Zimowy wieczór, który zmienił wszystko – historia o rodzinie, miłości i przebaczeniu
Zegar w kuchni wybił osiemnastą, kiedy mama z impetem postawiła na stole półmisek z karpiem. – Niech ktoś wreszcie zadzwoni do taty! – krzyknęła, a jej głos przeszył świąteczną ciszę jak nóż. W tej samej chwili drzwi wejściowe zatrzęsły się od zimowego podmuchu i do mieszkania wszedł mój brat, Michał, z twarzą czerwoną od mrozu i złości.
– Znowu go nie ma? – rzucił, rzucając plecak pod choinkę. – Przecież obiecał, że wróci na Wigilię.
Patrzyłam na nich oboje – mamę, która z trudem powstrzymywała łzy, i Michała, który udawał twardziela, choć dobrze wiedziałam, że w środku jest rozbity. Ja, Julia Nowacka, miałam być tą rozsądną. Tą, która wszystko poskleja. Ale tego wieczoru czułam się jak dziecko zagubione we własnym domu.
– Może zadzwonię do niego jeszcze raz? – zaproponowałam cicho.
– Nie trzeba – przerwała mi mama. – Skoro wybrał tamtą kobietę, niech tam siedzi. Dla mnie już nie istnieje.
Michał spojrzał na mnie z wyrzutem. – Ty zawsze ją bronisz. A ona tylko potrafi narzekać i płakać.
– Przestańcie! – wybuchłam. – To są święta! Czy naprawdę musimy się kłócić?
Nikt nie odpowiedział. W powietrzu zawisło napięcie gęste jak świąteczny kompot z suszu. W tle grało radio – „Cicha noc” brzmiała jak kpina.
Wyszłam do przedpokoju i zadzwoniłam do taty. Odebrała obca kobieta.
– Halo?
– Czy mogę rozmawiać z panem Nowackim? – zapytałam drżącym głosem.
– On… wyszedł po papierosy. Kim jesteś?
– Jego córką.
Zapadła cisza. Po chwili usłyszałam: – Lepiej nie dzwoń tu więcej.
Rozłączyłam się i poczułam, jak łzy spływają mi po policzkach. Wróciłam do kuchni, gdzie mama siedziała przy stole z pustym wzrokiem.
– Nie odbiera? – spytała bez nadziei.
Pokręciłam głową. Michał już nie wytrzymał:
– Może byś wreszcie przestała za nim tęsknić! On nas zostawił!
Mama zerwała się z krzesła i uderzyła dłonią w blat:
– Ty nic nie rozumiesz! Całe życie poświęciłam dla tej rodziny! A on… on po prostu odszedł!
– Bo go dusiłaś! – Michał był bliski płaczu. – Nigdy nie pozwoliłaś mu być sobą!
Patrzyłam na nich oniemiała. To miały być święta. Zamiast tego czułam się jak w środku burzy.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wszyscy zamarliśmy. Mama otarła łzy i poszła otworzyć. Za progiem stała babcia Wanda, matka mamy, z siatką pełną ciast i prezentów.
– Co tu tak cicho? – zapytała podejrzliwie. – Gdzie wasz ojciec?
Mama tylko pokręciła głową.
Babcia weszła do kuchni i zaczęła rozpakowywać makowiec.
– No to co? Będziemy płakać czy jeść?
Usiedliśmy do stołu. Mama zaczęła czytać fragment Ewangelii o narodzeniu Jezusa, ale głos jej się łamał. Michał patrzył w talerz. Ja próbowałam udawać, że wszystko jest normalnie.
Po kolacji babcia podeszła do mnie i szepnęła:
– Julia, musisz być silna dla mamy. Ona sobie nie poradzi bez ciebie.
Poczułam ciężar odpowiedzialności, którego nie chciałam dźwigać.
Po wieczerzy mama zamknęła się w sypialni. Michał wyszedł „na spacer” – wiedziałam, że pójdzie do ojca, choć udawał obojętność.
Zostałam sama z babcią.
– Wiesz… – zaczęła babcia, nalewając mi herbaty – twoja mama zawsze była dumna. Ale czasem trzeba umieć wybaczyć, nawet jeśli serce pęka.
Spojrzałam na nią ze łzami w oczach:
– Ale jak mam jej wybaczyć? Że pozwoliła mu odejść? Że nigdy nie pytała mnie o zdanie?
Babcia pogładziła mnie po ręce:
– Dziecko, dorośli też popełniają błędy. Najważniejsze to nie zamykać serca na miłość.
W nocy długo nie mogłam zasnąć. Słyszałam cichy płacz mamy przez ścianę i kroki Michała wracającego nad ranem.
Następnego dnia przyjechała ciotka Renata z mężem i kuzynką Olą. Od progu zaczęły się docinki:
– No proszę, święta bez głowy rodziny! – zaśmiała się ciotka.
Mama zacisnęła usta:
– Lepiej być samemu niż z kimś, kto cię zdradza.
Renata przewróciła oczami:
– Zawsze byłaś dumna jak paw! Może gdybyś była bardziej wyrozumiała…
Wybuchła kłótnia. Ola uciekła do mojego pokoju i rzuciła się na łóżko:
– U was zawsze takie dramaty?
Usiadłam obok niej:
– Ostatnio coraz częściej…
Ola spojrzała na mnie poważnie:
– Wiesz co? Moja mama też zdradziła tatę. Ale przynajmniej była szczera. Twoja mama udaje świętą, a cierpi najbardziej ze wszystkich.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Wieczorem Michał wrócił pobity. Okazało się, że poszedł do ojca i próbował „wyjaśnić sprawy po męsku” z jego nowym partnerem.
Mama opatrzyła mu rozciętą brew, ale nie powiedziała ani słowa. Tylko patrzyła na niego z bólem i dumą jednocześnie.
Po kilku dniach święta minęły w atmosferze napięcia i niedopowiedzeń. Każdy zamknął się w swoim bólu.
Dopiero w styczniu mama usiadła ze mną przy kuchennym stole i powiedziała:
– Julia… musimy zacząć żyć od nowa. Bez niego. Ale razem.
Przytuliłam ją mocno i po raz pierwszy poczułam ulgę.
Dziś wiem, że rodzina to nie tylko wspólne nazwisko czy tradycje przy stole. To umiejętność przebaczenia sobie nawzajem nawet wtedy, gdy wszystko się wali. Czy potrafilibyście wybaczyć taką zdradę? Czy lojalność wobec rodzica powinna być ważniejsza niż własne szczęście?