łatwo można stracić wszystko.

Teraz stałem na tej stacji benzynowej i czułem, jak wracają wszystkie stare emocje – gniew, żal, rozczarowanie sobą i światem. „Domyśl się, chłopie,” powtarzałem sobie w głowie. Co mam zrobić? Podejść do niego? Udawać, że go nie widzę? A może to znak od losu?

Kupiłem kawę i przez chwilę stałem przy oknie, patrząc jak Tomek tankuje swoje auto – nowy passat, pewnie leasing z firmy jego ojca. Zawsze miał łatwiej ode mnie. Zawsze wszystko mu się udawało. Zacisnąłem pięści i wyszedłem na zewnątrz.

– Tomek! – zawołałem w końcu, zanim zdążyłem się rozmyślić.

Odwrócił się powoli. Przez sekundę widziałem w jego oczach szok i coś jeszcze – może cień winy?

– Kamil… – powiedział cicho.

Staliśmy tak przez chwilę w niezręcznej ciszy, którą przerywał tylko szum samochodów i stukot dystrybutora.

– Minęło trochę czasu – rzuciłem szorstko.

– Wiem… – spuścił wzrok. – Chciałem kiedyś zadzwonić… Ale nie wiedziałem jak.

– Nie wiedziałeś jak? To było takie trudne? – poczułem jak narasta we mnie złość.

– Kamil… Ja naprawdę żałuję tego wszystkiego. To nie miało tak wyjść… Magda… To było skomplikowane.

Parsknąłem śmiechem bez radości.

– Skomplikowane? Zdradziłeś mnie z moją dziewczyną! Co tu jest do tłumaczenia?

Tomek milczał przez chwilę.

– Wiem, że to zabrzmi głupio… Ale wtedy byłem zagubiony. Magda była dla mnie kimś ważnym… Nie chciałem cię zranić.

– Ale zraniłeś! – przerwałem mu ostro.

Ludzie zaczęli zerkać w naszą stronę, ale miałem to gdzieś.

– Wiesz co jest najgorsze? – ciągnąłem dalej. – Że przez ciebie przestałem ufać ludziom. Nawet teraz… Mam żonę, dziecko… A ciągle boję się zaufać komukolwiek do końca.

Tomek spojrzał mi prosto w oczy.

– Przepraszam, Kamil. Naprawdę przepraszam. Wiem, że to niczego nie zmieni… Ale chciałbym kiedyś to naprawić.

Poczułem nagle zmęczenie. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą: samotność po zdradzie, pustka po utraconej przyjaźni, codzienna walka o przetrwanie w świecie dorosłych problemów.

– Nie wiem czy da się to naprawić – powiedziałem cicho. – Ale może… Może kiedyś będę umiał ci wybaczyć.

Tomek skinął głową i odszedł do swojego auta. Patrzyłem za nim długo, aż zniknął za zakrętem.

Wsiadłem do samochodu i przez chwilę siedziałem bez ruchu. W głowie miałem mętlik: czy dobrze zrobiłem? Czy warto rozdrapywać stare rany? A może czas nauczyć się żyć z przeszłością i dać sobie szansę na nowe relacje?

Czasem zastanawiam się: ile jeszcze razy życie postawi mnie przed takimi wyborami? Czy potrafię wybaczyć komuś tylko po to, żeby samemu poczuć ulgę? Może właśnie na tym polega dorosłość – na ciągłym uczeniu się odpuszczania i szukaniu siebie na nowo.