Obcy w moim domu – historia Kingi i tajemnicy rodzinnego domu
Drzwi skrzypią głośniej niż zwykle. Wchodzę do środka, a powietrze wita mnie ciężarem kurzu i zapomnienia. Jeszcze trzy miesiące temu mama siedziała przy kuchennym stole, parzyła miętę i opowiadała o sąsiadach. Teraz jej głos odbija się tylko echem w pustych ścianach. Zatrzymuję się w progu, bo czuję, że coś jest nie tak. W powietrzu unosi się zapach obcych perfum, a na wieszaku wisi kurtka, której nigdy wcześniej tu nie widziałam.
– Halo? – wołam niepewnie, ściskając klucze w dłoni tak mocno, że aż bolą mnie palce.
Cisza. Tylko zegar tyka na ścianie, jakby odliczał czas do czegoś nieuchronnego. Przechodzę przez korytarz, zaglądam do salonu. Na stole leży otwarta gazeta – dzisiejsza. Serce zaczyna mi walić. Przecież nikt nie powinien tu być. Dom od śmierci mamy stoi pusty, a ja nie miałam siły nawet dotknąć jej rzeczy.
Wchodzę do kuchni i wtedy słyszę szelest. Ktoś jest na górze. Zatrzymuję się na schodach, próbując zebrać odwagę.
– Kto tam jest?! – mój głos drży, ale staram się brzmieć stanowczo.
Po chwili na szczycie schodów pojawia się kobieta. Może pięćdziesiątka, ciemne włosy związane w kucyk, ubrana w sweter mojej mamy. Patrzy na mnie zaskoczona, ale nie przestraszona.
– Przepraszam… – mówi cicho. – Ja tylko… Myślałam, że nikogo nie będzie.
Czuję, jak ogarnia mnie złość i strach jednocześnie.
– Kim pani jest? Co pani tu robi?
Kobieta schodzi powoli po schodach.
– Nazywam się Teresa. Wynajmuję ten dom od państwa sąsiadki, pani Zawadzkiej. Powiedziała, że dom jest pusty i mogę tu zamieszkać na jakiś czas.
Zatykam uszy dłońmi, jakby to mogło zatrzymać ten absurdalny świat. Wynajmuje? Mój dom? Bez mojej zgody?
– To niemożliwe! To dom mojej mamy! – krzyczę prawie płacząc.
Teresa patrzy na mnie z litością.
– Przepraszam, nie wiedziałam… Pani Zawadzka mówiła, że właścicielka zmarła i nikt się domem nie interesuje.
Wybiegam na podwórko, łzy ciekną mi po policzkach. W głowie kłębią się myśli: jak mogłam tak długo zwlekać? Dlaczego sąsiedzi uznali, że mogą decydować za mnie?
Idę do pani Zawadzkiej. Otwiera mi drzwi z miną niewiniątka.
– Kinga! Dziecko, jak dobrze cię widzieć… – zaczyna, ale przerywam jej gwałtownie.
– Pani Teresa mieszka w naszym domu! Kto jej pozwolił?
Pani Zawadzka wzdycha ciężko.
– Kingo, dom stał pusty. Bałam się, że ktoś go okradnie albo zniszczy. Teresa to dobra kobieta, potrzebowała schronienia… Myślałam, że ci to nie przeszkodzi…
Nie mogę uwierzyć w to, co słyszę. Sąsiedzi zawsze byli jak rodzina – a teraz czuję się zdradzona.
Wracam do domu i zastaję Teresę pakującą swoje rzeczy.
– Przepraszam jeszcze raz – mówi cicho. – Nie chciałam robić kłopotu.
Patrzę na nią i widzę kobietę równie samotną jak ja. Może nawet bardziej. W jej oczach odbija się strach i żal.
– Proszę zostać na noc – mówię w końcu zmęczonym głosem. – Muszę to wszystko przemyśleć.
Wieczorem siedzimy razem przy stole. Teresa opowiada mi swoją historię: rozwód, utrata pracy, dorosłe dzieci za granicą. Przypomina mi mamę – zawsze gotową pomóc innym, nawet kosztem siebie.
Zaczynam rozumieć panią Zawadzką. Może chciała dobrze? Może wszyscy chcieli dobrze, tylko ja nie byłam gotowa na zmiany?
Następnego dnia idę na cmentarz. Stoję nad grobem mamy i mówię do niej szeptem:
– Przepraszam, mamo. Nie umiałam sobie poradzić bez ciebie. Ale chyba czas zacząć żyć dalej…
Wracam do domu i spotykam sąsiadów pod płotem. Patrzą na mnie z niepokojem.
– Kingo… – zaczyna pan Nowak. – Wszyscy się martwiliśmy. Myśleliśmy, że już tu nie wrócisz…
Patrzę na nich i czuję mieszaninę gniewu i wdzięczności.
– Wróciłam – odpowiadam cicho. – Ale to już nie jest ten sam dom.
Wieczorem rozmawiam z Teresą o przyszłości. Proponuję jej pomoc w znalezieniu mieszkania albo nawet wspólne zamieszkanie na jakiś czas. Może obie potrzebujemy nowego początku?
Patrzę na zdjęcie mamy stojące na komodzie i pytam siebie: czy można odzyskać dom po stracie wszystkiego? Czy dom to tylko ściany i dach – czy może ludzie, którzy go tworzą?
Może czasem trzeba pozwolić obcym wejść do swojego życia, by znów poczuć się u siebie? Co wy byście zrobili na moim miejscu?