Moja córka uważa, że zwariowałam i nie pozwala mi widywać wnuczki – czy jeszcze mam szansę to naprawić?

– Mamo, nie rozumiesz, że to już nie te czasy? – krzyknęła Ola, trzaskając drzwiami od kuchni. Stałam przy zlewie z rękami zanurzonymi w zimnej wodzie, a łzy same napływały mi do oczu. Wnuczka, mała Zosia, bawiła się w salonie, nieświadoma tego, co właśnie się wydarzyło. To był ostatni raz, kiedy widziałam ją w moim domu.

Od tamtej pory minęły cztery miesiące. Cztery długie miesiące ciszy, pustki i nieprzespanych nocy. Każdego ranka budzę się z nadzieją, że może dziś Ola zadzwoni. Może pozwoli mi zobaczyć Zosię choć na chwilę. Ale telefon milczy. Wpatruję się w zdjęcia na lodówce – Zosia z uśmiechem od ucha do ucha, Ola jeszcze wtedy przytulająca mnie bez cienia żalu. Co się stało? Gdzie popełniłam błąd?

Wszystko zaczęło się niewinnie. Ola zawsze była uparta, ale odkąd została matką, stała się wręcz nieprzejednana. Pamiętam, jak próbowałam jej doradzić – żeby Zosia nie siedziała tyle przed tabletem, żeby jadła więcej warzyw, żeby spała o stałej porze. „Mamo, to moje dziecko!” – powtarzała z irytacją. A ja tylko chciałam pomóc.

Pewnego dnia przyszłam do nich z domowym rosołem. Ola była zmęczona po pracy, Zosia marudziła. Chciałam ją wyręczyć, więc zaczęłam sprzątać kuchnię i układać rzeczy po swojemu. „Nie dotykaj tego!” – Ola wybuchła. „Zawsze musisz wszystko robić po swojemu! Nie szanujesz moich zasad!” Wtedy jeszcze próbowałam tłumaczyć: „Córeczko, przecież chcę dobrze…” Ale ona już mnie nie słuchała.

Potem przyszły oskarżenia: że jestem toksyczna, że manipuluję Zosią przeciwko niej, że nie rozumiem nowoczesnego wychowania. Próbowałam rozmawiać z jej mężem, Pawłem – zawsze był rozsądny. „Pani Aniu, Ola jest bardzo zestresowana. Może dajmy jej trochę czasu?” – powiedział cicho. Ale czas tylko pogłębił przepaść.

Najgorsze są święta. W tym roku pierwszy raz spędziłam Wigilię sama. Siedziałam przy pustym stole i patrzyłam na puste krzesło Zosi. Próbowałam zadzwonić do Oli – nie odebrała. Wysłałam SMS-a: „Kocham cię. Tęsknię za wami.” Odpowiedzi nie było.

Znajomi mówią: „Daj jej czas, wróci.” Ale ile można czekać? Każdego dnia czuję się coraz bardziej winna i coraz bardziej samotna. Przeglądam stare wiadomości od Oli – kiedyś pisała: „Mamo, jesteś najlepsza na świecie.” Teraz jestem dla niej wrogiem.

Czasem myślę: Może rzeczywiście przesadziłam? Może powinnam była mniej się wtrącać? Ale czy to źle chcieć dla dziecka i wnuczki jak najlepiej? Czy naprawdę jestem toksyczna?

Ostatnio spotkałam sąsiadkę, panią Grażynę. „Aniu, musisz walczyć o rodzinę!” – powiedziała stanowczo. Ale jak walczyć, kiedy druga strona nie chce rozmawiać? Próbowałam napisać list – zostawiłam go w skrzynce Oli. Opisałam wszystko: jak bardzo ją kocham, jak bardzo tęsknię za Zosią, jak bardzo żałuję swoich słów i czynów. Cisza.

Czasem wyobrażam sobie, że Ola nagle staje w drzwiach z Zosią na rękach i mówi: „Mamo, przepraszam.” Ale wiem, że to tylko marzenie.

Najbardziej boli mnie to, że Zosia dorasta beze mnie. Nie wiem, czy pamięta babcię Anię. Czy pyta o mnie? Czy Ola mówi jej o mnie źle? Czy kiedyś będzie chciała mnie poznać?

Próbuję znaleźć wsparcie w internecie – czytam fora dla babć w podobnej sytuacji. Jedne radzą: „Odpuść.” Inne: „Walcz do końca.” Ale każda historia jest inna.

Czasem myślę o własnej mamie. Też miałyśmy trudne relacje. Może to jakaś rodzinna klątwa? Może przekazałam Oli swoje lęki i frustracje?

Ostatnio zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do Oli jeszcze raz. Po kilku sygnałach odebrała.
– Czego chcesz? – jej głos był zimny jak lód.
– Chciałam tylko zapytać… czy mogłabym zobaczyć Zosię? Choć na chwilę…
– Mamo, nie rozumiesz? Nie jesteś gotowa na zmianę! Zosia cię kochała, ale ja muszę ją chronić przed twoją toksycznością!
– Ale ja się zmieniłam… Przemyślałam wszystko…
– To za mało.
Rozłączyła się.

Siedziałam długo z telefonem w dłoni, patrząc w pustkę. Może rzeczywiście już za późno?

Czasem pytam siebie: Czy można naprawić coś tak bardzo zepsutego? Czy matka i córka mogą jeszcze odnaleźć drogę do siebie? A może czas pogodzić się z samotnością?

Czy Wy też kiedyś straciliście kontakt z bliskimi przez własne błędy? Jak sobie z tym poradziliście?