Kiedy mój ojciec odszedł, musiałem zmierzyć się z jego tajemnicami
Stałem w progu mieszkania, które jeszcze niedawno było domem mojego ojca. W powietrzu unosił się zapach jego ulubionych perfum, a na stole w salonie leżały jego okulary do czytania. To miejsce było pełne wspomnień, ale teraz czułem się tu obco. Moje serce biło jak szalone, a w głowie kłębiły się myśli. Wiedziałem, że muszę to zrobić, choć nie było to łatwe.
— Aniu, musisz się wyprowadzić — powiedziałem stanowczo, choć głos mi drżał.
Anna spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Była kobietą w średnim wieku, o delikatnych rysach twarzy i smutnych oczach. Znałem ją od lat jako przyjaciółkę rodziny, ale nigdy nie przypuszczałem, że była kimś więcej dla mojego ojca.
— Jak możesz mi to robić? — zapytała z rozpaczą w głosie. — Byłam z twoim ojcem przez ostatnie dziesięć lat. Kochałam go.
— A co z moją matką? — wybuchnąłem. — Jak mogłaś to robić jej i mnie?
Anna spuściła wzrok, a ja poczułem falę gniewu i żalu. Moja matka zmarła, kiedy miałem dziewięć lat. Była dla mnie wzorem miłości i poświęcenia. Po jej śmierci mój ojciec stał się moim jedynym oparciem. Wierzyłem, że zawsze będzie przy mnie, ale teraz czułem się zdradzony.
Po pogrzebie ojca odkryłem listy miłosne i zdjęcia Anny w jego biurku. To był szok. Nie mogłem uwierzyć, że mój ojciec prowadził podwójne życie. Czułem się oszukany i zdradzony przez człowieka, którego uważałem za wzór do naśladowania.
— Nie mogę cię tu zostawić — powiedziałem z determinacją. — To mieszkanie należy do naszej rodziny.
Anna zaczęła płakać. Jej łzy były jak ostrza przecinające moje serce. Wiedziałem, że cierpi, ale nie mogłem pozwolić, by została w miejscu, które powinno być dla mnie i mojej rodziny.
Kiedy Anna w końcu opuściła mieszkanie, poczułem ulgę zmieszaną z poczuciem winy. Wiedziałem, że moja decyzja wywoła burzę w rodzinie. I rzeczywiście, nie minęło wiele czasu, zanim zaczęły się telefony od krewnych.
— Jak mogłeś to zrobić? — krzyczała moja ciotka Maria przez telefon. — Anna była częścią naszej rodziny!
— Nie wiedziałaś o tym? — zapytałem z goryczą. — O tym, co robiła za plecami mojej matki?
— To nie jest takie proste — odpowiedziała Maria łagodniej. — Twój ojciec miał prawo do szczęścia po śmierci twojej matki.
— A ja miałem prawo do prawdy! — odparłem stanowczo.
Rozmowy z rodziną były coraz trudniejsze. Każdy miał swoje zdanie na temat tego, co zrobiłem. Niektórzy mnie wspierali, inni potępiali. Czułem się osamotniony w tej walce o prawdę i sprawiedliwość.
Z czasem zaczęły mnie dręczyć wątpliwości. Czy naprawdę postąpiłem słusznie? Czy może powinienem był zostawić Annę w spokoju? Może mój ojciec naprawdę ją kochał i to była jego jedyna szansa na szczęście po stracie żony?
Pewnego wieczoru usiadłem na kanapie w pustym mieszkaniu i zacząłem przeglądać stare albumy ze zdjęciami. Na jednym z nich zobaczyłem moich rodziców uśmiechniętych i szczęśliwych. To było przed chorobą mamy, przed tym wszystkim.
Zastanawiałem się, co by powiedziała moja matka, gdyby wiedziała o Annie. Czy byłaby zła? A może zrozumiałaby mojego ojca? Te pytania nie dawały mi spokoju.
W końcu postanowiłem napisać list do Anny. Przeprosiłem ją za sposób, w jaki ją potraktowałem, ale jednocześnie wyraziłem swoje uczucia i ból związany z odkryciem jej związku z moim ojcem.
Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczy. Nie wiem też, czy moja rodzina kiedykolwiek zaakceptuje moje decyzje. Ale wiem jedno: musiałem to zrobić dla siebie i dla pamięci mojej matki.
Czy postąpiłem słusznie? Czy może powinienem był zostawić przeszłość za sobą i pozwolić Annie żyć swoim życiem? Może nigdy nie znajdę odpowiedzi na te pytania.