Nie Wiedziałam, Z Kim Mój Mąż Rozmawia, Więc Cicho Wyszłam i Usłyszałam: „Moja Słodka Kiciu, Tata Kupi Ci Jutro Smakołyki, Dużo Smakołyków”
Serenata zawsze kochała koty. Wychowywała się w domu, gdzie zawsze był jakiś koci towarzysz, i chciała tego samego dla swojego domu. Jej mąż, Grzegorz, był bardziej miłośnikiem psów, ale po długich namowach zgodził się rozważyć posiadanie kota. Ich sąsiadka, pani Kowalska, hodowała kocięta rasy Maine Coon, i Serenata pomyślała, że to idealna okazja, aby wprowadzić nowego członka do rodziny bez wydawania fortuny.
Pewnego wieczoru Serenata była w kuchni i przygotowywała kolację, gdy usłyszała Grzegorza rozmawiającego w salonie. Jego głos był miękki i czuły, ton, którego nie słyszała od dawna. Zaciekawiona, cicho wyszła na korytarz, aby podsłuchać.
„Moja słodka kiciu, tata kupi ci jutro smakołyki, dużo smakołyków,” mówił Grzegorz z czułością.
Serenacie serce zabiło mocniej. Nie wiedziała, z kim rozmawia, ale czułość w jego głosie sprawiła, że poczuła się nieswojo. Zerknęła za róg i zobaczyła Grzegorza siedzącego na kanapie, trzymającego telefon. Uśmiechał się, prawdziwym uśmiechem, którego nie widziała od miesięcy.
„Z kim rozmawiasz?” zapytała Serenata, starając się utrzymać spokojny ton.
Grzegorz podskoczył, prawie upuszczając telefon. Odwrócił się do niej, a jego wyraz twarzy szybko zmienił się z zaskoczenia na złość.
„Dlaczego mnie podsłuchujesz?” warknął.
„Nie podsłuchiwałam,” odpowiedziała Serenata, zaskoczona jego nagłą wrogością. „Po prostu usłyszałam cię rozmawiającego i zastanawiałam się, z kim to było.”
„To nie twoja sprawa,” powiedział Grzegorz, wstając i wkładając telefon do kieszeni. „Czy mężczyzna nie może mieć prywatnej rozmowy we własnym domu?”
Serenacie zrobiło się ciężko na sercu. To nie był ten Grzegorz, którego znała. Zawsze byli ze sobą szczerzy i dzielili się wszystkim. Co się zmieniło?
„Grzegorzu, proszę,” powiedziała cicho. „Chcę tylko zrozumieć.”
„Nie ma czego rozumieć,” odpowiedział zimno. „Po prostu to zostaw.”
Reszta wieczoru była napięta. Grzegorz ledwo z nią rozmawiał, a kiedy już to robił, był oschły i nieprzyjemny. Serenata nie mogła pozbyć się uczucia, że coś jest bardzo nie tak.
Następnego dnia Serenata postanowiła odwiedzić panią Kowalską, aby zobaczyć kocięta. Miała nadzieję, że przyniesienie jednego do domu pomoże zbliżyć ją i Grzegorza. Pani Kowalska była zachwycona jej wizytą i przedstawiła jej miot uroczych kociąt rasy Maine Coon.
„Są piękne,” powiedziała Serenata, gdy mały szary kociak nuzzled jej rękę.
„Chciałabyś zabrać jedno do domu?” zapytała pani Kowalska.
„Myślę, że tak,” odpowiedziała Serenata z uśmiechem po raz pierwszy od kilku dni.
Kiedy wróciła do domu, Grzegorz siedział na kanapie i patrzył na swój telefon. Nie podniósł wzroku, gdy weszła.
„Grzegorzu, byłam dziś u pani Kowalskiej,” powiedziała Serenata, starając się brzmieć radośnie. „Ma najurokliwsze kocięta. Pomyślałam, że moglibyśmy jedno zabrać do domu.”
Grzegorz w końcu podniósł wzrok, jego wyraz twarzy był nieczytelny. „Nie stać nas teraz na kota,” powiedział beznamiętnie.
„Ale pani Kowalska powiedziała, że możemy dostać jedno za darmo,” protestowała Serenata. „To nic by nas nie kosztowało.”
„Powiedziałem nie,” odpowiedział Grzegorz podnosząc głos. „Nie potrzebujemy kota.”
Serenacie łzy napłynęły do oczu. „Dlaczego tak się zachowujesz?” zapytała drżącym głosem. „Co się z tobą dzieje?”
„Nic się nie dzieje,” krzyknął Grzegorz. „Po prostu to zostaw, Serenato!”
Serenata nie mogła dłużej powstrzymywać łez. Odwróciła się i uciekła do ich sypialni, zamykając za sobą drzwi. Usiadła na łóżku i zaczęła płakać, czując się bardziej samotna niż kiedykolwiek.
Dni zamieniały się w tygodnie, a dystans między Serenatą a Grzegorzem tylko rósł. Spędzał coraz więcej czasu na telefonie, zawsze tajemniczy i zawsze zły, gdy o to pytała. Serenata czuła, że go traci i nie wiedziała jak temu zaradzić.
Pewnego wieczoru Serenata postanowiła skonfrontować się z Grzegorzem raz na zawsze. Nie mogła dłużej tak żyć. Weszła do salonu z bijącym sercem.
„Grzegorzu, musimy porozmawiać,” powiedziała stanowczo.
Podniósł wzrok znad telefonu, jego wyraz twarzy był twardy. „Co teraz?”
„Nie mogę już tego dłużej znosić,” powiedziała Serenata łamiącym się głosem. „Czuję, że cię tracę. Proszę, powiedz mi co się dzieje.”
Grzegorz patrzył na nią przez dłuższą chwilę, a potem westchnął. „Dobrze. Chcesz znać prawdę? Spotykam się z kimś innym.”
Serenacie wydawało się, że ziemia usunęła jej się spod nóg. „Co?” wyszeptała.
„Jej imię to Kasia,” powiedział Grzegorz bez emocji w głosie. „Spotykamy się od kilku miesięcy. Przepraszam Serenato, ale już cię nie kocham.”
Serenata czuła jakby nie mogła oddychać. Odwróciła się i wybiegła z domu, nie wiedząc dokąd idzie, po prostu musiała uciec. Ból był nie do zniesienia i nie wiedziała jak sobie z nim poradzi.