Test na ojcostwo, który rozbił moją rodzinę: Historia z życia wzięta

– Czy ty naprawdę to powiedziałeś, Michał? – głos mojej żony, Kasi, drżał z niedowierzania i gniewu. Stała w kuchni, opierając się o blat, a jej oczy były czerwone od płaczu.

Jeszcze godzinę temu myślałem, że robię coś dobrego. Że pomagam rozwiązać problem, który od miesięcy wisiał nad naszą rodziną jak ciemna chmura. Ale teraz patrzyłem na Kasię i czułem się jak najgorszy drań.

Wszystko zaczęło się niewinnie. Moja teściowa, pani Teresa, od jakiegoś czasu była dziwnie nerwowa. Zawsze była osobą energiczną i stanowczą, ale ostatnio jej zachowanie stało się jeszcze bardziej kontrolujące. Wtrącała się we wszystko: jak wychowujemy naszą córkę Zosię, co jemy na obiad, nawet jak spędzamy niedziele. Kasia próbowała ją uspokoić, ale ja widziałem, że coś ją gryzie.

Pewnego wieczoru, kiedy Teresa przyszła do nas na kolację, atmosfera była napięta jak nigdy. Zosia bawiła się w swoim pokoju, a my siedzieliśmy przy stole. Teresa nagle zaczęła mówić o swoim mężu – moim teściu – którego nigdy nie poznałem, bo zmarł wiele lat temu. Mówiła o nim z dziwną nostalgią i smutkiem. W pewnym momencie rzuciła: „Czasem zastanawiam się, czy wszystko w życiu było takie, jak powinno być”.

Nie wiem dlaczego, ale wtedy w mojej głowie pojawiła się myśl – a może Kasia nie jest córką swojego ojca? Może to dlatego Teresa jest taka spięta? Może nosi w sobie jakąś tajemnicę? Zamiast zachować to dla siebie, postanowiłem porozmawiać o tym z Kasią.

– Może powinnaś zapytać mamę o test na ojcostwo? – rzuciłem niepewnie.

Kasia spojrzała na mnie jak na wariata.

– Co ty wygadujesz? Po co? – zapytała z niedowierzaniem.

– No bo… może to by jej ulżyło? Może coś ukrywa i dlatego jest taka spięta? Lepiej wiedzieć niż żyć w niepewności.

Nie spodziewałem się, że Kasia potraktuje to poważnie. Ale następnego dnia zadzwoniła do mnie z pracy.

– Rozmawiałam z mamą. Powiedziałam jej o twoim pomyśle…

Zamarłem.

– I co?

– Michał… Ona się załamała. Powiedziała, że nigdy mi tego nie wybaczy. Że podważam jej uczciwość i pamięć o tacie. Wyszedł z niej cały żal z ostatnich lat. Krzyczała na mnie przez telefon…

Od tamtej pory wszystko się posypało. Teresa przestała do nas przychodzić. Przestała odbierać telefony od Kasi. Zosia pytała, dlaczego babcia już jej nie odwiedza. Kasia była na mnie wściekła – i miała rację.

Próbowałem naprawić sytuację. Pojechałem do Teresy z kwiatami i przeprosinami.

– Pani Tereso… Przepraszam za wszystko. To był głupi pomysł. Nie chciałem pani zranić.

Spojrzała na mnie z pogardą.

– Michał, nie masz pojęcia, ile bólu mi sprawiłeś. Jak mogłeś pomyśleć, że przez tyle lat żyłam w kłamstwie? Że twoja żona jest owocem zdrady?

Chciałem coś powiedzieć, ale nie pozwoliła mi dojść do słowa.

– Wiesz co jest najgorsze? Że twoja córka już nigdy nie spojrzy na mnie tak samo. Nawet jeśli wrócę do waszego życia…

Wyszedłem stamtąd jak zbity pies.

Kasia przez kilka tygodni prawie się do mnie nie odzywała. W domu panowała cisza przerywana tylko płaczem Zosi, która tęskniła za babcią. Zacząłem mieć koszmary – śniło mi się, że wszyscy odwracają się ode mnie plecami.

W pracy byłem rozkojarzony. Koledzy pytali, czy coś się stało, ale nie miałem siły tłumaczyć im całej tej historii.

Któregoś wieczoru Kasia usiadła obok mnie na kanapie.

– Michał… Ja wiem, że chciałeś dobrze. Ale czasem lepiej zostawić pewne rzeczy w spokoju. Nie wszystko trzeba wiedzieć. Nie wszystko trzeba rozgrzebywać.

Patrzyłem na nią i czułem się coraz mniejszy.

– Myślisz, że mama nam wybaczy?

Kasia wzruszyła ramionami.

– Nie wiem. Ale musimy spróbować ją odzyskać. Dla Zosi…

Minęły kolejne tygodnie zanim Teresa zgodziła się spotkać z nami na neutralnym gruncie – w kawiarni na rynku. Przyszła poważna i zamknięta w sobie.

– Przepraszam was – powiedziała cicho – ale potrzebuję czasu. Może kiedyś będziemy mogli wrócić do tego, co było…

Zosia rzuciła jej się na szyję i wtedy po raz pierwszy zobaczyłem łzy w oczach Teresy.

Dziś minęły już trzy miesiące od tamtych wydarzeń. Nasza rodzina powoli próbuje się posklejać, ale wiem, że pewne rany zostaną już na zawsze.

Czasem zastanawiam się: czy naprawdę warto było szukać prawdy za wszelką cenę? Czy są pytania, których lepiej nigdy nie zadawać? Może czasem lepiej po prostu kochać i ufać – nawet jeśli coś wydaje się podejrzane?