Dlaczego wpadłaś w mój komputer? – Historia Magdy, która musiała wybrać między rodziną a własną wolnością
– Co ty wyprawiasz z moim komputerem?! – wrzasnął ojciec, a ja aż podskoczyłam na krześle. Palce zamarły mi na klawiaturze, a ekran z wypracowaniem do szkoły zamigotał niepokojąco. W drzwiach stał mój ojciec, Andrzej, czerwony na twarzy, z butelką Żubrówki w ręce. Był środek dnia, a ja miałam nadzieję, że zdążę napisać pracę zanim wróci z pracy. Naiwna.
– Przecież tylko piszę zadanie! – wydukałam, czując jak łzy napływają mi do oczu.
– Kłamiesz! Pewnie znowu siedzisz na tych forach i wypisujesz bzdury o naszej rodzinie! – krzyczał coraz głośniej. Mama, pani Teresa, wybiegła z kuchni i próbowała go uspokoić.
– Andrzej, zostaw ją! Przecież Magda nic nie zrobiła!
– Ty się nie wtrącaj! – ryknął i rzucił butelką o podłogę. Szkło rozprysło się pod moimi stopami. – Wszyscy jesteście przeciwko mnie!
Wtedy pierwszy raz pomyślałam o ucieczce. Miałam piętnaście lat i czułam się jak więzień we własnym domu na jednym z blokowisk w Łodzi. Ojciec pił coraz więcej, mama coraz częściej płakała po nocach. Mój młodszy brat Kuba chował się pod łóżkiem, gdy tylko słyszał podniesiony głos.
Wieczorem usłyszałam przez ścianę cichy szloch mamy.
– Mamo? – zapukałam delikatnie.
– Idź spać, Magda. Wszystko będzie dobrze – odpowiedziała drżącym głosem.
Ale wiedziałam, że nie będzie. Następnego dnia w szkole nie mogłam się skupić. Nauczycielka matematyki, pani Górska, spojrzała na mnie uważnie.
– Magda, czy wszystko w porządku?
– Tak, proszę pani – skłamałam. Przecież nikt nie mógł mi pomóc.
Po lekcjach poszłam do biblioteki. Tam spotkałam Paulinę – moją jedyną przyjaciółkę.
– Znowu coś się stało? – zapytała cicho.
Opowiedziałam jej wszystko. O tym, jak ojciec wyzywa mamę od najgorszych, jak czasem zamyka nas w pokojach na klucz, żeby „mieć spokój”.
– Musisz coś zrobić – powiedziała Paulina. – Moja ciotka pracuje w MOPS-ie. Może ona by pomogła?
Bałam się. Bałam się jeszcze bardziej, kiedy kilka dni później ojciec wrócił do domu wcześniej niż zwykle i zobaczył mnie rozmawiającą przez telefon.
– Z kim gadasz?!
– Z Pauliną…
– Kłamiesz! Podsłuchuję cię! Wszystko wiem! – wrzeszczał i wyrwał mi telefon z ręki. Potem długo nie pozwalał mi wychodzić z domu.
Mama próbowała mnie bronić, ale sama była coraz słabsza. W końcu zachorowała – lekarz powiedział „nerwica lękowa”. Ojciec śmiał się z niej: „Wymyślasz sobie choroby!”
Pewnego wieczoru usłyszałam kłótnię rodziców. Ojciec wrzeszczał:
– To przez ciebie wszyscy się ode mnie odwracają! Nawet własna córka!
– Andrzej, przestań! Dzieci słyszą!
– Nie obchodzi mnie to!
Wtedy usłyszałam trzask drzwi i płacz mamy. Wbiegłam do kuchni – mama siedziała na podłodze, trzymając się za policzek.
– Uderzył cię?!
– Nic mi nie jest…
Ale widziałam ślad po jego dłoni.
Następnego dnia postanowiłam działać. Po lekcjach poszłam do Pauliny i jej ciotki, pani Elżbiety.
– Magda, jeśli chcesz, możemy zgłosić to na policję albo do sądu rodzinnego – powiedziała poważnie pani Elżbieta.
Bałam się. Ale kiedy wróciłam do domu i zobaczyłam mamę skuloną w kącie kuchni, wiedziałam już, że nie mogę dłużej milczeć.
Zadzwoniłam na Niebieską Linię. Rozmowa była trudna. Pani po drugiej stronie pytała o szczegóły: czy ojciec bije? Czy grozi? Czy mama chce pomocy?
Mama bała się zgodzić na interwencję policji. Ale kiedy ojciec po raz kolejny rzucił talerzem o ścianę i zaczął grozić Kubie, powiedziała: „Dość!”
Policja przyjechała wieczorem. Ojciec był pijany i agresywny. Zabrali go na izbę wytrzeźwień. Przez kilka dni mieliśmy spokój.
Ale potem wrócił. Był jeszcze bardziej wściekły.
– Doniosłaś na mnie?! Ty gówniaro! Przez ciebie cała rodzina się rozpadnie!
Mama zaczęła pakować walizki.
– Magda, Kuba… Musimy wyjechać do babci na wieś. Tu nie jesteśmy bezpieczni.
Wyjechaliśmy nocą. Babcia przyjęła nas ze łzami w oczach.
– Dziecko… Jak on mógł wam to zrobić?
Przez kilka tygodni żyliśmy w strachu, że ojciec nas znajdzie. Ale powoli zaczęliśmy oddychać spokojniej. Mama znalazła pracę w sklepie spożywczym w sąsiedniej miejscowości. Ja pomagałam babci w ogrodzie i uczyłam się do matury.
Ale trauma została ze mną na długo. Bałam się każdego dźwięku samochodu pod domem. Bałam się mężczyzn podnoszących głos.
Po roku mama dostała rozwód z orzeczeniem o winie ojca. Sąd przyznał nam alimenty, ale ojciec ich nigdy nie płacił.
Kiedy miałam osiemnaście lat, postanowiłam wrócić do Łodzi na studia. Mama bała się o mnie:
– Magda… A jeśli on cię znajdzie?
– Muszę żyć swoim życiem – odpowiedziałam.
Na studiach poznałam Michała – był inny niż wszyscy mężczyźni, których znałam. Czuły, spokojny, nigdy nie podnosił głosu.
Ale ja byłam pełna lęków i podejrzeń. Kiedy Michał spóźniał się na spotkanie albo nie odpisywał przez godzinę, od razu myślałam najgorsze.
Pewnego dnia pokłóciliśmy się o drobiazg – Michał chciał jechać na weekend do swoich rodziców pod Warszawą, ja bałam się zostawić mieszkanie bez opieki.
– Magda… Ty mi nie ufasz?
– Nie wiem… Po prostu boję się wszystkiego…
Michał objął mnie i powiedział:
– Nie jesteś już tamtą dziewczynką z blokowiska. Jesteś silna. Jesteś wolna.
Zaczęłam chodzić na terapię. Powoli uczyłam się ufać ludziom i sobie samej.
Dziś mam trzydzieści lat i własną rodzinę. Mama mieszka niedaleko nas i pomaga przy mojej córce Zosi. Kuba skończył studia informatyczne i pracuje w Warszawie.
Ojca nie widziałam od lat. Czasem słyszę plotki od sąsiadów: że mieszka gdzieś pod Piotrkowem, że jest sam i schorowany.
Czasem zastanawiam się: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy powinnam była wybaczyć? Czy można naprawdę uwolnić się od przeszłości?
A wy… czy potrafilibyście wybaczyć komuś takiemu? Czy lepiej raz na zawsze odciąć się od tego, co boli najbardziej?